11 maja reporterka hongkońskiego wydania „The Epoch Times została zaatakowana przez niezidentyfikowanego mężczyznę uzbrojonego w aluminiowy kij do softballu, co najprawdopodobniej zostało zaaranżowane przez chiński reżim i było najnowszą próbą powstrzymania gazety przed relacjonowaniem wydarzeń z Hongkongu.
W chwili ataku, do którego doszło w godzinach południowych, Sarah Liang znajdowała się przed swoim budynkiem mieszkalnym. Napastnik uderzył ją kijem ponad 10 razy, po czym uciekł samochodem, pozostawiając Liang z posiniaczonymi nogami.
Ten incydent jest najnowszym z serii ataków na reporterów i obiekty „The Epoch Times” w Hongkongu – podejrzewa się, że wszystkie zostały zorganizowane przez Komunistyczną Partię Chin (KPCh) w ramach jej kampanii blokowania wydawnictwa przed publikowaniem reportaży. „The Epoch Times” jest jednym z nielicznych niezależnych mediów w Hongkongu, które słynie z doniesień nt. korupcji, walk politycznych i naruszeń praw człowieka popełnianych przez reżim komunistyczny.
Liang została przetransportowana karetką do szpitala Queen Elizabeth, a ok. godziny 15.00 czasu lokalnego przybyła policja, aby spisać zeznania ofiary ataku. O 18.30 nadal przebywała w szpitalu.
Świadek zdarzenia, pan Li, opowiedział, że wychodząc z pobliskiej restauracji, usłyszał kobietę krzyczącą: „Pomocy, biją!”.
Następnie zobaczył dużego mężczyznę, po czterdziestce, z kijem w ręce, który wsiadł do samochodu i uciekł z miejsca zdarzenia. Świadek wspomniał również, że auto, którym odjechał napastnik, to czarny Mercedes-Benz o numerze rejestracyjnym TV3851.
Li zasugerował, że ktokolwiek stał za atakiem, chciał dostarczyć „The Epoch Times” ostrzeżenie i uniemożliwić gazecie publikowanie reportaży. Mocno skrytykował przeprowadzenie ataku jako brutalny i nieludzki akt, oraz dodał, że jest skłonny zeznawać przeciwko napastnikowi.
Około godziny 14.00 czasu lokalnego Liang, rozmawiając z mediami, powiedziała, że uważa, iż atak był wcześniej zaplanowany, ponieważ 8 maja w tym samym miejscu, w którym została napadnięta 11 maja, znienacka natarł na nią inny mężczyzna. Jednak ostatecznie się wycofał, ponieważ zauważył, że biegnąc zgubił pałkę, którą miał ukrytą pod ubraniem.
Liang powiedziała, że jej zdaniem napastnik jest powiązany z KPCh i że chiński reżim próbuje ją zastraszyć. W ciągu ostatniego miesiąca kobieta była celem jeszcze dwóch innych incydentów. 26 kwietnia przed lokalną stacją metra śledził ją nieznany mężczyzna. Dwa dni wcześniej mężczyzna, który twierdził, że jest dostawcą, wszedł do jej budynku mieszkalnego i zapukał do jej drzwi. Liang odmówiła otwarcia drzwi po tym, jak mężczyzna nie chciał się przedstawić.
Wezwała szefową administracji Hongkongu Carrie Lam do zwrócenia uwagi na jej przypadek, ponieważ bezpieczeństwo publiczne w mieście wydaje się pogarszać.
Ponadto 12 kwietnia drukarnia hongkońskiego wydania „The Epoch Times” została zaatakowana przez włamywaczy wyposażonych w młoty, co zmusiło wydawnictwo do zawieszenia działalności na kilka dni. Niespełna dwa lata wcześniej ta sama drukarnia została podpalona przez cztery zamaskowane osoby. Napastnicy nie zostali znalezieni przez policję. Powszechnie uważa się, że za obydwoma atakami stoi KPCh.
June Guo, dyrektorka hongkońskiego wydania „The Epoch Times”, powiedziała, że bez wątpienia za atakiem na Liang stoi KPCh. Guo wezwała społeczność międzynarodową do pomocy w zapewnieniu bezpieczeństwa wszystkim reporterom pracującym w Hongkongu.
Zdaniem Guo, KPCh przeprowadzając ten i wcześniejsze ataki, chce zmusić „The Epoch Times” do porzucenia działalności w Hongkongu.
Kolejną kwestią jest bezpieczeństwo pracowników wydawnictwa. Guo powiedziała, że w pobliżu drukarni zauważono ostatnio niezidentyfikowane pojazdy i osoby.
Przedstawiciele chińskiego wydania „The Epoch Times” wezwali policję w Hongkongu do wypełnienia obowiązku zbadania wszystkich nierozwiązanych spraw dotyczących placówki w Hongkongu.
„Wzywamy opinię publiczną w Hongkongu do dalszego wspierania ‘The Epoch Times’” – napisano w oświadczeniu wydanym przez gazetę. „‘The Epoch Times’ się nie wycofa, będzie nadal dostarczać rzetelne reportaże oraz będzie stać na straży Hongkongu”.
Przedstawiciele zwrócili się również do społeczności międzynarodowej o pomoc w „zapobiegnięciu eskalacji przemocy ze strony KPCh wobec mediów w Hongkongu”.
Tę byłą kolonię brytyjską chwalono za panujące w niej swobody obywatelskie, jednak wraz z nasileniem się wpływów chińskiego reżimu, nastąpiło drastyczne ograniczenie wolności prasy oraz innych wolności. Zwłaszcza wprowadzenie przez Pekin w ubiegłym roku drakońskiego prawa o bezpieczeństwie narodowym oraz innych przepisów skłoniły obserwatorów do stwierdzenia, że Hongkong wkrótce nie będzie się różnić od miast z Chin kontynentalnych, co będzie wynikiem bezpośredniego naruszania przez Pekin międzynarodowego traktatu, w którym zobowiązał się do zachowania wolności i autonomii miasta do 2047 roku.
Hongkońskie Stowarzyszenie Dziennikarzy (ang. Hong Kong Journalists Association, HKJA) potępiło w oświadczeniu na swojej stronie na Facebooku przemoc wobec Liang i „stanowczo wezwało” policję do szybkiego ujęcia napastnika i postawienia przed sądem.
„Wolność prasy jest podstawową wartością, dzięki której Hongkong odniósł sukces. Nigdy nie będziemy tolerować żadnych brutalnych gróźb pod adresem mediów lub dziennikarzy” – dodało HKJA.
Obserwuj Franka na Twitterze: @HwaiDer
Tekst oryginalny ukazał się w anglojęzycznej edycji „The Epoch Times” dnia 2021-05-11, link do artykułu: https://www.theepochtimes.com/epoch-times-reporter-attacked-by-man-with-baseball-bat-in-hong-kong_3810809.html