Dziennikarka z Indonezji nie widzi na jedno oko po postrzale przez policję w Hongkongu

Protestujący w maskach przeciwgazowych reagują po tym, gdy policja wystrzeliła gaz łzawiący podczas wiecu antyrządowego w Tsuen Wan, Hongkong, 25.08.2019 r. (ROMAN PILIPEY/PAP/EPA)

Protestujący w maskach przeciwgazowych reagują po tym, gdy policja wystrzeliła gaz łzawiący podczas wiecu antyrządowego w Tsuen Wan, Hongkong, 25.08.2019 r. (ROMAN PILIPEY/PAP/EPA)

Indonezyjska dziennikarka Veby Indah, relacjonująca protesty w Hongkongu, straciła nieodwracalnie zdolność widzenia w prawym oku w wyniku postrzału przez policję, prawdopodobnie gumową kulą – podała w środę stacja RTHK, powołując się na prawnika reporterki.

39-letnia kobieta została trafiona w twarz w niedzielę w pobliżu stacji metra Wan Chai na wyspie Hongkong, gdy trwały tam starcia policji z demonstrantami.

Indonezyjka stała wówczas wśród innych dziennikarzy na moście dla pieszych, ubrana w żółtą odblaskową kamizelkę z napisem „Press” oraz podobnie opisany kask, a na szyi zawieszoną miała legitymację prasową – napisano w komunikacie opublikowanym przez reprezentującą ją kancelarię prawną Vidler & Co. Solicitors.

„Miałam na sobie kask i gogle. Stałam z innymi dziennikarzami. Słyszałam, że jeden z nich krzyczał: ‘nie strzelajcie, jesteśmy dziennikarzami’, ale policja strzeliła” – powiedziała dziennikowi „South China Morning Post” sama poszkodowana.

Prodemokratyczny protestujący odrzuca pojemnik z gazem łzawiącym z powrotem w kierunku policji podczas starć, marsz w Hongkongu, 29.09.2019 r. (Chris McGrath / Getty Images)

Prodemokratyczny protestujący odrzuca pojemnik z gazem łzawiącym z powrotem w kierunku policji podczas starć, marsz w Hongkongu, 29.09.2019 r. (Chris McGrath / Getty Images)

Lekarze potwierdzili, że uszkodzenie oka spowodowane przez pocisk doprowadziło do całkowitej i nieodwracalnej utraty zdolności widzenia w tym oku – powiedział adwokat Michael Vidler. Dodał, że zebrane dowody wskazują, iż była to gumowa kula.

Prawnik oceniał wcześniej, że policjant złamał przepisy, strzelając z niewielkiej odległości – około 12 metrów – oraz z kąta, przy którym pocisk mógł tylko trafić w głowę lub górną część ciała. Zapowiedział wniosek o postępowanie karne w tej sprawie oraz wytoczenie procesu cywilnego. O policyjne śledztwo zaapelował również indonezyjski konsulat w Hongkongu.

W toku trwających od czerwca protestów hongkońskiej policji wielokrotnie zarzucano dokonywanie ataków na dziennikarzy i celowe utrudnianie im pracy, między innymi próby niedopuszczenia ich do nagrywania w chwilach, gdy funkcjonariusze zatrzymują podejrzanych.

Hongkońskie Stowarzyszenie Dziennikarskie (HKJA) informowało między innymi o przypadkach używania przeciw reporterom gazu pieprzowego. W internecie publikowano również nagrania przedstawiające policjantów używających granatów z gazem łzawiącym wobec grup dziennikarzy, choć w ich pobliżu nie było demonstrantów.

Jedną z 81 osób, które odniosły obrażenia w czasie pierwszych poważnych starć 12 czerwca, był kierowca stacji RTHK, uderzony w głowę granatem z gazem łzawiącym. W sierpniu korespondent BBC Stephen McDonell poinformował na Twitterze, że podczas relacjonowania protestów został trafiony w twarz wystrzelonym przez policję pociskiem, który rozbił mu maskę ochronną.

Z Kantonu Andrzej Borowiak, PAP.

Tagi:

Wykorzystujemy pliki cookies, by dowiedzieć się, w jaki sposób użytkownicy korzystają z naszej strony internetowej i móc usprawnić korzystanie z niej. Dalsze korzystanie z tej strony internetowej jest jednoznaczne z zaakceptowaniem polityki cookies, aktualnej polityki prywatności i aktualnych warunków użytkowania. Więcej informacji Akceptuję