Jeśli nie możecie już doczekać się wiosny – oto 2 kierunki na udany kwietniowy urlop

Panorama Gozo, wyspy sąsiadującej z Maltą, 2016 r. (archiwum autorki)

Panorama Gozo, wyspy sąsiadującej z Maltą, 2016 r. (archiwum autorki)

Chociaż w kierunku Polski wiosna zbliża się niespiesznie, w krajach położonych bliżej równika czuć już podmuchy ciepłego wiatru. W powietrzu unosi się delikatny zapach rozkwitających kwiatów i świeżych jasnozielonych listków nadających drzewom puszystej objętości. Promienie słoneczne nie rażą już tak bardzo, ponieważ padają tu pod większym kątem i przyjemnie rozgrzewają ulice wypełnione restauracyjnymi stolikami, przy których uśmiechnięci i zrelaksowani goście delektują się wolnym czasem, piją espresso i słuchają treli skrytych w krzewach ptaków.

Kamienice w Alfamie i kościół Igreja e Convento da Graça. Lizbona, 2017 r. (archiwum autorki)

Kamienice w Alfamie i kościół Igreja e Convento da Graça. Lizbona, 2017 r. (archiwum autorki)

Jeżeli wasz urlop wypada akurat w kwietniu, to zamiast przejmować się polską niestabilną pogodą, przeplataną zimą i latem, lećcie tam, gdzie wiosna już przyszła na dobre. W takich miejscach wystarczy tydzień, aby zapomnieć o mrozach i szarościach. Po powrocie z urlopu czas oczekiwania na naszą polską zieloną wiosnę minie wam niespodziewanie szybko. Przekonajcie się sami i w kwietniu odwiedźcie któreś z wymienionych poniżej miejsc.

Malownicze krajobrazy i piaskowe miasta – Malta i Gozo

Trudno dziś spotkać równie malownicze wiejskie krajobrazy, jak te na Gozo. Ta niewielka wyspa sąsiadująca z Maltą zaskakuje strategicznym zagospodarowaniem terenu. Miasteczka i wioski, do których budowy użyto ciepłego w kolorze piaskowca, położone są na szczytach wzgórz, zaś zbocza i doliny pokrywa barwna układanka łąk i pól. Wszystko przemyślano i zaplanowano jeszcze za czasów panowania na tym terenie wielkiego zakonu joannitów (kawalerów maltańskich) i służyło to poprawie obronności terenu oraz wykorzystaniu żyznych ziem z dolin.

Zabytkowe mury cytadeli w Victorii, stolicy Gozo, wznieśli Aragończycy w czasach średniowiecza. W późniejszym okresie o ich stan troszczył się zakon joannitów, grudzień 2016 r. (archiwum autorki)

Zabytkowe mury cytadeli w Victorii, stolicy Gozo, wznieśli Aragończycy w czasach średniowiecza. W późniejszym okresie o ich stan troszczył się zakon joannitów, grudzień 2016 r. (archiwum autorki)

Panorama roztaczająca się z murów cytadeli. Na horyzoncie Morze Śródziemne. Gozo jest tak małą wyspą, że w trakcie dnia można ją przejść wzdłuż lub wszerz, a w stojącej pośrodku Victorii zatrzymać się na obiad, grudzień 2016 r. (archiwum autorki)

Panorama roztaczająca się z murów cytadeli. Na horyzoncie Morze Śródziemne. Gozo jest tak małą wyspą, że w trakcie dnia można ją przejść wzdłuż lub wszerz, a w stojącej pośrodku Victorii zatrzymać się na obiad, grudzień 2016 r. (archiwum autorki)

Dzisiaj jednak mieszkańcy maleńkiej wyspy przenoszą się do nowoczesnych miast na sąsiedniej Malcie. Rolnictwo na Gozo powoli zamiera, pola zamieniają się w łąki i ugory oddzielone od siebie postawionymi kilka pokoleń temu kamiennymi murami. Wysepka przeobraża się w park krajobrazowy, do którego przybywają spragnieni ciszy, spokoju i harmonii z naturą turyści z kontynentu. Wyspa idealnie nadaje się na piesze wędrówki.

