Jedna osoba zginęła, a dwie są ranne w wyniku gwałtownej aktywności wulkanu na włoskiej wyspie Stromboli – podały w środę władze. Doszło tam do silnych eksplozji, po których uniosła się chmura dymu. Turyści wypoczywający na plaży rzucili się w panice do morza.
To były jedne z najsilniejszych wybuchów, jakie kiedykolwiek w historii tam zarejestrowano – wyjaśnili wulkanolodzy.
Burmistrz Wysp Liparyjskich Marco Giorgianni powiedział Ansie, że ofiara śmiertelna to włoski turysta, który był na wycieczce w rejonie największej aktywności wulkanu.
„Był potężny wybuch, usłyszeliśmy huk, a potem podniosła się chmura dymu i palących się okruchów skalnych” – mówili w mediach świadkowie kolejnej wyjątkowo mocnej aktywności wulkanicznej na wyspie w archipelagu Wysp Liparyjskich na Morzu Tyrreńskim. Wyspę tworzy czynny wulkan o wysokości ponad 900 metrów.
Według relacji turystów na Stromboli spadł niemal deszcz lapilli, czyli wulkanicznych cząstek. Wywołały one serię pożarów w różnych częściach wyspy. Wysłano tam drużyny strażaków.
Natychmiast w stan gotowości postawiono lokalną Obronę Cywilną oraz wszystkie służby. 70 osób wywieziono drogą morską z najbardziej zagrożonych terenów.
Straż Przybrzeżna przygotowana jest do ewakuacji wszystkich tych, którzy w zaistniałej sytuacji chcą opuścić wyspę. U jej brzegów stanęły dwa przysłane przez lokalne władze statki, które zabiorą na pokład mieszkańców i turystów, gdyby okazało się to konieczne.
Z Rzymu Sylwia Wysocka, PAP.