Unia Europejska i świat zachodni powinni bardziej stanowczo odpowiedzieć na reżim Alaksandra Łukaszenki na Białorusi – oświadczyła w środę w Rzymie żona więzionego laureata Pokojowej Nagrody Nobla Alesia Bialackiego Natalia Pinczuk. Jej zdaniem państwa demokratyczne nie robią wystarczająco dużo, by wywierać presję na władze w Mińsku i domagać się uwolnienia więźniów politycznych.
Spotkanie z Pinczuk odbyło się w ambasadzie RP przy Stolicy Apostolskiej. Uczestniczył w nim ambasador Adam Kwiatkowski.
Żona uwięzionego Noblisty pytana przez PAP, czy jej zdaniem UE i wspólnota międzynarodowa robią wystarczająco dużo, by upominać sie o jej męża oraz innych więźniów politycznych, wśród nich działacza mniejszości polskiej i dziennikarza Andrzeja Poczobuta, odparła: „Ponieważ takich więźniów, jak Aleś czy Andrzej jest bardzo wielu, trzeba zrobić więcej. Białorusini mają nadzieję, że państwa europejskie odpowiedzą z większą stanowczością na terror Łukaszenki”.
„Kraje demokratyczne powinny dać wyraźny sygnał solidarności. Kiedy mówimy o solidarności, mamy na myśli konkretną pomoc na rzecz więźniów politycznych i ich rodzin oraz tych, którzy musieli uciec z Białorusi” – zaznaczyła Natalia Pinczuk.
Wyraziła opinię, że trzeba zrobić wszystko, co możliwe, aby nie pozwolić Łukaszence wyrządzić jeszcze większych krzywd ludziom. Położyła nacisk na to, że Białorusini rozumieją to, że zachodnie sankcje „są wymierzone w Łukaszenkę, a nie w naród”.
Indagowana przez PAP o to, jakie ma wiadomości o swoim mężu, wyjaśniła, że nie ma żadnej konkretnej wiedzy, ponieważ listy od niego dochodzą do niej rzadko, a niektóre giną.
„Wiem to, bo mąż numeruje wszystkie listy. Pewne jest to, że stan jego zdrowia pogorszył się. Poza tym listy pisze własnoręcznie; stąd wiem, że żyje” – powiedziała żona laureata Pokojowego Nobla sprzed roku.
Podkreśliła, że codziennie na Białorusi aresztowanych jest 10-15 osób, a członkowie rodzin przeciwników politycznych są prześladowani i aresztowani.
„Łukaszenka lubi brać rodziny jako zakładników” – stwierdziła Pinczuk.
Obecny na spotkaniu w ambasadzie ambasador RP na Białorusi Artur Michalski powiedział, że nie można milczeć w obliczu tego, co dzieje się na Białorusi. Podkreślił, że większość Białorusinów nie popiera rosyjskiej agresji na Ukrainę. „Białorusini – mówił – chcą pokazać światu, że różnią się od Rosjan”.
60-letni Aleś Bialacki – działacz społeczny i obrońca praw człowieka – był więziony w latach 2011-2014 w kolonii karnej. W marcu tego roku został skazany przez sąd w Mińsku na 10 lat łagru o zaostrzonym rygorze.
Z Rzymu Sylwia Wysocka, PAP.