Jedyne w Polsce okruchy księżycowe, z pierwszej załogowej misji księżycowej – Apollo 11, znajdują się w olsztyńskim planetarium. Przekazał je polskim władzom prezydent USA Richard Nixon w czasie wizyty w Warszawie w 1972 roku.
20 lipca przypada pięćdziesiąta rocznica pierwszego załogowego lądowania na Księżycu. Kiedy amerykański astronauta Neil Armstrong zszedł po drabince i postawił stopę na pokrytym pyłem Srebrnym Globie, wypowiedział słynne słowa: „To jest mały krok człowieka, ale wielki skok dla ludzkości”. W związku z rocznicą PAP rozmawia z ekspertami na tematy związane z eksploracją Księżyca.
W trakcie sześciu załogowych lotów na Księżyc od 1969 do 1972 roku amerykańscy astronauci zebrali blisko 400 kg próbek skał, które przewieziono na Ziemię. Większość z nich trafiła do specjalnego magazynu w Centrum Lotów Kosmicznych imienia Lyndona B. Johnsona, gdzie do dziś są przechowywane i poddawane analizom.
Administracja prezydenta Richarda Nixona niewielkie okruchy księżycowe przekazała przedstawicielom władz ok. 200 państw świata. Poszczególne kraje otrzymały je wraz ze swoimi flagami, które znajdowały się na pokładzie lądownika Apollo i powróciły na Ziemię. Przewodniczącemu rady państwa Henrykowi Jabłońskiemu prezydent Richard Nixon przekazał je podczas wizyty w Polsce w czerwcu 1972 roku, jako dar dobrej woli dla narodu polskiego.
– Obecnie te jedyne w Polsce okruchy księżycowe przywiezione przez astronautów misji Apollo 11 znajdują się w Olsztyńskim Planetarium i Obserwatorium Astronomicznym – powiedział PAP dyrektor tej placówki dr Jacek Szubiakowski.
W sumie cztery okruchy, których wagę dr Szubiakowski szacuje na kilka gramów, zatopione są w akrylu i umieszczone na szybie z pleksi, pod którą znajduje się też wspomniana polska flaga wykonana z jedwabiu. Poniżej płyty znajdują się plakietki z anglojęzycznymi napisami: „Dar prezydenta USA Richarda Nixona dla mieszkańców PRL” i druga, na której czytamy: „Ta flaga twojego kraju poleciała na Księżyc i z powrotem w Apollo 11 i ten fragment powierzchni Księżyca został przywieziony na Ziemię przez załogę pierwszego załogowego lądownika”.
W jaki sposób księżycowe okruchy trafiły akurat do Olsztyna? – Rok po wizycie Nixona w Polsce w nowo otwartym Olszyńskim Planetarium odbyło się sympozjum Międzynarodowej Unii Astronomicznej poświęcone 500. rocznicy urodzin Mikołaja Kopernika. Na tym wydarzeniu pojawili się też przedstawiciele władz, którzy postanowili przekazać postument zawierający pył księżycowy – opowiada dr Szubiakowski. Od tego momentu przedmiot znajduje się w tym miejscu. Astronom zachęca do obejrzenia go w pracowni meteorytyki – okruchom księżycowym można przyjrzeć się w czasie standardowego zwiedzania Olsztyńskiego Obserwatorium Astronomicznego.
Nixon w czasie swojej wizyty w Polsce w 1972 roku przekazał również drugi, podobny dar, który zawierał okruchy księżycowe z ostatniej załogowej misji na Księżyc – Apollo 17. Nie wiadomo jednak, gdzie się on dziś znajduje. W 2012 roku „Gazeta Wyborcza” przeprowadziła śledztwo w tej sprawie – wówczas Kancelaria Prezydenta RP odpowiedziała, że nie przechowuje żadnej próbki księżycowej. „Nic nie wiedzą też o nim w PAN, ani w Polskim Towarzystwie Astronomicznym” – czytamy w archiwalnym wydaniu GW. Dr Szubiakowski w rozmowie z PAP przytakuje – faktycznie nie wiadomo, gdzie znajduje się drugi postument.
Okruchy księżycowe kilkukrotnie były wypożyczane na czasowe wystawy, odbywające się w Polsce. Szubiakowski przypomina, że na fali zainteresowania eksploracją kosmosu skałę ze Srebrnego Globu udostępniał w Krakowie astronom doc. Kazimierz Kordylewski, który najprawdopodobniej pozyskał ją w początkach lat 70. za pośrednictwem amerykańskiej ambasady. Syn Kordylewskiego cytowany w GW wspomina, że okruch był wielkości pięści.
– Początkowo Kordylewski pokazywał okaz na Uniwersytecie Jagiellońskim, ale ówczesne władze zakazały tego. Dlatego zdecydował się o udostępnianiu go w swoim prywatnym mieszkaniu. Zainteresowanie było tak duże, że zaczęły się pod nim ustawiać długie kolejki – opowiada Szubiakowski.
Ponownie władze postanowiły ukrócić tę praktykę Kordylewskiego i nakazały, by astronom pokazywał próbkę gruntu księżycowego tylko członkom Polskiego Towarzystwa Astronautycznego. Tak też się stało.
– Każdy, kto chciał obejrzeć okruch, musiał wypełnić deklarację członkowską organizacji. W ten sposób zapisało się do niej nawet kilka tysięcy osób. W taki kreatywny sposób udało się obejść zakaz władz PRL – relacjonuje dr Szubiakowski. Losy tej grudki nie są znane – prawdopodobnie Kordylewski zwrócił ją, bo została ona tylko wypożyczona.
Okruchy księżycowe z uwagi na to, że są absolutną rzadkością, są uznawane wręcz za bezcenne. Dr Anna Łosiak z Instytutu Nauk Geologicznych PAN, która kilka lat temu miała okazję je badać, wspomina w rozmowie z PAP, że do magazynu w Houston w USA, w którym się znajdują, prowadzą trzy śluzy powietrzne, a próbki są zamrożone. – Trzymane są w pojemnikach w atmosferze azotowej pod wysokim ciśnieniem. Dzięki temu zapobiega się ich zanieczyszczeniu – opowiada. Dodaje, że procedura uzyskania pozwolenia na przebadanie tych próbek jest bardzo skomplikowana, a większość z nich (o ile nie są to badania niszczące) należy po analizach zwrócić NASA.
Autor: Szymon Zdziebłowski, PAP.