Zielony krajobraz Gozo roztaczający się z okien domów w niewielkiej miejscowości Xagħra, grudzień 2016 r. (archiwum autorki)

Zielony krajobraz Gozo roztaczający się z okien domów w niewielkiej miejscowości Xagħra, grudzień 2016 r. (archiwum autorki)

Malta natomiast zarasta miastami, które pochłaniają kolejne zielone tereny. Ludzie mieszkają tu od conajmniej 7000 lat, dowodem tego są ruiny megalitycznych świątyń (m.in. Ħaġar Qim, Mnajdra) wpisane na listę światowego dziedzictwa UNESCO. W okresie panowania współczesnej nam cywilizacji wzniesiono tu ponad 300 kościołów i wiele innych budowli uznawanych za perły architektury barokowej.

Przykładowo całą Vallettę, zaprojektowaną przez ucznia Michała Anioła, wpisano na listę UNESCO, a na taki zaszczyt trzeba przecież zasłużyć. Miasteczko otaczają mury obronne, w obrębie których zakon joannitów wzniósł i zgromadził wiele skarbów architektury, rzeźby i malarstwa.

Ulica wiodąca przez środek Valletty, Malta, listopad 2016 r. (archiwum autorki)

Ulica wiodąca przez środek Valletty, Malta, listopad 2016 r. (archiwum autorki)

Olśniewające wrażenie, niczym piękna geoda, robi wnętrze konkatedry św. Jana – od kolebkowego sklepienia (częściowo pokrytego hiperrealistycznymi malowidłami) przez dopracowane w najmniejszych szczegółach nawy, rzeźby, ornamenty i obrazy (m.in. Caravaggia) po inkrustowaną w marmurze posadzkę – mistrzostwo sztuki barokowej i jednocześnie niesamowity przepych. Pięknymi wnętrzami zachwyca również manierystyczny Pałac Wielkich Mistrzów, dziś zajmowany przez Prezydenta Malty.

Prosta bryła konkatedry św. Jana skrywa w swym wnętrzu bogactwo dzieł artystycznych (strecosa / Pixabay)

Prosta bryła konkatedry św. Jana skrywa w swym wnętrzu bogactwo dzieł artystycznych (strecosa / Pixabay)

Przepiękna Valletta jest najbardziej słoneczną stolicą Europy. Wzniesiona głównie z kremowego i złocistego piaskowca przyciętego w harmonijne kształty promieniuje pozytywną atmosferą i od pierwszej chwili napawa swych gości radosnym nastrojem.

Jedna z wielu podobnych do siebie uliczek Valletty. Jednolitość architektoniczna sprawia, że panuje tu uczucie spokoju i harmonii. Malta, listopad 2016 r. (archiwum autorki)

Jedna z wielu podobnych do siebie uliczek Valletty. Jednolitość architektoniczna sprawia, że panuje tu uczucie spokoju i harmonii. Malta, listopad 2016 r. (archiwum autorki)

Szczególnie przyjemnie jest w ogrodach Upper Barrakka Gardens, poniżej których znajduje się bateria artyleryjska. W południe i o szesnastej odpalana jest jedna z armat, jako forma salutu!

Żołnierze ubrani w mundury z czasów I wojny światowej oddają pojedynczy salut armatni. Przed wystrzałem przygotowywane są dwie armaty na wypadek, gdyby pierwsza nie odpaliła. Saluting Battery w Vallettcie, Malta, listopad 2016 r. (archiwum autorki)

Żołnierze ubrani w mundury z czasów I wojny światowej oddają pojedynczy salut armatni. Przed wystrzałem przygotowywane są dwie armaty na wypadek, gdyby pierwsza nie odpaliła. Saluting Battery w Vallettcie, Malta, listopad 2016 r. (archiwum autorki)

Miniaturą Valletty wydaje się być stojąca na niewielkim wzniesieniu Mdina, wcześniejsza stolica Malty. Proste niskie kamieniczki niemal jednolite stylistycznie, zbudowane z rustykalnie ociosanego piaskowca i wąskie uliczki wyłączone z ruchu kołowego tworzą przyjemną atmosferę. Wszystko to zachęca do powolnych spacerów, cieszenia oczu prostotą i pięknem architektury oraz urokami roztaczających się z murów miasta widoków.

