Ekspert: Zagrożenie życia na polskich drogach jest wyższe niż w UE

Według najnowszego raportu IRTAD obniżenie prędkości pojazdów do 45 km/h na drogach miejskich, do 75 km/h na drogach pozamiejskich i do 115 km/h na autostradach zmniejszyłoby liczbę wypadków z ofiarami śmiertelnymi o 28 proc. (Emilia_Baczynska / <a href="https://pixabay.com/pl/transport-ulica-miasto-podr%C3%B3%C5%BC-ruch-3325892/">Pixabay</a>)

Według najnowszego raportu IRTAD obniżenie prędkości pojazdów do 45 km/h na drogach miejskich, do 75 km/h na drogach pozamiejskich i do 115 km/h na autostradach zmniejszyłoby liczbę wypadków z ofiarami śmiertelnymi o 28 proc. (Emilia_Baczynska / Pixabay)

Zagrożenie życia i zdrowia uczestników ruchu drogowego jest w Polsce znacząco wyższe niż w większości krajów Unii Europejskiej – mówi PAP dyrektor Instytutu Transportu Samochodowego prof. Marcin Ślęzak. Jak dodał, sytuację poprawiłoby przestrzeganie limitów prędkości.

PAP: Europejska Rada Bezpieczeństwa Transportu (ETSC) niejednokrotnie przedstawiała pomysły na poprawę bezpieczeństwa na drogach UE. Wśród nich znalazł się m.in. elektroniczny system ograniczenia prędkości (Intelligent Speed Assistance). W skrócie mówiąc, system wyhamowywałby pojazd po przekroczeniu np. ograniczenia prędkości do 50 km/h. Jesteśmy na to gotowi chociażby technicznie?

Marcin Ślęzak: Inteligentny system ograniczenia prędkości wykorzystuje kamery do rozpoznawania znaków drogowych lub/i system GPS z informacjami o limitach prędkości na danym odcinku drogi. Gdy kierowca wjeżdża w strefę z ograniczoną prędkością, na prędkościomierzu wyświetla się informacja o limicie prędkości, jednak pojazd nie hamuje, natomiast ograniczana jest moc silnika, uniemożliwiając kierującemu przyspieszanie. Samochody z tym systemem są już dostępne na rynku europejskim, kilkanaście znanych marek pojazdów wprowadziło po kilka modeli wyposażonych w ten system. Nie ustalono dat wprowadzenia go jako obowiązkowego i raczej nie wydarzy się to z dnia na dzień.

W takim razie, czy jesteśmy na to gotowi mentalnie, bo Polacy chyba nie lubią, kiedy im się coś ogranicza, szczególnie na drodze?

Tak, Polacy nie lubią, gdy ich coś ogranicza, zwłaszcza dlatego, że samochód nadal traktowany jest w naszym kraju jako synonim pozycji i wolności. Należy jednak pamiętać, że w Polsce główną przyczyną wypadków jest nadmierna prędkość, a mimo to ponad 70 proc. kierowców przekracza dozwolone limity prędkości. Z tego też powodu jedną z najbardziej zagrożonych grup uczestników ruchu drogowego są piesi. Podczas gdy w Unii Europejskiej stanowią ok. 20 proc. wszystkich ofiar śmiertelnych wypadków drogowych, to w Polsce od lat stanowią około 30 proc. ogółu zabitych. W związku z tym system ISA byłby interesującym rozwiązaniem, bo pomaga kierowcy uniknąć mandatu za jazdę z nadmierną prędkością i jednocześnie chroni pieszych, bo strefy ograniczonej prędkości wprowadzane są tam, gdzie są piesi.

Pomijając odczucia kierowców, jak duży wpływ miałoby to na liczbę wypadków drogowych. Czy były w Polsce prowadzone jakieś badania na ten temat?

