Kilkaset grotów strzał i bełtów kusz odkryli archeolodzy podczas poszukiwań na terenie grodziska na Białej Górze w dzisiejszym Sanoku. Ich zdaniem to świadectwo ataku wojsk Kazimierza Wielkiego w 1340 r. na ziemie należące do Rusi Halickiej. W wyniku najazdu terytorium to włączono do Polski.
Grodzisko w Sanoku, zwane „Zamczyskiem”, znajduje się na jednym z zalesionych szczytów Gór Słonnych – Białej Górze, części sanockiej dzielnicy Wójtostwo. Do niedawna miejsce to było dla naukowców zagadką, bo jedyne większe badania archeologiczne przeprowadzono tam pół wieku temu. Do naszych czasów nie zachowała się wykonana wówczas dokumentacja. Asumpt do nowych prac terenowych dała nielegalna działalność poszukiwaczy skarbów, zaopatrzonych w detektory metalu. Archeolodzy odnotowali ich intensywną działalność w postaci licznych dołków i porzuconych na powierzchni żelaznych zabytków, które nie interesowały szabrowników.
„Postanowiliśmy wykorzystać taką samą metodę badawczą, a do pracy zaprosiliśmy przedstawicieli Stowarzyszenia Historyczno-Eksploracyjnego Galicja. Wyniki badań przeszły nasze najśmielsze oczekiwania. Podczas kilku sezonów na terenie grodziska i wokół niego znaleźliśmy ponad 200 grotów strzał i bełtów – pocisków używanych do strzelania z kuszy” – opowiada PAP kierownik prac dr Piotr Kotowicz z Muzeum Historycznego w Sanoku.
W jego ocenie jest to świadectwo intensywnych walk. Nie było jednak jasne ani kiedy miałoby do nich dojść, ani kto wojował z kim.
W początkach ubiegłego stulecia na podstawie legendarnych podań uważano, że założenie obronne miała próbować wznieść w tym miejscu królowa Bona, żona Zygmunta I Starego, dopiero w XVI w. Nowsze koncepcje sugerowały, iż istniejąca tam wcześniej twierdza miała być zniszczona już w XIII w. Jednak odkryte w czasie najnowszych badań zabytki wskazują na młodszą metrykę grodziska. Najpóźniejsze zabytki pochodzą z poł. XIV w. – zdaniem dr. Kotowicza nie jest to przypadek. To w tym okresie doszło do przejęcia tych terenów przez króla polskiego Kazimierza Wielkiego, do czego doszło w konsekwencji śmierci Bolesława Trojdenowicza, ostatniego księcia Rusi Halickiej.
„Wygląda na to, że odkryte przez nas groty i bełty to świadectwo walk Rusinów z Polakami. Z analizy rozprzestrzenienia grotów wynika, że większość z nich koncentrowała się na terenie gródka i tuż przy nim. Przeszukaliśmy też teren wokół niego w poszukiwaniu ‘odpowiedzi’ obrońców na atak. Jednak nie znaleźliśmy zbyt wielu grotów broni miotającej. Oznacza to, że obrońcy byli zdominowani przez najeźdźców i ich odpowiedź na atak była niewielka” – opowiada.
W dawnych kronikach zapisano tylko, że wojska Kazimierza Wielkiego w sile 20 tys. zbrojnych zdobyły w 1340 r. kilka grodów. Niestety nie podano ich nazw. Jednak najnowsze ustalenia w Sanoku przekonują kierownika prac, że można te odkrycia połączyć z tym krwawym wydarzeniem. Tuż potem, w latach 1340-1344, Ruś Czerwona na stałe weszła w granice Polski.
Ostatnie badania archeolodzy prowadzili jeszcze w pierwszej połowie roku. Wówczas z detektorami metalu udali się na stoki wokół grodziska. W ten sposób chcieli zrekonstruować przebieg walk. Ze wstępnych analiz wynika, że główne uderzenie przebiegało od południa. Dzięki ograniczonym badaniom wykopaliskowym ustalono też, że wał chroniący obrońców był miejscami silnie przepalony. Oznacza to – według nich – że gródek został silnie zniszczony.
Dr Kotowicz opisując twierdzę zwraca uwagę, że była niewielka, a jej wewnętrzna powierzchnia zajmowała zaledwie kilka arów. Otoczona była jedną linią wałów i suchą fosą. Pełniła zapewne rolę strażniczą w dolinie Sanu na szlaku wiodącym z północy na południe, ku granicy z Węgrami.
Poszukując śladów walk, archeolodzy natknęli się na nieoczekiwane znalezisko. Na odległym o 100 m od grodziska wypłaszczeniu, które uważano za podgrodzie, znaleźli liczne zabytki. Ich wiek jednak był inny niż tych znajdowanych na grodzisku – pochodziły bowiem z IX-X w. Wśród nich jest pierwsza arabska moneta z okresu średniowiecza znaleziona w Sanoku – dirham. Dr Kotowicz uważa, że są to pozostałości po osadzie przemysłowej, o czym świadczą liczne żużle – najpewniej przetapiano tam rudy żelaza. „Jest to dla nas o tyle zaskakujące, bo w tak wczesnych okresach ludzie rzadko zapuszczali się w tym rejonie na tereny położone tak wysoko, bo ponad 400 m n.p.m.” – podkreśla dr Kotowicz.
Autor: Szymon Zdziebłowski, PAP.