Mdina ulokowana niemal pośrodku Malty jak za dawnych lat góruje nad okolicznymi wioskami i polami, listopad 2016 r. (archiwum autorki)

Mdina ulokowana niemal pośrodku Malty jak za dawnych lat góruje nad okolicznymi wioskami i polami, listopad 2016 r. (archiwum autorki)

Plątanina wąskich, krętych uliczek w Mdinie jest niczym labirynt zbudowany z identycznych, piaskowych kamieniczek różniących się od siebie jedynie kolorami drzwi, więc podczas pierwszej wizyty warto mieć ze sobą mapę, listopad 2016 r. (archiwum autorki)

Plątanina wąskich, krętych uliczek w Mdinie jest niczym labirynt zbudowany z identycznych, piaskowych kamieniczek różniących się od siebie jedynie kolorami drzwi, więc podczas pierwszej wizyty warto mieć ze sobą mapę, listopad 2016 r. (archiwum autorki)

Z Mdiną wiąże się z również historia św. Pawła z Tarsu, który podobno przebywał w tej okolicy po tym, jak wiozący go do Rzymu statek rozbił się u wybrzeży Malty. Ku jego pamięci postawiono tutaj katedrę, jego imieniem nazwano również wydrążone w skale pod ziemią, kilkaset metrów od murów Mdiny, rozległe katakumby!

Mdina widziana z lotu ptaka (R Muscat – Mdina, CC BY-SA 2.0 / Wikimedia, https://commons.wikimedia.org/w/index.php?curid=33648867)

Mdina widziana z lotu ptaka (R Muscat – Mdina, CC BY-SA 2.0 / Wikimedia, https://commons.wikimedia.org/w/index.php?curid=33648867)

Na przyjemny spacer w otoczeniu maltańskiej przyrody – wzdłuż złotej plaży i klifów – warto wybrać się w stronę Għajn Tuffieħa i wysiąść na ostatnim przystanku autobusowym przy plaży Golden Bay Beach.

Plaża Golden Bay Beach przy północno-zachodnim brzegu Malty, nieopodal miejscowości Għajn Tuffieħ, listopad 2016 r. (archiwum autorki)

Plaża Golden Bay Beach przy północno-zachodnim brzegu Malty, nieopodal miejscowości Għajn Tuffieħ, listopad 2016 r. (archiwum autorki)

Tam zaczyna się ścieżka, która początkowo wspina się pod górę, a następnie prowadzi wzdłuż klifów przez wypiekaną słońcem równinę do zabytkowych wież obserwacyjnych wzniesionych na polecenie kawalerów maltańskich.

Ta' Lippija Tower, jedna z kilku wież obserwacyjnych stojących wzdłuż zachodniego brzegu wyspy, nieopodal Mgarr, listopad 2016 r. (archiwum autorki)

Ta’ Lippija Tower, jedna z kilku wież obserwacyjnych stojących wzdłuż zachodniego brzegu wyspy, nieopodal Mgarr, listopad 2016 r. (archiwum autorki)

Po dojściu do zatoki Ġnejna można kontynuować wędrówkę lub skierować się w stronę Mgarr, wsiąść w autobus i wrócić do hotelu.

