Pary najczęściej chcą adoptować zdrowe niemowlęta, ale takie dzieci do adopcji nie trafiają. Trafiają do niej dzieci z trudną historią, które oprócz obciążeń zdrowotnych, niosą bagaż emocjonalny – powiedziała PAP psycholog z ośrodka adopcyjnego Towarzystwa Przyjaciół Dzieci Izabela Rutkowska.
Ośrodek Adopcyjny Towarzystwa Przyjaciół Dzieci (TPD) powstał, jako pierwszy w Polsce, w 1960 r. w Warszawie. Zadaniem placówki jest m.in. diagnozowanie, a następnie szkolenie kandydatów zakwalifikowanych do adopcji, gromadzenie informacji o dzieciach zgłoszonych do przysposobienia i dobranie im rodzin mogących zaspokoić ich potrzeby.
Psycholog z Ośrodka TPD Izabela Rutkowska powiedziała PAP, że rocznie rodzinom adopcyjnym powierzanych jest około 50 dzieci. Zaznaczyła, że choć kandydatów na rodziców adopcyjnych jest coraz mniej, to lista oczekujących wciąż jest dłuższa niż dzieci zgłoszonych do przysposobienia.
„Obecnie na adopcję czeka około 60 rodzin. One są na różnym etapie tego oczekiwania. Jedne rodziny niedawno zakończyły szkolenie, inne czekają na dziecko kilka lat” – powiedziała Rutkowska.
Rodzina, która chciałaby przysposobić dziecko, powinna w pierwszej kolejności zadzwonić do Ośrodka i umówić się na spotkanie informacyjne.
„Już podczas rozmowy telefonicznej pytamy, czy rodzina ma swoje dzieci, czy podjęła się leczenia niepłodności. Chcemy też poznać stan zdrowia psychicznego i fizycznego kandydatów, czy np. leczą się specjalistycznie” – wskazała psycholog.
Pytana, jacy kandydaci najczęściej zgłaszają się do Ośrodka, ekspertka odpowiedziała: „Rozmawiamy w Warszawie, więc warszawski kandydat do przysposobienia dziecka ma najczęściej 40 lat, wyższe wykształcenie i stabilną sytuację finansową”. „To para z kilkunastoletnim stażem i po długim leczeniu niepłodności” – dodała.
Zdarza się, że do Ośrodka zgłaszają się też samotne kobiety. „W ich przypadku proces jest dokładnie taki sam, jak w przypadku pary, ale na pewno jest im trudniej, ponieważ adopcja ma być dla dobra dziecka i w pierwszej kolejności poszukujemy dla niego mamy i taty” – wyjaśniła.
Po rozmowie telefonicznej kandydaci zapraszani są na spotkanie informacyjne w Ośrodku.
„Przede wszystkim chcemy poznać ich motywację i oczekiwania. I to jest często ten pierwszy moment, kiedy rodzina konfrontowana jest z informacjami, dla jakich dzieci szukamy rodzin” – przyznała psycholog.
„Rodzina, co zrozumiałe, ma nadzieję na adopcję małego, zdrowego dziecka. Jednak małe i zdrowe dzieci nie trafiają do adopcji. Nawet kilkutygodniowe maluszki, oprócz swoich obciążeń zdrowotnych, niosą traumę oddzielenia od rodziny biologicznej” – podkreśliła Rutkowska.
Wskazała, że dzieci często mają zdiagnozowany FAS (alkoholowy aespół płodowy będący następstwem spożywania alkoholu w czasie ciąży), rodzą się przedwcześnie, zmagają się ze skutkami przemocy psychicznej, fizycznej i seksualnej i z obciążaniami genetycznymi.
„Rodzice biologiczni dziecka to często osoby uzależnione od alkoholu i narkotyków, osoby w kryzysie bezdomności lub u których występują zaburzenia psychiczne i upośledzenie umysłowe. Dlatego oprócz swoich własnych trudności dzieci niosą także w swoim ‘plecaku’ te włożone przez rodziców biologicznych” – dodała ekspertka.
Zwróciła uwagę, że na tym etapie niektóre pary rezygnują z decyzji o adopcji.
„Jeśli jednak po zapoznaniu się z tymi informacjami kandydaci są gotowi iść dalej, to zbiera się komisja, do której należy ostateczna decyzja o ich przyjęciu do procesu” – wyjaśniła Rutkowska.
Następnie kandydaci rozpoczynają szkolenia – najpierw indywidualne, a potem grupowe, które mają zweryfikować m.in. ich motywację i gotowość na przyjęcie straumatyzowanego dziecka. Poznaje się mocne strony kandydatów, ich zasoby, jak również omawia się te sfery, nad którymi powinni popracować. Na tym etapie prowadzone są także testy psychologiczne i odbywa się wizyta w domu.
