Teatr jest miejscem – mam ochotę powiedzieć schronieniem – gdzie ludzie gromadzą się i natychmiast tworzą wspólnotę – napisał brytyjski reżyser teatralny Simon McBurney w orędziu na 57. Międzynarodowy Dzień Teatru. Święto ludzi teatru obchodzone jest 27 marca.
Co roku sekretariat Międzynarodowego Instytutu Teatralnego (ITI) zamawia u wybitnego człowieka teatru okazjonalne orędzie. Pierwsze w 1962 roku napisał pisarz Jean Cocteau. W ubiegłym roku autorką przesłania była aktorka Isabelle Huppert.
W 2018 roku – z okazji 70-lecia powołania ITI – orędzia sporządzili przedstawiciele każdego kontynentu. Autorem europejskiego orędzia jest brytyjski aktor, pisarz, reżyser teatralny Simon McBurney, znany w świecie teatru jako współzałożyciel londyńskiego Théâtre de Complicité.
Publikujemy jego treść przesłaną PAP przez Polski Ośrodek ITI.
„W północnej Libii, pół mili od wybrzeża Cyrenajki, znajduje się ogromna skalna grota. 80 metrów szerokości i 20 wysokości. W lokalnym dialekcie nazywa się ona Haua Fteah. W 1951 roku analiza datowania radiowęglowego wykazała nieprzerwany pobyt człowieka na tym terenie od co najmniej 100 000 lat. Wśród znalezionych tam artefaktów był flet z kości datowany na 40 do 70 000 lat temu. Kiedy to usłyszałem, będąc chłopcem, zapytałem ojca: ‘To oni znali muzykę?’. Uśmiechnął się do mnie. ‘Tak jak wszystkie ludzkie wspólnoty’.
Ojciec był urodzonym w Stanach Zjednoczonych historykiem, który zajmował się pradziejami, i pierwszą osobą, która odkopała Haua Fteah w Cyrenajce.
Jestem zaszczycony i bardzo szczęśliwy, że mogę reprezentować Europę podczas tegorocznego Międzynarodowego Dnia Teatru.
W 1963 roku mój poprzednik, wspaniały Arthur Miller, powiedział, że wojna nuklearna zagraża całemu światu: ‘Pisząc w czasach, kiedy dyplomacja i polityka mają tak straszliwie krótkie i słabe ręce, należy pamiętać o delikatnym, ale często długofalowym wpływie sztuki, której obowiązkiem jest dźwiganie ciężaru integracji wspólnoty ludzkiej’.
Słowo ‘dramat’ wywodzi się z greckiego dran oznaczającego ‘robić’, a słowo ‘teatr’ pochodzi od greckiego theatron oznaczającego dosłownie ‘miejsce do patrzenia’. Miejsca, gdzie nie tylko patrzymy, ale także widzimy, otrzymujemy, rozumiemy. 2400 lat temu Poliklet Młodszy zaprojektował wielki teatr w Epidauros, mieszczący 14 000 osób – teatr na wolnym powietrzu – którego cudowna akustyka zadziwia do dziś. Zapalaną na środku sceny zapałkę może usłyszeć każdy z widzów siedzący na jednym z 14 000 miejsc. Jak to bywało w greckich teatrach, patrząc na aktorów, patrzyło się także na krajobraz za nimi. Nie tylko pozwalało to na jednoczesne gromadzenie kilku miejsc, społeczności, teatru i świata przyrody, ale także umożliwiało spotkanie różnych czasów. Gdy przedstawienie przywoływało mity z przeszłości w czasach teraźniejszych – spoglądając w stronę sceny, widziało się własną, ostateczną przyszłość. Przyrodę.
Jedna z najbardziej olśniewających cech zrekonstruowanego szekspirowskiego Globe Theatre dotyczy tego, co się widzi. Tą olśniewającą cechą jest światło. Zarówno scena, jak i audytorium są równomiernie oświetlone. Aktorzy i publiczność widzą siebie nawzajem. Zawsze. Gdziekolwiek nie spojrzysz, są tam ludzie. I jedną z tego konsekwencji jest przypominanie sobie, że wielkie monologi, monologi Hamleta czy Makbeta, były nie tylko prywatnymi medytacjami, ale publicznymi debatami.
Żyjemy w czasach, w których trudno jest widzieć klarownie. Otacza nas więcej fikcji niż w jakimkolwiek innym momencie dziejów. Każdy ‘fakt’ może zostać zakwestionowany, każda pogłoska może postawić nas na baczność i rościć sobie prawo do bycia ‘prawdą’. Jedna fikcja w szczególności otacza nas nieustannie. Ta, która chce nas odizolować. Od prawdy. I od siebie nawzajem. Ta, która twierdzi, że jesteśmy rozdzieleni. Narody od ludzkości. Kobiety od mężczyzn. Istoty ludzkie od natury.
