Zawsze łączyła głoszenie idei ze świadectwem. To nigdy nie było rozłączne. Jeśli występowała w jakiejś sprawie, to było to połączone z działaniem – zmarłą Halinę Bortnowską wspomina publicysta i redaktor Wojciech Bonowicz.
Informację o śmierci filozofki podała w środę redakcja „Tygodnika Powszechnego”.
„Była osobą, jakich jest bardzo mało w przestrzeni publicznej, osobą, która jest nastawiona przede wszystkim na to, żeby rozwiązywać wspólne problemy i równocześnie pomóc bardzo konkretnym ludziom. Takim, na których inni nie zwracają uwagi” – wspomina w rozmowie z PAP Wojciech Bonowicz, publicysta „Tygodnika Powszechnego”, poeta i redaktor wydawnictwa „Znak”.
Wskazuje on na lata 70., kiedy Halina Bortnowska współtworzyła ruch hospicyjny w Polsce i pierwsze polskie hospicjum w Nowej Hucie.
„Wtedy była to ziemia nieruszana, biała plama. Ostatni okres życia traktowano jako rozszerzoną agonię. Nie było takiej idei, że etap choroby terminalnej jest jeszcze jednym etapem życia. Chodziło więc o to, żeby ludzie zrozumieli, że choroba terminalna, nawet jeśli jej skutki możemy przewidzieć, jest jednak ciągle życiem. To jej bardzo ważna zasługa, jeśli chodzi o zmianę mentalną. Była jedną z osób przełomowych, które doprowadziły do powstania instytucji hospicjum” – podkreśla Bonowicz.
Zaznacza jednocześnie, że Halina Bortnowska angażowała się nie tylko w tworzenie hospicjów, ale także sama, jako wolontariuszka, pomagała terminalnie chorym. „Zawsze łączyła głoszenie idei ze świadectwem. To nigdy nie było rozłączne. Jeśli występowała w jakiejś sprawie, to było to połączone z działaniem. A przez to właśnie, że mówiła i działała równocześnie, była osobą niesamowicie wiarygodną” – zauważa.
Wojciech Bonowicz przypomina, że Bortnowska przez lata konsekwentnie występowała przeciwko karze śmierci, cierpliwie i zdecydowanie dostarczając przeciwko niej argumentów. Uważnie też słuchała ludzi młodych. „Nie miała ogólnych przekonań na temat młodzieży, z góry formowanych poglądów. Widziała różne tendencje, ale ludzi widziała pojedynczo” – mówi.
Podkreślała również rolę mediów i angażowała się w organizowanie warsztatów dla dziennikarzy.
„Uważała, że zmiana demokratyczna w Polsce dokona się dzięki temu, że pojawią się pokolenia rzetelnych, zaangażowanych społecznie dziennikarek i dziennikarzy. Można się zastanawiać, czy w zwarciu z wielkimi koncernami czy potęgą państwa taka postawa nie była pewną naiwnością, ale moim zdaniem nie była. Takie osoby jasne, jak Halina Bortnowska, są bardzo potrzebne w życiu publicznym” – zaznacza Wojciech Bonowicz.
Halina Bortnowska urodziła się w 1931 roku w Toruniu, ale szkołę podstawową skończyła w 1944 roku w Warszawie. W trakcie Powstania Warszawskiego została deportowana do niemieckiego obozu pracy. W późniejszych latach uczestniczyła w projektach Akcji Znaków Pokuty polegających na porządkowaniu ruin w Polsce (Oświęcim) i Niemczech (Drezno), była animatorką projektów upamiętnienia ofiar getta warszawskiego, Jedwabnego i Srebrenicy. Angażowała się również w działania na rzecz pojednania polsko-niemieckiego.
W latach 80. była doradcą Komisji Robotniczej Hutników w Nowej Hucie i uczestniczyła w I Zjeździe NSZZ „Solidarność”.
Była również uczestniczką ruchu ekumenicznego wyrażającego potrzebę zwołania kolejnego Soboru w Kościele katolickim. Od 1967 do 1982 aktywnie uczestniczyła w pracach Światowej Rady Kościołów.
W 1986 roku została członkiem Komitetu Helsińskiego w Polsce. Była współzałożycielką Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka oraz Stowarzyszenia Przeciw Antysemityzmowi i Ksenofobii „Otwarta Rzeczpospolita”. Działała również jako Członkini Rady Społecznej przy Rzeczniku Praw Obywatelskich.
Publikowała m.in. na łamach „Tygodnika Powszechnego” – była uważana za jedną z jego najwybitniejszych publicystek współtworzących otwartą linię pisma – a także „Gazety Wyborczej” i „Znaku”.
Autorka: Julia Kalęba, PAP.