Dr Tomasz Luterek: Plan niszczenia polskiej kultury Niemcy realizowali do upadku III Rzeszy

Powstanie Warszawskie: Rynek Starego Miasta (strona Zakrzewskiego) w Warszawie w sierpniu 1944 r. podczas walk Polaków przeciwko Niemcom. Unikalna kolorowa fotografia Agfacolor (wynalazek z 1936 r.) stanowi jedną z 31 fotografii barwnych wykonanych przez kapral Armii Krajowej Ewę Faryaszewską w czasie Powstania Warszawskiego. Oryginalna kolekcja znajduje się w Muzeum Warszawy i została opublikowana w albumie „Fotografie ruin. Ruiny fotografii” w 2014 r. (Ewa Faryaszewska, 1920-1944 – Museum of Warsaw / <a href="https://commons.wikimedia.org/w/index.php?curid=52380619">domena publiczna</a>)

Powstanie Warszawskie: Rynek Starego Miasta (strona Zakrzewskiego) w Warszawie w sierpniu 1944 r. podczas walk Polaków przeciwko Niemcom. Unikalna kolorowa fotografia Agfacolor (wynalazek z 1936 r.) stanowi jedną z 31 fotografii barwnych wykonanych przez kapral Armii Krajowej Ewę Faryaszewską w czasie Powstania Warszawskiego. Oryginalna kolekcja znajduje się w Muzeum Warszawy i została opublikowana w albumie „Fotografie ruin. Ruiny fotografii” w 2014 r. (Ewa Faryaszewska, 1920-1944 – Museum of Warsaw / domena publiczna)

Niemcy dążyli do maksymalnego osłabienia swoich sąsiadów, tak abyśmy pozostali bez własnych dzieł kultury, elit oraz dziedzictwa, do którego te elity mogą się łatwo odwoływać mówi PAP dr Tomasz Luterek, prawnik, rzeczoznawca majątkowy, współautor raportu o stratach wojennych.

W czwartym rozdziale opublikowanego 1 września 2022 r. raportu o polskich stratach wojennych dokonanych przez Niemców historyk gospodarki prof. Mirosław Kłusek i rzeczoznawca dr Tomasz Luterek zauważają, że celem okupantów było uczynienie z Polaków „narodu parobków”, pozbawionego własnego życia kulturalnego. Według przeprowadzonych przez nich wyliczeń całość strat w dobrach kultury sięga kwoty 1,2 biliona złotych.

Polska Agencja Prasowa: Na jakiej podstawie można ocenić straty w tak nieuchwytnej dziedzinie życia, jaką jest kultura? Wydaje się, że znacznie łatwiej szacować liczbę pomordowanych lub poległych w czasie działań wojennych, a nie skalę grabieży lub zniszczenia dzieł kultury.

Dr Tomasz Luterek: To prawda. Pamiętajmy, że większość dzieł sztuki, które uległy zniszczeniu, nie była w żaden sposób zinwentaryzowana, tak jak czyni się to w wypadku współczesnych kolekcji. Posiadamy więc głównie dane zgromadzone przez Biuro Odszkodowań Wojennych, które po wojnie gromadziło dokumenty dotyczące strat poniesionych przez Polskę w czasie II wojny światowej. W jego działania było zaangażowanych ok. 20 tysięcy osób, które sporządzały spisy współtworzone przez osoby i instytucje lub osoby, które poniosły straty z rąk niemieckich okupantów. To dla nas podstawowe i główne źródło informacji w obszarze dóbr kultury.

W przypadku dóbr kultury pojawia się problem wyceny obiektów, które uznajemy za bezcenne. Spalony rękopis dzieła Jana Kochanowskiego to tylko zniszczony papier i atrament, ale z punktu widzenia polskiej kultury ma wartość bezcenną. Możemy sprawdzić wycenę tego rodzaju artefaktów na odbywających się współcześnie aukcjach sztuki lub na ile wyceniają je biblioteki lub archiwa. To istotny trop, ale pamiętajmy, że dzieła sztuki mają swoją wartość osadzoną w realiach danego państwa i danej kultury. Obrazy Matejki są wyceniane w Polsce inaczej niż na przykład w Grecji lub Portugalii. Sama historia takich dzieł i biografie ich autorów wpływają na ich wartość.

Co było największym wyzwaniem w czasie prac nad tą częścią raportu?

Najtrudniejsze było przeliczenie wartości dóbr kultury utraconych w latach II wojny światowej na dzisiejsze uwarunkowania. Na rynku sztuki zaszły ogromne zmiany. Spojrzenie z lat czterdziestych na zaginione dzieła sztuki było bardzo ogólne. Należy również pamiętać, że inaczej patrzono na dzieła z początku XX w., które wówczas liczyły sobie trzy dekady. Dla nas te obiekty mają ponad stulecie. Wówczas nawet nie były traktowane jako istotne utracone dobra. Za takie uważano dzieła pochodzące z XIX w.

Działania okupantów niemieckich często nazywamy grabieżą, ale to określenie wywołuje skojarzenie ze „spontanicznym” charakterem takich działań. Tymczasem był to zaplanowany przed wojną proces przejmowania najcenniejszych dzieł.

