Dr Grzesiowski: To nie jest zakażenie, do którego doszło na terenie naszego kraju

Członek personelu medycznego w ośrodku badań wstępnych w Narodowym Centrum Medycznym, ang. National Medical Center, gdzie są badani pacjenci z podejrzeniem zarażenia koronawirusem COVID-19, Seul, Korea Południowa, 21.02.2020 r. (Chung Sung-Jun / Getty Images)

Członek personelu medycznego w ośrodku badań wstępnych w Narodowym Centrum Medycznym, ang. National Medical Center, gdzie są badani pacjenci z podejrzeniem zarażenia koronawirusem COVID-19, Seul, Korea Południowa, 21.02.2020 r. (Chung Sung-Jun / Getty Images)

W nocy potwierdzono pierwszy w Polsce przypadek zakażenia koronawirusem. Sytuacja jest stosunkowo korzystna, bo do zakażenia doszło w Niemczech, a nie wewnątrz naszego kraju – skomentował dla PAP ekspert w dziedzinie immunologii i terapii zakażeń dr Paweł Grzesiowski.

W nocy potwierdzono pierwszy przypadek koronawirusa SARS-CoV-2 w Polsce – poinformował w środę rano minister zdrowia Łukasz Szumowski. Dodał, że pacjent jest hospitalizowany w szpitalu w Zielonej Górze.

„Wykrycie tego przypadku nic nie zmienia dla reszty kraju. Można się było spodziewać, że to nastąpi” – skomentował w rozmowie z PAP wykładowca Szkoły Zdrowia Publicznego CMKP, prezes Fundacji Instytut Profilaktyki Zakażeń dr Paweł Grzesiowski. I zaznaczył: „Akurat tutaj wygląda na to, że sytuacja jest bardziej korzystna. To pacjent, który pochodzi z ogniska we Włoszech albo w Niemczech. To przypadek zawleczony; nie jest traktowany jako zakażenie na terenie naszego kraju. Dlatego teraz najważniejsze jest, by zastosować procedury, które spowodują, że ten pacjent nikogo nie zarazi” – ocenił.

„Ten pan powrócił prawdopodobnie z ogniska epidemii, gdzie miał kontakt z wirusami. Zadzwonił do lekarza, potem do Sanepidu, gdzie otrzymał informacje, został przyjęty do szpitala zakaźnego, w którym wykonano badania i dzięki temu mamy wyniki. Wszystko zadziałało zgodnie z procedurą. Tak to ma działać” – powiedział.

Wyjaśnił, że osoby z otoczenia pacjenta, jeśli zostały podane przez niego jako osoby, z którymi się kontaktował, automatycznie są objęte tzw. kwarantanną profilaktyczną. „Przez dwa tygodnie powinny pozostać w domu, obserwować swój stan zdrowia i nie powinny być w kontakcie z innymi osobami” – wyjaśnił.

Dodał, że to, kto zostanie poddany kwarantannie profilaktycznej, zależy od nasilenia kontaktu. „Jeśli to był jednorazowy kontakt, spotkanie na chwilę, osoba nie jest obejmowana kwarantanną. Natomiast znaczenie ma tu bliski kontakt, kilkugodzinne wspólne spędzanie czasu, np. event domowy. Te osoby są obejmowane profilaktyczną kwarantanną” – wytłumaczył ekspert.

Pytany, czy kwarantanną powinny być też objęte osoby, które np. z zarażonym podróżowały pociągiem czy autobusem albo spotkały go w sklepie, powiedział, że to zależy od informacji zgromadzonych przez Inspekcję Sanitarną. „Jeśli kontakt zostanie uznany za niedostateczny, kwarantanna nie będzie konieczna” – skomentował.

„Nie ma żadnych powodów, dla których np. ludzie w Zielonej Górze mieliby częściej chodzić do lekarza” – zapewnił dr Grzesiowski.

Autorka: Ludwika Tomala, PAP.

Tagi:

Wykorzystujemy pliki cookies, by dowiedzieć się, w jaki sposób użytkownicy korzystają z naszej strony internetowej i móc usprawnić korzystanie z niej. Dalsze korzystanie z tej strony internetowej jest jednoznaczne z zaakceptowaniem polityki cookies, aktualnej polityki prywatności i aktualnych warunków użytkowania. Więcej informacji Akceptuję