Rybak Will Fransen wypadł za burtę swojej łodzi bez kamizelki ratunkowej na wodach u wybrzeży Wyspy Północnej podczas próby wyholowania marlina. Cudem przeżył, utrzymując się na wodzie. Zdjęcie ilustracyjne (Tim Marshall / Unsplash)
Rybak, który wypadł z łodzi i przez 23 godziny pływał w wodzie bez kamizelki ratunkowej u wybrzeży Nowej Zelandii, powiedział, że miał szczęście i przeżył, ponieważ ratownicy zauważyli promienie słoneczne odbijane przez tarczę jego zegarka.
Will Fransen wypadł za burtę swojej łodzi bez kamizelki ratunkowej na wodach u wybrzeży Wyspy Północnej 2 stycznia podczas próby wyholowania marlina, ryby, której średnia masa ciała to ok. 100 kg.
Rybak przeżył, utrzymując się na wodzie. Przez chwilę nawet okrążał go rekin. Aby zwrócić uwagę przepływających łodzi, używał swojego zegarka – szkiełkiem odbijał promienie słoneczne.
„Wiedziałem, że moje szanse, choć raczej jestem całkiem pozytywnie nastawiony, nie są zbyt duże” – powiedział w czwartkowym wywiadzie dla państwowej telewizji TVNZ.
James Mcdonnell, jeden z ratowników, który pospieszył Fransenowi na pomoc, powiedział, że rybak był „niezwykle blady i niesamowicie zmarznięty”, kiedy wyciągnęli go z wody 3 stycznia po południu. „To niesamowita historia i nie sądzę, żeby zbyt wiele osób nam uwierzyło, ale Will jest i może nam o tym opowiedzieć” – dodał.
Fransen powiedział, że w wyniku tej próby nie doznał obrażeń i planuje ulepszyć poręcze zabezpieczające na swojej łodzi, której jeszcze nie odnaleziono.
Źródła: PAP, Fox News.