Wiejski krajobraz na Malcie między zatoką Gnejna a Magrr, północno-zachodnie tereny Malty, listopad 2016 r. (archiwum autorki)

Wiejski krajobraz na Malcie między zatoką Gnejna a Magrr, północno-zachodnie tereny Malty, listopad 2016 r. (archiwum autorki)

Czerwone dachy Lizbony

Na pagórkowatym terenie, u brzegu szerokiej rzeki Tag, w blasku południowego słońca, nad układanką czerwonych dachów i pastelowych frontów kamienic Lizbony intensywnie faluje rozgrzane powietrze. Krętymi uliczkami gnają pojedyncze czerwone i żółte wagoniki tramwajowe. Liczni turyści powolnym krokiem przemierzają ulice starej części miasta, przystają na chwilę w punktach widokowych lub siadają w restauracjach i kawiarniach na powietrzu, gdzie przy dźwiękach „portugalskiego bluesa” – fado, w cieple promieni słonecznych napawają oczy panoramą Lizbony.

Panorama Lizbony. Na horyzoncie rzeka Tag, 2017 r. (archiwum autorki)

Panorama Lizbony. Na horyzoncie rzeka Tag, 2017 r. (archiwum autorki)

Spacer po wypełnionych zabytkami starszych dzielnicach Lizbony jest odrobinę wymagający. Tutejsze wzniesienia sprawiają, że podczas zwiedzania raz wspinamy się pod górę, a potem schodzimy w dół. W niektórych miejscach jest tak stromo, że zamiast brukowanych lub asfaltowanych ulic są po prostu schody! To, co przy jednej ulicy jest parterem, przy drugiej oddalonej o kilkanaście metrów może już być drugim piętrem!

Duże nachylenie terenu skutkuje ciekawymi rozwiązaniami architektonicznymi, Lizbona, grudzień 2017 r. (archiwum autorki)

Duże nachylenie terenu skutkuje ciekawymi rozwiązaniami architektonicznymi, Lizbona, grudzień 2017 r. (archiwum autorki)

Kamienice stoją wrośnięte w strome zbocza do wysokości pierwszego piętra. Na dolnych kondygnacjach mieszkania bywają ciemne, gdyż okna mają tylko od frontu, po bokach oczywiście stoją sąsiednie kamienice. Poniżej pną się kolejne – jedne za drugimi. W taki sposób całe wzgórza pokryte są przyjemną dla oka mozaiką fasad i dachów.

Panorama Lizbony, dzielnica Alfama, grudzień 2017 r. (archiwum autorki)

Panorama Lizbony, dzielnica Alfama, grudzień 2017 r. (archiwum autorki)

Szczególnie urokliwe są kręte i szerokie na ok. dwa metry uliczki bardzo starej dzielnicy Alfamy, która pamięta jeszcze czasy panowania na tym terenie Maurów. Podczas spacerów po tej okolicy przydaje się dokładna mapa (najwygodniej na smartfonie) oraz wygodne buty (zdecydowana większość ulic jest brukowana, drobną kostką).

Alfama jak na starą dzielnicę przystało ma swój urok i klimat. Lizbona, grudzień 2017 r. (archiwum autorki)

Alfama jak na starą dzielnicę przystało ma swój urok i klimat. Lizbona, grudzień 2017 r. (archiwum autorki)

Warto też pamiętać, że jakimś cudem dzielnice Alfama i Belém nie zawaliły się podczas wielkiego trzęsienia ziemi (o sile 9 st. w skali Richtera) i wysokiego na 20 m tsunami w 1775 roku, które prawie całkowicie zrównały Lizbonę z ziemią. Runęło 85 proc. budynków: domy, pałace, kościoły, biblioteki, opery, teatry, zmiażdżone zostały statki handlowe i towary. Na zawsze przepadły dziesiątki tysięcy cennych księgozbiorów, zapiski z wypraw odkrywców nowych szlaków handlowych i kontynentów oraz cenne obrazy. Zginęło nawet 90 000 ludzi.

Wydarzenie to mocno wpłynęło na dalsze losy Portugalii jako światowej potęgi gospodarczej. O owym tragicznym dniu oraz staraniach lizbończyków dotyczących szybkiej, ale odpowiednio zaprojektowanej, odbudowy miasta usłyszycie podczas zwiedzania ratusza.

Pamiątką tragicznego trzęsienia ziemi są m.in. ruiny, strzelistego niegdyś, gotyckiego klasztoru Karmelitów, który stoi na bardzo stromym zboczu w dzielnicy Chiado.

