Na przełomie marca i kwietnia na tatrzańskich polanach rozkwitają krokusy. Spektakularny fioletowy dywan kwiatowy co roku przyjeżdżają podziwiać tysiące osób. Aby ocalić przed zadeptywaniem tę chronioną roślinę, Tatrzański Park Narodowy (TPN) z gminą Kościelisko zaplanował akcję ochronną tego gatunku „Hokus-krokus”.
W ostatnich latach przyrodnicy z TPN prowadzili szczegółowe badania liczebności krokusów, z których wynika, że ogólna ich liczba na obszarze tego parku narodowego szacowana jest na przynajmniej 130 mln. Aby nadal można było podziwiać fioletowe kobierce na tatrzańskich polanach, konieczny jest wypas owiec i ochrona kwiatów przed zadeptywaniem – zwrócił uwagę przyrodnik z TPN Jan Krzeptowski-Sabała.
– Największego ruchu turystów chcących podziwiać kwitnące krokusy spodziewamy się w weekend 13 i 14 kwietnia. Największą popularnością podczas okresu kwitnienia krokusów cieszy się Dolina Chochołowska, którą w ubiegłych latach dziennie odwiedzało w tym okresie nawet do 6 tys. osób. Z doświadczenia lat ubiegłych wiemy, że w słoneczne weekendy podczas kwitnienia krokusów brakuje miejsc na parkingach przed wejściem do tej doliny, a traktem wzdłuż Doliny Chochołowskiej podążają tłumy turystów. Zdarzało się nawet, że turyści parkowali samochody wprost na krokusach. Chcemy tego uniknąć, dlatego miejsc parkingowych będą pilnowały straże parku, wolontariusze, strażacy i policja – powiedział Jan Krzeptowski-Sabała z TPN.
Władze parku zachęcają do korzystania z komunikacji zbiorowej. Specjalnie do Doliny Chochołowskiej będą kursowały autobusy nawet wprost z Krakowa. Pracownicy TPN odgrodzą pola krokusów od ścieżki fladrami z hasłem „Ani kroku(s) dalej!”, aby uniemożliwić wejście w teren kwitnienia krokusów.
– W ubiegłych latach obserwowaliśmy, że turyści pilnują też sami siebie. Jeżeli ktoś wchodził w pole krokusów, to inni sami reagowali. Z reguły nie ma turystów, którzy z premedytacją by niszczyli krokusy, ale są tacy zauroczeni fioletowymi kwiatami, że chcą zrobić sobie najlepsze zdjęcia, kładą się wprost w krokusach – mówił Krzeptowski-Sabała.
Do akcji „Hokus-krokus” zgłosiło się blisko stu wolontariuszy, którzy pomogą pracownikom parku pilnować miejsc największego rozkwitu krokusów.
– Wolontariusze będą pilnowali i pouczali ludzi, którzy będą próbowali wchodzić wprost na łany krokusów. Będziemy organizowali ruch tak, aby odbywał się on bez szkody dla krokusów – zapowiedział przyrodnik.
Krokus, a właściwie szafran spiski, to kwiat bardzo delikatny, dlatego ważna jest jego ochrona. Choć najbardziej popularna wśród turystów chcących podziwiać te kwiaty jest Dolina Chochołowska, to krokusy równie pięknie kwitną na Kalatówkach, w Dolinie Lejowej, Dolinie Kościeliskiej, Polanie pod Kopieńcem czy w miejscach poza parkiem narodowym: w Kościelisku, Dzianiszu czy na Toporowej Cyrhli.
– Aby krokusy kwitły na górskich polanach tak pięknie jak dotychczas, wymagają czynnej ochrony. Najbardziej odpowiadają krokusom polany w piętrze regla dolnego, które są stale użytkowane, a najlepszą formą użytkowania dla krokusa jest zgryzanie wyższej roślinności i nawożenie, co najlepiej zapewnia wypas owiec – podsumował Krzeptowski-Sabała.
Autor: Szymon Bafia, PAP.