Bezspornie taki charakter miały działania okupantów. Grabież miała jednak tę „zaletę”, że ukradzione dzieła sztuki miały szansę przetrwać. Znacznie gorsze było celowe niszczenie dzieł kultury, tak aby zniknęły bezpowrotnie i nie dawały świadectwa, że naród polski był na przestrzeni wieków zdolny do wytworzenia dzieł o wielkiej wartości. Celem było zdeprecjonowanie naszych osiągnięć. W tej sferze Niemcy osiągnęli wielki sukces.

Niszczono nie tylko pomniki i grabiono obrazy, ale palono także archiwa, biblioteki i zbiory księgarzy. Jak wycenić tak specyficzne świadectwa kultury?

W czasie I wojny światowej Niemcy spalili niezwykle cenną bibliotekę w belgijskim Louvain. Po zakończeniu konfliktu pojawiła się idea restytucji zastępczej. Uznano, że jeśli w zniszczonej bibliotece znajdowała się na przykład Biblia Gutenberga, to odpowiedzialny za jej zniszczenie musi zwrócić taki zabytek ze swojej kolekcji. Wydawało się, że jest to sensowne założenie, ale przecież jeśli spalono polskie książki, to nie możemy pozyskać ich z bibliotek niemieckich, bo tam są niemal nieobecne. Dlatego dla rzeczoznawców wyceniających kolekcje biblioteczne wielkie znaczenie, tak jak w wypadku innych dzieł sztuki, ma historia kolekcji i to, w jakim celu powstała. Wyrywanie z innych kolekcji poszczególnych woluminów budzi spore wątpliwości. W tej chwili dominuje odrzucenie takiego założenia.

Skąd w okupantach tak wielka zaciekłość, która nawet pod koniec wojny nakazywała im zużywanie ton drogocennego paliwa do niszczenia polskich archiwów i bibliotek? Z racjonalnego punktu widzenia było to działanie pozbawione sensu.

Docieramy do różnicy pomiędzy wartością materialną i niematerialną, czyli taką, która odwołuje się do kultury danego narodu oraz znaczenia dla historii. Niemcy, zgodnie ze swoją doktryną, którą realizowali przez całą wojnę dążyli do zadania Polsce jak największych strat, aby osłabić ten naród. Nawet jeśli zdawali sobie sprawę ze swojej klęski militarnej i politycznej, to dążyli do maksymalnego osłabienia swoich sąsiadów, tak abyśmy pozostali bez własnych dzieł kultury, elit oraz dziedzictwa, do którego te elity mogą się łatwo odwoływać i świadczyć o znaczeniu naszego państwa i narodu. Celem było długofalowe uczynienie z Polaków „narodu parobków”. Ten plan był bezwzględnie realizowany do końca istnienia III Rzeszy.

W wielu rozmowach autorzy raportu podkreślają, że założenia, które przyświecały im w ich pracach, były bardzo „konserwatywne” i „umiarkowane”, tak aby nie pojawiły się oskarżenia o próby manipulowania uzyskanymi rezultatami. Czy podobnie było w przypadku prac dotyczących strat w dobrach kultury?

Trzeba mieć świadomość, jak ogromnie ubogi był posiadany przez nas materiał źródłowy. W archiwach Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego posiadamy spis zidentyfikowanych i opisanych dokumentów. To ważne źródło, które pozwala nam wyceniać poszczególne zabytki, ale jest to tylko niewielka część całości utraconego dorobku kulturowego. Często posiadamy tylko informację, że kolekcja zawierała 500 obrazów z XVII w. To ogromny poziom ogólności stawiający przed nami wyzwanie wyceny. Cały nasz wysiłek był więc ukierunkowany na zwaloryzowanie wartości tych dzieł. Dokonałem więc przeglądu dzisiejszego rynku sztuki, który pozwolił na sprawdzenie, jaka jest wartość danego dobra. Wraz z innymi autorami raportu przyjęliśmy, że najbardziej „konserwatywna” jest waloryzacja dolarowa, to również w wypadku dzieł sztuki przyjęliśmy takie założenie. Tyle mogliśmy zrobić przy posiadanym materiale źródłowym.

Również próby ustalenia liczby zagrabionych przez Niemców dóbr kultury są obarczone sporym ryzykiem, ponieważ ich zidentyfikowanie jest możliwe w niewielu przypadkach. Decydował o tym także strach właścicieli pałaców kryjących wspaniałe kolekcje sztuki, którzy nie chcieli ujawniać tych informacji władzy komunistycznej. Niedoszacowanie strat w kolekcjach prywatnych jest na niesamowicie wysokim poziomie. Dużo lepiej możemy szacować straty archiwów i innych kolekcji państwowych, ponieważ tam prowadzono inwentarze.

Rozmawiał: Michał Szukała.

Autor: Michał Szukała, PAP.

Tagi:

Wykorzystujemy pliki cookies, by dowiedzieć się, w jaki sposób użytkownicy korzystają z naszej strony internetowej i móc usprawnić korzystanie z niej. Dalsze korzystanie z tej strony internetowej jest jednoznaczne z zaakceptowaniem polityki cookies, aktualnej polityki prywatności i aktualnych warunków użytkowania. Więcej informacji Akceptuję