Dwa orły bieliki, które były pod opieką „Ptasiego Azylu” w warszawskim zoo, zostały wypuszczone na wolność. W wydarzeniu uczestniczył m.in. dyrektor stołecznego zoo, ornitolog i założyciel azylu Andrzej Kruszewicz.
Bieliki, które przez kilka miesięcy były pod opieką „Ptasiego Azylu”, to samiec i samica. Samica, ważąca ok. 6 kg, większa od samca, ma prawie 2 lata. Została znaleziona na Lubelszczyźnie z urazem nadgarstka, nie mogła polować. Rana nie była głęboka, jednak zainfekowana, przez co orlica nie mogła również latać. Została przywieziona do ośrodka przez miejscowych leśników.
Samiec, jak wskazali ornitolodzy w zoo, urodził się w tym roku, jest więc młodym osobnikiem. Z wielkim prawdopodobieństwem zgubił się swoim rodzicom – znaleziono go osłabionego i wygłodzonego; miał zatrucie żołądka. „Trafił tu do nas przez łańcuch ludzi. Najpierw znaleźli go oczywiście leśnicy. Mieliśmy już doświadczenie z chorobami żołądkowymi ptaków, więc został szybko wyleczony. Ćwiczył latanie na naszych wolierach, więc nie stracił kondycji, co było zresztą widać po tym, jak żwawo i pewnie wystartował” – wskazał dyrektor zoo.
Kruszewicz wyjaśnił, że orły zostały wypuszczone o tej porze roku, ponieważ zakończył się ich okres lęgowy i w związku z tym również czas walki terytorialnej się skończył, więc ptakom nic nie będzie groziło na wolności. „Orły zasadniczo tolerują się wzajemnie, często jest tak, że jak dojrzały okaz coś upoluje i nie doje, zostawia tę resztę młodemu osobnikowi. Wypuściliśmy je tutaj, bo to sprawdzone i bezpieczne miejsce – jest bliskość Wisły, do tego nieopodal są wyspy i ławice piaszczyste. Nasze dwa osobniki zapewne po pierwszym szoku zatrzymają się gdzieś, wykąpią w rzece i polecą ponownie, tym razem zapolować” – wytłumaczył.
Jak podkreślił, ptaki z łatwością odnalazły się na wolności, ponieważ dzięki dużym wolierom w zoo mogły swobodnie latać podczas pobytu w „Ptasim Azylu”. „To jest bardzo ważne, żeby mogły utrzymać swoją kondycję, ponieważ jeśli nie używają skrzydeł przez kilka miesięcy, ich powrót na wolność może być bardzo ciężki” – zaznaczył.
Jak wytłumaczył Kruszewicz, bieliki są gatunkiem wodnym, polującym najczęściej w pobliżu rzek. Ich rozpiętość skrzydeł może wynieść w przypadku samic nawet do 2,4 m, zaś samców do 2,2 m. Dojrzałe samice osiągają wagę do 6 kg, zaś samce do 5 kg. Jest to ptactwo długowieczne. „Mieliśmy w zoo osobnika, który dożył 40 lat, jednak zazwyczaj w naturze 30 lat to pewien sukces. W Polsce odkąd w 1981 r. zostały objęte ochroną, jest ich dużo. Obecnie mamy 1500 par lęgowych w kraju” – zaznaczył.
Dyrektor dodał, że bieliki należy pełnoprawnie nazywać orłami. „Odejmowanie im miana orłów to rusycyzm, ponieważ tam dzielą te ptaki na orły (aquila) i orłany (haliaeetus). Jednak w każdym innym języku europejskim bieliki to orły. Zresztą wystarczy spojrzeć temu ptakowi w oczy, by widzieć jego orlą naturę. Odbieranie mu tego miana nie jest w porządku wobec naszego godła” – powiedział.
„Ptasi Azyl” przy warszawskim zoo zajmuje się leczeniem i rehabilitacją ptaków. W placówce co roku pomoc znajduje około sześć tysięcy ptaków. Azyl wspiera ochronę zagrożonych gatunków i pomaga lokalnym populacjom ptaków.
Źródło: PAP.