Świat obiegły zdjęcia olbrzymiej podłużnej chmury, która ciągnie się od wulkanu Arsia Mons. W internecie natychmiast pojawiły się sensacyjne doniesienia o wybuchu wulkanu. Według naukowców ostatni raz wulkan był aktywny 50 mln lat temu, zatem jego przebudzenie rzeczywiście byłoby czymś wyjątkowym.
Zdjęcia wykonała kamera sondy Mars Express należąca do Europejskiej Agencji Kosmicznej. Jednak według ekspertów nie jest to smuga dymu wydobywającego się z erupcji wulkanicznej. „To są bogate w lód chmury znajdujące się nad szczytem Arsia Mons” – napisała NASA pod fotografią wykonaną przez sondę 2001 Mars Odyssey w zeszłym miesiącu.
Jak stwierdzają naukowcy, aby widoczne chmury można było uznać za wynik aktywności wulkanicznej, musiałyby wykazywać zwiększoną emisję na paśmie podczerwonym w okolicach ujścia wulkanu. Jednak tak nie jest.
Jak stwierdza dr Tanya Harrison, członek zespołu NASA łazika Opportunity oraz specjalistka w dziedzinie geologii Marsa: „W marsjańskiej jesieni oraz zimie woda skrapla się z atmosfery na powierzchnię jako szron w wyższych szerokościach geograficznych. Na wiosnę i lato ten szron sublimuje – przechodzi bezpośrednio ze stanu stałego w parę, do atmosfery, powracając w kierunku równika”.
Jako dowód badaczka pokazuje zdjęcie podobnych chmur wokół Arsia Mons, jednak zrobione przez indyjską sondę Mars Orbiter Mission w roku 2015 i wykonane w tej samej porze roku co aktualnie. Widać na nim również smugę podłużnych chmur.
Arsia Mons to prawdziwy superwulkan – wznosi się on na wysokość 9000 m ponad wyżynę, na której się znajduje, a średnica jego kaldery to 110 km. Jego erupcja byłaby z pewnością czymś spektakularnym. Na tę wiekopomną chwilę będziemy musieli jednak jeszcze poczekać.
Źródła: „Forbes”, NASA Science, Kosmonauta.