We wtorek resort zdrowia poinformował, że 3546 lekarzy, w tym 1889 rezydentów i 1657 innych specjalistów z placówek na terenie całego kraju, wypowiedziało klauzulę opt-out oznaczającą zgodę na przedłużenie czasu pracy powyżej 48 godzin w tygodniu. Porozumienie Rezydentów OZZL szacuje, że wypowiedzenia złożyło ok. 5 tys. lekarzy.
Ministerstwo Zdrowia zawiadomiło, że w placówkach, w których umowy zostały wypowiedziane przez znaczną część lekarzy, mogą pojawić się problemy z obsadą dyżurów lekarskich. Jednak w przekazanym PAP oświadczeniu, resort zapewnił, że „sytuacja nie jest, wbrew wielu przekazom medialnym, dramatyczna”.
Rzeczniczka ministerstwa Milena Kruszewska w piśmie przekazanym PAP przekonywała, że resort przygotowuje się na ewentualne problemy związane z zaistniałą sytuacją i podkreśliła, że wywoływanie przez środki masowego przekazu: „niepokoju u pacjentów w całym kraju jest nadużyciem”.
Ministerstwo poinformowało również, że będzie wspierać dyrektorów szpitali, „którzy są zobowiązani do zapewnienia ciągłości opieki nad pacjentami”.
Przypomniano, że w celu zagwarantowania całodobowej opieki nad pacjentami dyrektorzy placówek mogą wprowadzić np. pracę zmianową lekarzy lub pracę równoważną: „przy czym rozwiązania takie są mniej korzystne dla pacjentów z uwagi na nieregularny dostęp do lekarza prowadzącego”.
Łukasz Jankowski, wiceprzewodniczący Porozumienia Rezydentów OZZL przekazał, że 2 stycznia wystosowano pismo do premiera Mateusza Morawieckiego z prośbą o spotkanie.
Jankowski podkreślił, że protestujący lekarze chcą jak najszybciej podjąć rozmowy z władzami.
Dane dotyczące liczby wypowiedzianych umów przedstawiane przez Porozumienie Rezydentów OZZL różnią się od podawanych przez resort zdrowia. Według organizacji klauzulę opt-out wypowiedziało ok. 5 tys. lekarzy, z czego 60 proc. to rezydenci.
Jankowski powiedział, że do protestu dołączają kolejni lekarze: – Słyszymy o Poznaniu, słyszymy o Bytomiu, można powiedzieć, że jest to efekt kuli śniegowej. Akcja ruszyła i zachęceni przez sukces tej akcji dołączają kolejni.
Zarówno Łukasz Jankowski, jak i minister zdrowia Konstanty Radziwiłł stwierdzili, że najtrudniejsza sytuacja jest w Rzeszowie.
Jankowski dodał, że w jego ocenie planowe zabiegi są odwoływane również w innych szpitalach.
W opinii wiceprzewodniczącego Porozumienia Rezydentów OZZL najbardziej brak personelu odczuła sieć szpitali, która wprowadziła w każdej swojej placówce nocną i świąteczną opiekę lekarską, czym wcześniej zajmowały się głównie przychodnie.
Z kolei minister we wtorkowej rozmowie w TVN podkreślił: – To jest jedno jedyne miejsce w całej Polsce – w szpitalu wojewódzkim w Rzeszowie, gdzie rzeczywiście w okolicznościach jeszcze dla mnie niejasnych, z powodu nieobecności jednego lekarza, albo dwóch lekarzy, z tego, co wiem, rzeczywiście nocna i świąteczna pomoc lekarska została zamknięta.
Jednocześnie poinformował, że w Rzeszowie w bliskiej lokalizacji od zamkniętej placówki znajduje się kilka innych poradni dyżurujących w nocy i w czasie świąt.
Minister Radziwiłł zapewnił, że nie istnieje żadne niebezpieczeństwo zagrażające pacjentom. Zdaniem szefa resortu zdrowia: – Lekarze, którzy organizują ten bunt, chcą skomplikować pracę szpitalom, zaburzyć ciągłość opieki nad pacjentami.
Łukasz Jankowski w imieniu rezydentów wyraził odmienny punkt widzenia w tej sprawie: – Trudno przypuszczać, żeby lekarze, dla których szpitale są głównym miejscem pracy, chcieli, żeby te szpitale upadały; również trudno przypuszczać, żeby lekarze, którzy do tej pory dorabiali na dyżurach, i to niejednokrotnie drugą pensję, a teraz w trosce o system ochrony zdrowia rezygnują z tych dodatkowych źródeł zarobkowania, żeby im też zależało na paraliżu systemu ochrony zdrowia. Po prostu ludzie są już tak zdeterminowani, że widzą sens nacisku na rząd, żeby wprowadzono szybciej zwiększenie finansowania. Myślę, że to jest główny cel tej akcji.
Bartłomiej Chmielowiec, rzecznik praw pacjenta, w ubiegłym tygodniu napisał do protestujących: „Nie kwestionując intencji organizatorów akcji protestacyjnej, którym – jak wynika z wysuwanych postulatów – przyświeca troska o służbę zdrowia w Polsce, należy jednak zastrzec, że nawet najbardziej szczytny cel nie może być realizowany kosztem pacjentów, którzy w tym systemie są najważniejsi”.
Protest lekarzy rezydentów i przedstawicieli innych zawodów medycznych trwa od października 2017 roku. Protestujący domagają się m.in. zwiększenia nakładów na ochronę zdrowia do 6,8 proc. PKB od 2021 roku, a także podwyższenia płac. Zapowiadali również wypowiedzenie klauzuli opt-out, której podpisanie nie jest według prawa obowiązkowe. Pod koniec roku Sejm znowelizował ustawę, na mocy której do 2025 roku nakłady na opiekę zdrowotną mają stopniowo osiągnąć 6 proc. PKB.
W środę minister Radziwiłł przedstawił członkom sejmowej komisji zdrowia informację o skali i skutkach wypowiadania przez lekarzy klauzuli opt-out. Posiedzenie komisji trwało pięć godzin.
W czwartek rzecznik podkarpackiego NFZ Marek Jakubowicz poinformował PAP, iż dyrektor szpitala w Rzeszowie zapewnił, że wcześniejsze doniesienia na temat placówki są nieaktualne: „i że szpital zapewnia ciągłość opieki medycznej w ramach nocnej i świątecznej opieki zdrowotnej”.
A.I., źródło: PAP.