O wpływie prędkości na liczbę wypadków drogowych oraz na liczbę ofiar tych wypadków napisano bardzo dużo, przeprowadzono setki badań. W bezpieczeństwie ruchu drogowego na podstawie wieloletnich badań określono model zależności między prędkością a liczbą wypadków drogowych. Według tzw. power model, opracowanego jeszcze w XX w. przez szwedzkiego naukowca Görana Nilssona, związek między prędkością a wskaźnikiem wypadków drogowych nie ma charakteru liniowego, ale narastający wykładniczo. Warto również wspomnieć, że w ostatnim raporcie IRTAD (ang. International Road Traffic and Accident Database, Międzynarodowa Baza Danych o Wypadkach Drogowych – przyp. redakcji) zaprezentowano skumulowane wyniki z wielu badań, z których wynika, że obniżenie prędkości pojazdów do 45 km/h na drogach miejskich, do 75 km/h na drogach pozamiejskich i do 115 km/h na autostradach zmniejszy liczbę wypadków z ofiarami śmiertelnymi o 28 proc. Podsumowując: masowe przestrzeganie limitów prędkości miałoby bardzo pozytywny wpływ na redukcję liczby wypadków drogowych i ich ofiar.

W drugiej połowie lipca media informowały, że Komisja Europejska chce, aby w nowo produkowanych autach montowano ograniczniki prędkości, które nie pozwalałyby kierowcy przekroczyć 150 km/h. To dobry pomysł? I dlaczego akurat 150 km/h?

Nie znam żadnych formalnych dokumentów potwierdzających te doniesienia. Z pewnością ograniczniki, które nie pozwalałyby kierowcy przekroczyć pewnych limitów prędkości – regulowanych kodeksem drogowym – to rozwiązanie, które mogłoby się stać przedmiotem pogłębionych analiz. Chociażby w związku z wynikami badań, o których mówiliśmy wcześniej. Proszę również zauważyć, że wszystkie testy zderzeniowe wykonuje się przy prędkości maksymalnej 40 mil/h, czyli ok. 64 km/h, nie wiemy, co się dzieje z pojazdem w zderzeniach powyżej tych prędkości.

W ciągu tygodnia na drogach UE ginie tyle osób, ile zginęłoby, gdyby rozbiły się dwa samoloty pasażerskie – taką informację podała na swojej stronie internetowej Europejska Rada Bezpieczeństwa Transportu (ETSC). To robi duże wrażenie. Co można zrobić, by nie dochodziło do tak dużej liczby wypadków?

W Polsce już od wielu lat, pomimo znacznie niższego niż w „starych” krajach Unii Europejskiej wskaźnika motoryzacji, poziom zagrożenia życia i zdrowia uczestników ruchu drogowego jest alarmujący i znacząco wyższy niż w większości krajów Unii Europejskiej. Mimo wyraźnej poprawy odnotowywanej w ostatnich latach problem ciągle jest poważny, a stale postępujący rozwój motoryzacji i wzrost natężenia ruchu na drogach mogą ten stan utrwalić. Inne kraje z naszego regionu Europy: Czechy, Estonia, Litwa, Łotwa, Słowacja i Węgry osiągają znacznie lepsze rezultaty w tej dziedzinie niż Polska, która jest w czołówce Europy pod względem ryzyka śmierci w wypadku drogowym. Wskaźnik zagrożenia w ruchu drogowym jest liczony liczbą zabitych w wypadkach drogowych na 100 tys. mieszkańców. W państwach, które osiągnęły wysoki poziom bezpieczeństwa ruchu drogowego – m.in. w Szwecji, Wielkiej Brytanii i Holandii – wynosi on ok. 2-3 i ma tendencję spadkową, a średnia unijna to 5. W Polsce wskaźnik ten wynosi 7-8 (czyli 2-3 razy więcej niż w tych najlepszych krajach), też się zmniejsza, jednak dużo wolniej niż w innych krajach, choć trzeba dodać, że na początku lat 90. przekraczał 20. W naszej sytuacji efektywne zarządzanie prędkością (oprócz najnowszych technologii ważny jest też skuteczny system nadzoru – sieć fotoradarów oraz infrastruktura drogowa, wymuszająca niższe prędkości), które doprowadzi do realnej zmiany rzeczywistych prędkości wszystkich pojazdów, na pewno przyczyni się do znaczącej poprawy bezpieczeństwa ruchu drogowego.

Rozmawiał: Marcin Chomiuk, PAP.

Tagi:

Wykorzystujemy pliki cookies, by dowiedzieć się, w jaki sposób użytkownicy korzystają z naszej strony internetowej i móc usprawnić korzystanie z niej. Dalsze korzystanie z tej strony internetowej jest jednoznaczne z zaakceptowaniem polityki cookies, aktualnej polityki prywatności i aktualnych warunków użytkowania. Więcej informacji Akceptuję