Zdaniem strażaków gaszących pożar w Parku Narodowym Czeska Szwajcaria w środę ogień nie rozprzestrzenia się równie szybko jak wcześniej, co jest m.in. zasługą śmigłowców wykorzystywanych do walki z żywiołem. W rejonie działa siedem śmigłowców: 5 czeskich i po jednym ze Słowacji i Polski.
Śmigłowce zabierają do podwieszonego pojemnika po 3 tys. litrów wody. Nabranie wody, dolot na miejsce i zrzut wody na skupiska ognia zajmuje około dwóch minut – mówi PAP brygadier uczestniczący w akcji Tomasz Traciłowski. „Jeżeli mamy takie bardzo pojedyncze ogniska, które trzeba zgasić, to potrzebujemy więcej precyzji, dlatego trwa to trochę dłużej” – powiedział. Załogi śmigłowców pobierają wodę bezpośrednio z Łaby, która od zachodu ogranicza park Czeska Szwajcaria.
Policyjny #blackhawk od wczesnych godzin rannych w akcji. Policyjni piloci wspólnie ze strażakami wspierają naszych przyjaciół z Czech. Wspólnie damy radę 🇨🇿🤝🇵🇱#POMAGAMYiCHRONIMY pic.twitter.com/RS7hTInnb4
— Polska Policja 🇵🇱 (@PolskaPolicja) July 27, 2022
Polska załoga współpracuje w jednym sektorze z dwiema maszynami czeskiej armii. Gaszą pożar tam, gdzie strażacy nie mogą dostać się pieszo. Traciłowski dodał, że specyfiką pożarów lasów jest konieczność wylewania wody w tych samych miejscach. „Mamy tutaj ściany skalne wysokości kilkunastu, kilkudziesięciu metrów i drzewa pomiędzy tymi skałami, a między tym są jeszcze ludzkie domostwa” – opisał widok ze śmigłowca.
Polski strażak porównał pożar w Czechach do zeszłorocznej akcji gaśniczej, w której uczestniczył w Grecji. „Tam jest inna specyfika drzew, natomiast bardzo podobny jest kierunek rozwoju pożaru, bardzo podobny jest obszar, który można zobaczyć z pokładu śmigłowca – dodał, że w jego odczuciu jest smutne, że pożary, które były domeną krajów południowych, teraz są powszechne w naszej części kontynentu.
#MisjaCzechy
🇵🇱🇨🇿
Polska grupa już od rana, razem z dwoma czeskimi Sokołami, walczy z żywiołem. Prowadzimy działania gaśnicze w okolicach miejscowości Hrensko. 🔥🌲💧💪@MSWiA_GOV_PL @PolskaPolicja#EUCivPro #euecho #EUSavesLives #civpro pic.twitter.com/KsWKGYpGFA— Państwowa Straż Pożarna (@KGPSP) July 27, 2022
Polacy i Czesi sami dzielą między siebie przydzielony im obszar. „Mamy ugasić ogień lub sprawić, żeby się dalej nie rozprzestrzeniał” – wyjaśnił polski strażak. Działania rozpoczynają od rekonesansu, rozpoznawane są miejsca pobierania wody, miejsca nalotu oraz kierunek wiatru. Loty wykonywane są tylko w dzień. We wtorek późnym popołudniem, zaraz po przylocie do Czech i zatankowaniu maszyny Polacy wykonali kilkadziesiąt zrzutów w pobliżu miejscowości Hřensko. Przerwali działania o zmroku. „Generalnie bardzo niewiele służb decyduje się na prowadzenie działań gaśniczych z powietrza nocą. To wiąże się, chociażby z tym, że w tak trudnym i nieznanym terenie, dodatkowo w dymie, bo z tym też mamy do czynienia, jest to po prostu niebezpieczne. Takie są pewne standardy i również tutaj w ten sposób to funkcjonuje” – powiedział Traciłowski.
Pobyt polskiej maszyny z załogą (złożoną z policjantów i strażaków – przyp. redakcji) wstępnie jest zaplanowany na kilka dni. „W żaden sposób nie jest to wiążące w rozumieniu takim, że wtedy musimy wrócić. Jeżeli się okaże, że przyjdą duże deszcze albo że ta akcja okaże się tak skuteczna, że skończymy jutro, to skończymy jutro i wrócimy wcześniej” – stwierdził Traciłowski.
Meteorolodzy zapowiadają deszcze w rejonie pożaru najwcześniej w piątek.
Z bazy śmigłowców gaśniczych w Uściu nad Łabą Piotr Górecki, PAP.