Ruiny klasztoru Karmelitów, do których można wyjechać windą Elevador de Santa Justa, Lizbona, grudzień 2017 r. (archiwum autorki)

Ruiny klasztoru Karmelitów, do których można wyjechać windą Elevador de Santa Justa, Lizbona, grudzień 2017 r. (archiwum autorki)

Wielbiciele pięknych widoków zdecydowanie powinni tu przyjść lub wyjechać niecodzienną w swym wyglądzie windą Elevador de Santa Justa.

Winda Elevador de Santa Justa wywozi ludzi o kilka ulic „wyżej”! Lizbona, grudzień 2017 r. (archiwum autorki)

Winda Elevador de Santa Justa wywozi ludzi o kilka ulic „wyżej”! Lizbona, grudzień 2017 r. (archiwum autorki)

Po wyjechaniu na górę można podziwiać rozległą panoramę Lizbony. W oddali na przeciwległym wzgórzu prężą się mury obronne i wieże zamku św. Jerzego, który w średniowieczu wznieśli Maurowie. Później oczywiście Portugalczycy zdobyli go i rozbudowali, po czym uszkodziło go trzęsienie ziemi.

Panorama Lizbony widziana od strony ruin klasztoru Karmelitów i neogotyckiej Elevador de Santa Justa. Nad miastem góruje średniowieczny zamek św. Jerzego. Lizbona, grudzień 2017 r. (archiwum autorki)

Panorama Lizbony widziana od strony ruin klasztoru Karmelitów i neogotyckiej Elevador de Santa Justa. Nad miastem góruje średniowieczny zamek św. Jerzego. Lizbona, grudzień 2017 r. (archiwum autorki)

Na cały dzień warto wybrać się do wspomnianej wcześniej dzielnicy Belém, w której dawniej mieścił się główny port Lizbony, a teraz jest tylko niewielka przystań dla jachtów i żaglówek. Na szczęście do dziś stoi tutaj wspaniały pod względem architektonicznym klasztor Hieronimitów zbudowany w stylu manuelińskim – natchnionym dalekomorskimi wyprawami pierwszych odkrywców.

Niecodzienny mariaż gotyckiej strzelistości z motywami morskimi i orientalnymi sprawia, że wnętrze świątyni choć kamienne wydaje się pełne życia. Podobna atmosfera panuje w klasztornym ogrodzie udrapowanym łukami z grubych kamiennych lin, które rozpięto między kolumnami zdobnymi w egzotyczne kwiaty i pędy bluszczy.

Klasztor Hieronimitów i pl. Praça do Império, Lizbona, grudzień 2017 r. (archiwum autorki)

Klasztor Hieronimitów i pl. Praça do Império, Lizbona, grudzień 2017 r. (archiwum autorki)

Z klasztoru niech was nogi poprowadzą wprost do przypominającej swym kształtem okręt wieży strażniczej Torre de Belém. Niegdyś stała pośrodku Tagu, strzegła wejścia do portu i wskazywała drogę żeglarzom wracającym z dalekich wypraw, ale w trakcie trzęsienia ziemi koryto rzeki uległo odkształceniu, w wyniku czego dziś do wieży można dojść suchą nogą, gdyż stoi tuż przy brzegu.

Fragment wieży Torre de Belém, Lizbona, grudzień 2017 r. (archiwum autorki)

Fragment wieży Torre de Belém, Lizbona, grudzień 2017 r. (archiwum autorki)

W drodze powrotnej możecie udać się do cukierni Pastéis de Belém, w której narodził się portugalski przysmak – proste, ale pyszne, oprószone cynamonem waniliowobudyniowe minitarty, które najlepiej smakują z espresso. Wzmocnieni „bombą” cukrowo-kofeinową przespacerujcie się jeszcze wzdłuż Tagu i przejdźcie pod wielką żelazną konstrukcją dwupoziomowego, wiszącego mostu 25 Kwietnia, aby posłuchać specyficznego buczenia, jakie wydają metalowe kraty, które na całej długości dwóch pasów zastępują asfalt.