„Po szkoleniu grupowym, które trwa w naszym Ośrodku 13 tygodni, komisja podejmuje decyzję, czy i jakie dziecko para może przysposobić. Warto tutaj zaznaczyć, że Ośrodek szuka rodziców dla dziecka, a nie dziecka dla rodziców” – podkreśliła Rutkowska.
Wskazała, że czas oczekiwania na adopcję jest proporcjonalny do otwartości rodziny na historię i stan zdrowia dziecka.
„Jeżeli para jest gotowa przyjąć dziecko tylko z niewielkimi obciążeniami, to może czekać bardzo długo albo się w ogóle nie doczekać. Jeśli gotowość rodziny jest dużo większa, to zdarzają się sytuacje, że od razu po szkoleniu dzwoni ‘ten’ telefon. W tym roku zdarzyło nam się zaprosić parę do wysłuchania historii dziecka jeszcze w trakcie szkolenia” – powiedziała ekspertka.
Jeśli wszystko ułoży się pomyślnie, rodzice składają do sądu wniosek o adopcję. Dokumentację przygotowuje ośrodek adopcyjny.
„Realnie poszukujemy rodzin dla dzieci od 6. tygodnia do 12 lat. Starsze dzieci również są zgłaszane do przysposobienia, ale młodzież nie zawsze chce mieć rodzinę adopcyjną. Najstarszym dzieckiem, które ostatnio powierzyliśmy, był 11-letni chłopiec” – powiedziała Rutkowska.
Wskazała, że proces adopcyjny od momentu, kiedy rodzina zgłasza się do Ośrodka i kończy szkolenie, trwa przeciętnie od 9 miesięcy do roku.
„Czy to długo? Nie. Natomiast są rodziny, w przypadku których ten proces jest wydłużony, bo np. nagle zachorują, wyjeżdżają zawodowo za granicę albo umiera im ktoś bliski i muszą przeżyć żałobę” – dodała.
Zdarza się też, że Ośrodek w trakcie szkolenia kieruje parę na psychoterapię. „Proces adopcyjny czasami się wydłuża, ale z przyczyn leżących po stronie rodziny, a nie Ośrodka” – zaznaczyła Rutkowska.
Jak dodała, jeszcze nie zdarzyło się, by ktoś po przebytej psychoterapii uznał, że nie było mu to potrzebne.
„Adopcja to jest taka relacja międzyludzka, w której ujawniają się nasze wszystkie rany z przeszłości. Kiedy przyjmujemy dziecko do rodziny, wracają nasze trudne, nieprzepracowane historie. Jeżeli swoich spraw nie uporządkujemy wcześniej, to nie ma szans na udaną adopcję” – powiedziała Rutkowska, zaznaczając przy tym, że rozwiązanie adopcji zdarza się niezwykle rzadko.
Po zakończonym procesie adopcyjnym rodziny nie muszą się już kontaktować z Ośrodkiem, jednak w większości same dzwonią i informują, co u nich słychać.
„Są szczęśliwi, dumni, że są rodzicami adopcyjnymi. Często chwalą się zdjęciami: pierwszy ząbek, pierwszy roczek, pierwsza komunia, pasowanie na pierwszoklasistę” – podkreśliła.
Zdaniem ekspertki dziecko powinno wiedzieć, że zostało adoptowane. „Jak rodzina może dobrze funkcjonować, kiedy relacja nie jest oparta na szczerości?” – stwierdziła.
Według psycholog w każdej decyzji o adopcji powinien być „pierwiastek altruizmu, bo to nie jest tylko spełnianie marzeń o byciu mamą czy tatą, ale chodzi też o to, żeby to dziecko miało rodziców”.
Zastrzegła jednocześnie, że takich wyborów nie można opierać wyłącznie na samej chęci czynienia dobra. „Para, która by do nas przyszła i powiedziała, że nie chce mieć swoich dzieci, tylko chce adoptowane, wzbudziłaby nasze wątpliwości. Lęk przed byciem w ciąży, przed przemianą własnego ciała, porodem czy urodzeniem chorego dziecka, to nie jest dobry sygnał. Na lęku nie zbudujemy relacji. Na miłości – tak” – podkreśliła Rutkowska.
Ośrodek Adopcyjny Towarzystwa Przyjaciół Dzieci od 1960 r. powierzył ponad 3500 dzieci do adopcji i ponad 1000 dzieci do rodzin zastępczych, utworzył 21 domów rodzinnych, w których rodzinę znalazło 127 dzieci.
Autorka: Karolina Kropiwiec, PAP.