W najbliższy czwartek rozpocznie się w Anglii ogólnokrajowy lockdown, który potrwa do 2 grudnia – ogłosił w sobotę wieczorem brytyjski premier Boris Johnson. Restrykcje będą jednak nieco łagodniejsze niż w początkowej fazie tego wiosennego.
Tak jak wówczas obowiązywać będzie zalecenie, by pozostawać w domu, z wyjątkiem ważnych powodów, takich jak praca, jeśli nie może być wykonywana zdalnie, nauka, niezbędne zakupy, opieka nad osobą potrzebującą czy ćwiczenia fizyczne. Osoby z różnych gospodarstw domowych nie będą się mogły spotykać w zamkniętych pomieszczeniach (z wyjątkiem kilku wyszczególnionych przypadków, jak opieka nad dzieckiem czy „bańki wsparcia”, tworzone przez osoby mieszkające samotnie). Na otwartych przestrzeniach możliwe będzie spotykanie się tylko z jedną osobą spoza gospodarstwa domowego.
Zamknięte zostaną wszystkie puby, bary i restauracje, choć nadal będą mogły działać w systemie na wynos i z dostawą, a także wszystkie sklepy, z wyjątkiem tych, które sprzedają artykuły pierwszej potrzeby. W odróżnieniu od restrykcji wprowadzonych pod koniec marca w odpowiedzi na pierwszą falę epidemii nauka w szkołach i na uniwersytetach nadal będzie się odbywać w systemie stacjonarnym, a nie zdalnym, a zakłady przemysłowe i budowy mogą nadal działać. Nie będzie limitów, jeśli chodzi o wyjścia z domu w celu indywidualnej aktywności fizycznej, nadal będą się odbywać profesjonalne rozgrywki sportowe. Nie będzie też zalecenia dla osób, które z powodu schorzeń są szczególnie narażone na zachorowanie, by stale pozostawały w domach.
Brytyjski rząd do tej pory był niechętny, by wprowadzać ogólnokrajowy lockdown, nawet na stosunkowo krótki czas, trzymając się regionalnego podejścia, tzn. zaostrzając restrykcje na tych obszarach, gdzie rosła liczba infekcji. Jednak w świetle rosnących statystyk, a zwłaszcza opublikowanego dzień wcześniej zapisu z posiedzenia naukowej grupy doradczej ds. kryzysowych SAGE, wskazującego, że epidemia rozwija się szybciej, niż zakładano w rozsądnym najgorszym scenariuszu, to podejście było nie do utrzymania.
Johnson podczas konferencji prasowej na Downing Street wyjaśnił, że podejmowane kroki są niezbędne, by uniknąć „medycznej i moralnej katastrofy”, jaką byłoby dopuszczenie do tego, by publiczna służba zdrowia została przytłoczona liczbą pacjentów. Wskazywał, że nawet w tych regionach, gdzie liczba zachorowań jest stosunkowo nieduża, jak w południowo-wschodniej Anglii, bez wyhamowania epidemii w ciągu kilku tygodni zabraknie miejsc w szpitalach.
„Lekarze i pielęgniarki byliby zmuszeni wybierać, których pacjentów należy leczyć, kto otrzyma tlen, a kto nie, kto będzie żył, a kto umrze” – mówił Johnson. Jak wyjaśnił, żaden odpowiedzialny premier nie mógłby zignorować danych sugerujących, że bilanse zgonów sięgną kilku tysięcy dziennie i byłyby gorsze niż te w kwietniu.
Powiedział, że jest mu naprawdę bardzo przykro z powodu wpływu, jaki lockdown będzie miał na przedsiębiorstwa, ale zapowiedział, że w związku z tym wydłużony zostanie do końca listopada program wypłacania przez rząd 80 proc. pensji tych pracowników, którzy nie mogą pracować wskutek spowodowanych przez epidemię problemów ich pracodawców. Funkcjonujący od ośmiu miesięcy program miał się zakończyć w sobotę o północy.
Po 2 grudnia restrykcje mają zostać rozluźnione i przywrócona zostanie trzystopniowa skala regionalnych restrykcji. Johnson wskazał, że jest kilka powodów do względnego optymizmu w porównaniu z pierwszą falą epidemii, np. dlatego, że zwiększono możliwości szpitali czy odkryto, że deksametazon zwiększa szanse chorych na przeżycie.
„Święta Bożego Narodzenia będą w tym roku inne, być może bardzo inne, ale mam szczerą nadzieję i wiarę, że podejmując teraz twarde działania, możemy umożliwić rodzinom w całym kraju bycie razem” – przekonywał brytyjski premier.
Decyzja o lockdownie odnosi się tylko do Anglii, gdyż ochrona zdrowia jest kompetencją zdecentralizowaną, co oznacza, że w Szkocji, Walii i Irlandii Północnej odpowiadają za tę sferę tamtejsze rządy. Krótkie lockdowny w celu zatrzymania epidemii wprowadziły już rządy Irlandii Północnej i Walii. W Irlandii Północnej jest on przewidziany na cztery tygodnie, z czego dwa już minęły, zaś w Walii na 17 dni, co oznacza, że pozostało jeszcze dziewięć.
Wcześniej w sobotę podano, że w ciągu ostatniej doby w Wielkiej Brytanii wykryto prawie 22 tys. nowych zakażeń koronawirusem (wirusem KPCh – przyp. redakcji), w efekcie czego stała się ona dziewiątym krajem świata, w którym ich liczba przekroczyła milion. Zmarło dotychczas 46 555 osób.
Z Londynu Bartłomiej Niedziński, PAP.
„The Epoch Times” określa nowego koronawirusa, który wywołuje chorobę COVID-19, mianem wirusa KPCh, ponieważ ukrywanie informacji przez Komunistyczną Partię Chin i jej złe decyzje pozwoliły wirusowi rozprzestrzenić się na całe Chiny, a następnie wywołać światową pandemię.