Ale właśnie ponieważ żyjemy w czasach podziału i rozłamu, żyjemy również w czasach ogromnego ruchu. Bardziej niż w jakimkolwiek innym momencie w historii ludzie są w ruchu; często uciekając; chodząc, pływając, gdy zachodzi taka potrzeba, migrując; na całym świecie. A to dopiero początek. Odpowiedź na ten ruch, jak wszyscy wiemy, polegała na uszczelnieniu granic. Budowaniu ścian. Wykluczaniu. Izolacji. Żyjemy w tyrańskim porządku świata, gdzie obojętność jest walutą, a nadzieja przemytniczym balastem. A częścią tej tyranii jest kontrolowanie nie tylko przestrzeni, ale także czasu. Czas, w którym żyjemy, unika teraźniejszości. Koncentruje się na niedawnej przeszłości i bliskiej przyszłości. Nie mam tego. Kupię to. Teraz, kiedy już to kupiłem, potrzebuję następnej… rzeczy. Daleka przeszłość zostaje zatarta. Przyszłość nie ma konsekwencji.
Wiele osób twierdzi, że teatr nie będzie w stanie tego zmienić. Ale teatr nie przeminie. Ponieważ teatr jest miejscem – mam ochotę powiedzieć schronieniem – gdzie ludzie gromadzą się i natychmiast tworzą wspólnotę. Tak jak robiliśmy to zawsze. Wszystkie teatry są wielkości pierwszych wspólnot ludzkich liczących od 50 do 14 000 osób. Od koczowniczej karawany – do jednej trzeciej mieszkańców starożytnych Aten. Ale, ponieważ teatr istnieje wyłącznie w teraźniejszości, rzuca on także wyzwanie temu katastroficznemu spojrzeniu na czas. Chwila obecna jest zawsze myślą przewodnią teatru. Jej znaczenie budowane jest w akcie zbiorowym między aktorem a publicznością. Nie tylko tutaj, ale teraz. Tu i teraz. Bez wykonania aktora publiczność nie uwierzyłaby. Bez tej wiary spektakl nie byłby spektaklem. Śmiejemy się w tej samej chwili. Jesteśmy poruszeni w tej samej chwili. Zapiera nam dech ze zdziwienia w tej samej chwili. Milczymy wstrząśnięci w tej samej chwili. I w tej samej chwili poprzez dramat odkrywamy najgłębszą prawdę: granica naszej własnej świadomości, którą uważaliśmy za najbardziej prywatny z podziałów pomiędzy nami, również nie istnieje. Dzielimy świadomość.
Nie powstrzymają nas. Powrócimy każdej nocy. Każdej nocy aktorzy i publiczność ponownie się zgromadzą i ponownie zostanie wystawiony ten sam dramat. Pisarz John Berger powiedział: ‘Głęboko w naturze teatru leży poczucie rytualnego powrotu’. Teatr zawsze więc był formą sztuki wywłaszczonych, którymi – z powodu obecnego demontażu świata – wszyscy jesteśmy. Wszędzie tam, gdzie są aktorzy i publiczność, będą wystawiane historie, których nie można opowiedzieć nigdzie indziej: czy to w teatrach operowych lub teatrach naszych wielkich miast, czy też w obozach dla migrantów i uchodźców w północnej Libii czy na całym świecie. Zawsze będziemy tworzyć wspólnotę w tym ponownym wystawianiu sztuki.
Gdybyśmy byli w Epidauros, moglibyśmy spojrzeć w górę i zobaczyć krajobraz. Zrozumielibyśmy, że nieustannie jesteśmy częścią świata przyrody i nie możemy przed nim uciec, tak jak nie możemy uciec z naszej planety. Gdybyśmy byli w Globe Theatre, zobaczylibyśmy, jak pozornie prywatne pytania zadawane są tak naprawdę nam wszystkim. Gdybyśmy trzymali w ręku flet z Cyrenajki sprzed 40 000 lat, zrozumielibyśmy, że przeszłość i teraźniejszość są niepodzielne, a łańcuch ludzkiej wspólnoty nigdy nie zostanie złamany przez tyranów i demagogów”. (Z angielskiego przełożyła Aleksandra Ekert).
27 marca na świecie po raz kolejny obchodzony jest Międzynarodowy Dzień Teatru. Święto to ustanowiono w czerwcu 1961 roku, na pamiątkę otwarcia Teatru Narodów w Paryżu, które miało miejsce 27 marca 1957 roku.
Ustanowienie Dnia Teatru zaproponował Arvi Kivimaa, prezydent Fińskiego Ośrodka Międzynarodowego Instytutu Teatralnego podczas 9. światowego kongresu Międzynarodowego Instytutu Teatralnego w Helsinkach. Odtąd Dzień Teatru jest koordynowany i obchodzony corocznie przez ponad sto narodowych ośrodków ITI na całym świecie.
Międzynarodowy Instytut Teatralny (ITI) został założony w 1948 roku w Pradze przez osiem państw, w tym Polskę. Obecnie działa pod auspicjami UNESCO, a jego główny sekretariat mieści się w Paryżu.
Autor: Grzegorz Janikowski, PAP.