Skierowanie przez prezydenta do Trybunału Konstytucyjnego ustawy w trybie następczym nie oznacza, że nie może być ona stosowana do czasu rozstrzygnięcia przez TK. Spowoduje to jednak „brak pewności prawa”. „Ci, którzy sprawują władzę, powinni uniknąć sytuacji, w której spory między politykami będą powodowały destrukcję praw obywateli” – powiedział PAP prof. Ryszard Piotrowski.
Konstytucjonalista prof. Ryszard Piotrowski, pytany w czwartek przez PAP o skierowanie do TK przez prezydenta Andrzeja Dudę ustawy budżetowej w trybie kontroli następczej i jego zapowiedź, że będzie kierował do TK wszystkie kolejne ustawy, odpowiedział, że takie postępowanie prezydenta „nie będzie blokowało realizacji” tych ustaw do czasu wydania przez Trybunał orzeczenia.
„Jeżeli Trybunał uzna ustawę budżetową za niezgodną z konstytucją, to Sejm będzie zobowiązany do wykonania tego orzeczenia. Wprawdzie orzeczenie Trybunału wchodzi w życie z dniem ogłoszenia, to jednak Trybunał może określić inny termin utraty mocy obowiązującej aktu, którego to orzeczenie dotyczy, zwłaszcza ze względu na skutki orzeczenia” – powiedział PAP prof. Piotrowski.
Prezydent Andrzej Duda skierował w środę do TK trzy ustawy w trybie kontroli następczej, w tym budżetową, „z uwagi na wątpliwości związane z prawidłowością procedury uchwalenia […] ustaw tj. brakiem możliwości udziału w pracach Sejmu nad tymi ustawami przez posłów Mariusza Kamińskiego i Macieja Wąsika”. Prezydent zapowiedział, że analogiczne działania będą podejmowane „każdorazowo w przypadku uniemożliwienia Posłom wykonywania ich mandatu”.
„Jeśli każda ustawa będzie kierowana do Trybunału, to uchwalenie ustawy przez Sejm w okolicznościach, których wystąpienie prezydent przewiduje, będzie zawierać w sobie element niepewności co do losów tej ustawy. To z kolei będzie miało wpływ na jej stosowanie w okresie poprzedzającym rozstrzygnięcie Trybunału. Spowoduje brak pewności prawa” – powiedział PAP prof. Piotrowski.
Podkreślił, że w tej sytuacji może się okazać, iż sądy w praktyce będą kierowały się stanowiskiem Sądu Najwyższego „w sprawie bezskuteczności orzeczeń Trybunału wydawanych z udziałem sędziów nieuprawnionych do orzekania”, jeśli ci właśnie sędziowie Trybunału uczestniczyli w wydaniu konkretnego orzeczenia.
„W konkretnych więc sprawach będziemy mieć do czynienia z sytuacją, w której w zależności od stanowiska sądu i w zależności od aktywności stron prawo albo będzie obowiązywało, albo nie będzie obowiązywało. To jest niezwykle destrukcyjne dla porządku prawnego i może istotnie podważyć zaufanie do prawa polskiego w Polsce i poza Polską” – zaznaczył prof. Piotrowski.
Profesor podkreślił, że wartością konstytucyjną jest „zapewnienie instytucjom publicznym rzetelności i sprawności w działaniu”. „Stan, z którym w konsekwencji będziemy mieć do czynienia, uniemożliwia realizację tej wartości i stworzy zagrożenie dla podstawowego prawa obywateli, jakim jest prawo do sądu. Ci, którzy sprawują władzę, powinni uniknąć sytuacji, w której spory między politykami będą powodowały destrukcję praw obywateli” – zaznaczył prof. Piotrowski.
Pytany, czy nieobecność Mariusza Kamińskiego i Macieja Wąsika w głosowaniu nad ustawa budżetową, czym prezydent uzasadnił decyzję, miała wpływ uchwalenie ustawy budżetowej, prof. Piotrowski powiedział, że prezydent, który – w myśl konstytucji – czuwa nad jej przestrzeganiem, może skierować każdą ustawę do TK w trybie kontroli następczej z każdego powodu, w tym także ze względu na nieprawidłowości w procesie jej uchwalania. „To nie jest ograniczone konstytucyjnie” – podkreślił profesor.
Prof. Piotrowski dodał, że w tym konkretnym przypadku, czyli głosowaniu nad ustawami, które były uchwalone przez Sejm 16 i 18 stycznia br., w tym ustawą budżetową, to „ewentualny udział w głosowaniach obu posłów nie miał wpływu na wynik głosowania”.
„To, czy oni brali udział w głosowaniu w tej sprawie, czy nie brali udziału, jest bez znaczenia, niezależnie od tego, w jaki sposób by głosowali. Ponadto w tym czasie odbywali karę pozbawienia wolności, a więc na mocy ustawy o wykonywaniu mandatu posła i senatora nie mogli wykonywać mandatu nawet jeżeli uznać, że go sprawowali” – powiedział PAP profesor.
Autor: Andrzej Klim, PAP.