Wiszący most 25 Kwietnia w Lizbonie podobny do mostu Golden Gate w San Francisco, grudzień 2017 r. (archiwum autorki)

Wiszący most 25 Kwietnia w Lizbonie podobny do mostu Golden Gate w San Francisco, grudzień 2017 r. (archiwum autorki)

Stamtąd już tylko dwa kroki do przystani i restauracji, gdzie w rytm kołyszących się masztów serwowane są dania z owoców morza.

Skąpane w promieniach zachodzącego słońca żaglówki zacumowane w Doca de Recreio de Santo Amaro nieopodal mostu 25 Kwietnia, Lizbona, grudzień 2017 r. (archiwum autorki)

Skąpane w promieniach zachodzącego słońca żaglówki zacumowane w Doca de Recreio de Santo Amaro nieopodal mostu 25 Kwietnia, Lizbona, grudzień 2017 r. (archiwum autorki)

Innym razem zafundujcie sobie wycieczkę po mieście starym tramwajem linii 28, który przewiezie was wzdłuż ciekawych miejsc i zabytków aż pod targ Mercado de Campo de Ourique, na którym oprócz zwyczajnych zakupów będziecie mogli nabyć portugalskie wędliny, sery i przyprawy, a także spróbować lokalnych przekąsek i deserów.

Przejażdżka jednowagonowym, starym, klekoczącym tramwajem linii 28 to świetna rozrywka i ciekawy pomysł na wycieczkę objazdową po mieście. Lizbona, grudzień 2017 r. (archiwum autorki)

Przejażdżka jednowagonowym, starym, klekoczącym tramwajem linii 28 to świetna rozrywka i ciekawy pomysł na wycieczkę objazdową po mieście. Lizbona, grudzień 2017 r. (archiwum autorki)

A jeśli tego będzie wam mało, wypożyczcie samochód i kontynuujcie przejażdżkę po nocnej Lizbonie. Dzień zakończcie kolacją przy dźwiękach portugalskich gitar i melodii fado, którego słowa pisze samo życie.

Zabarwiona promieniami zachodzącego słońca wielka kopuła nad Panteonem Narodowym w Lizbonie, który pierwotnie wzniesiono jako kościół, jednak z czasem zmieniono jego przeznaczenie. Dziś służy osobom zasłużonym dla narodu portugalskiego za pełne światła, przestrzeni, barokowego piękna i spokoju miejsce wiecznego spoczynku. Lizbona, grudzień 2017 r. (archiwum autorki)

Zabarwiona promieniami zachodzącego słońca wielka kopuła nad Panteonem Narodowym w Lizbonie, jego wnętrze jest niesamowicie przestrzenne, pełne światła i barokowego piękna. Lizbona, grudzień 2017 r. (archiwum autorki)

Tak Lizbona, jak i Malta czy Gozo mają wam do zaoferowania jeszcze dużo więcej atrakcji. Czekają na was skryte pod dachami muzeów dzieła sztuki i artefakty z czasów starożytnych, zabytkowe kościoły, pałace, a także smaczne jedzenie i pyszna kawa. Jeżeli tylko kwietniowy harmonogram pozwala wam na urlop, to odwiedźcie któreś z powyższych miejsc.

Ważne: Zwiedzanie wymienionych powyżej miast lub wędrówki pośród otwartych przestrzeni Malty i Gozo są o wiele przyjemniejsze właśnie w kwietniu i maju, gdyż latem panujące tam temperatury są bardzo wysokie.

Opinie wyrażone w tym artykule są opiniami autora i niekoniecznie odzwierciedlają poglądy redakcji „The Epoch Times”.

Tagi:

Wykorzystujemy pliki cookies, by dowiedzieć się, w jaki sposób użytkownicy korzystają z naszej strony internetowej i móc usprawnić korzystanie z niej. Dalsze korzystanie z tej strony internetowej jest jednoznaczne z zaakceptowaniem polityki cookies, aktualnej polityki prywatności i aktualnych warunków użytkowania. Więcej informacji Akceptuję