Śmierć dziennikarza stacji BFM TV Frédérica Leclerca-Imhoffa, zabitego podczas relacjonowania operacji ewakuacji w pobliżu Siewierodoniecka, jest głęboko szokująca; domagamy się przeprowadzenia transparentnego śledztwa w sprawie jego śmierci – oświadczyła w poniedziałek szefowa MSZ Francji Catherine Colonna.
„Dziennikarz Frédéric Leclerc-Imhoff był na Ukrainie, aby pokazać realia wojny. Został śmiertelnie ranny na pokładzie autobusu z pomocą humanitarną, w którym znajdowali się cywile zmuszeni do ucieczki przed rosyjskimi bombami” – poinformował prezydent Emmanuel Macron na Twitterze.
Leclerc-Imhoff był absolwentem Instytutu Dziennikarstwa w Bordeaux w regionie Akwitania (IJBA), przez sześć lat pracował dla BFM TV. Była to druga misja dziennikarza w Ukrainie.
Przebywająca w Ukrainie szefowa francuskiej dyplomacji Colonna zażądała „przejrzystego śledztwa” w sprawie śmierci Leclerca-Imhoffa. Jego śmierć jest „głęboko szokująca” – dodała minister w komunikacie prasowym, wzywając do „jak najszybszego przejrzystego śledztwa, aby rzucić pełne światło na okoliczności tej tragedii”.
„Francja potwierdza swoje stałe i zdecydowane zobowiązanie na całym świecie do wolności prasy i ochrony dziennikarzy oraz wszystkich tych, których wypowiedzi przyczyniają się do swobodnej informacji i debaty publicznej” – podkreśliła Colonna.
„Podzielam ból rodziny Frédérica Leclerca-Imhoffa, której składam moje kondolencje. Tych, którzy zapewniają trudną misję informowania na teatrach działań, pragnę jeszcze raz zapewnić o bezwarunkowym poparciu Francji” – napisał Macron.
„Z ogromnym smutkiem dowiaduję się o śmierci Frédéric Leclerca-Imhoffa w Ukrainie, zabitego podczas wykonywania zawodu. Informowanie nie powinno kosztować życia. Moje szczere kondolencje dla jego rodziny, redakcji BFM TV i wszystkich dziennikarzy. Jesteśmy po waszej stronie” – napisała na Twitterze premier Francji Élisabeth Borne.
Gubernator Ługańska Serhij Hajdaj wcześniej poinformował, że transport cywilów został trafiony fragmentami rosyjskich pocisków podczas ewakuacji. Gubernator przekazał na Telegramie, że jeden z odłamków przebił pancerz pojazdu, zabijając podróżującego w środku dziennikarza.
To drugi francuski dziennikarz zabity w Ukrainie od początku rosyjskiej inwazji. W marcu w Horence pod Kijowem zginął francusko-irlandzki dziennikarz Pierre Zakrzewski.
Francuska prokuratura wszczęła śledztwo
Jak poinformowano w poniedziałek wieczorem, krajowa prokuratura antyterrorystyczna (fr. Le parquet national antiterroriste, PNAT) wszczęła śledztwo w sprawie śmierci Leclerca-Imhoffa.
Wydział Zbrodni Przeciwko Ludzkości i Zbrodni Wojennych Narodowej Prokuratury Antyterrorystycznej wszczął śledztwo w poniedziałek wieczorem. Śledztwo dotyczy również obrażeń poniesionych przez Maxime’a Brandstaettera, który również znajdował się na miejscu ostrzału – podała PNAT.
PNAT od początku wojny na Ukrainie prowadzi już 5 innych śledztw w sprawie zbrodni wojennych popełnionych przeciwko obywatelom francuskim – podała agencja AFP.
Zginął w ciężarówce przekazanej przez polską organizację z Anglii
Jak powiedział w rozmowie z PAP Jaro Kubaszczyk, szef Polish Association Gloucestershire (PAG), francuski dziennikarz zginął, siedząc w ciężarówce przekazanej dzięki staraniom tej polskiej organizacji.
Jak mówił, przekazywane samochody były kuloodporne, czyli chroniły przed ostrzałem na przykład z karabinów maszynowych, ale konwój w Lisiczańsku został zaatakowany najprawdopodobniej z broni artyleryjskiej.
Po rosyjskiej napaści organizacja Kubaszczyka przekazała na Ukrainę – kupione albo z własnych środków, albo dzięki uruchomionej zbiórce – kuloodporne vany, które w przeszłości służyły do przewożenia pieniędzy. Do tej pory PAG przekazała pięć takich dawnych bankowych furgonetek i jedną ciężarówkę, właśnie tę, w której zginął Leclerc-Imhoff.
Źródło: PAP.