Powodzie, lawiny błotne, trzęsienia ziemi – z czym teraz zmagają się Chiny

Ulice zalane przez fale powodziowe wezbranej rzeki Jangcy, Wuhan, Chiny, 8.07.2020 r. (STR/AFP via Getty Images)

Ulice zalane przez fale powodziowe wezbranej rzeki Jangcy, Wuhan, Chiny, 8.07.2020 r. (STR/AFP via Getty Images)

Choroby zakaźne, burze gradowe, trzęsienia ziemi, lawiny błotne, ulewne deszcze, które wywołały jedne z najgorszych powodzi od dziesięcioleci, oraz rój szarańczy. Takiego scenariusza chyba nie ośmieliłby się zrealizować żaden reżyser, bo wydaje się nazbyt nierealny. Jednak to nie fikcja, a rzeczywistość, z jaką borykają się Chiny. W ostatnim czasie oprócz wybuchu pandemii ten kraj doświadcza kataklizmów, przez które cierpią dziesiątki milionów ludzi. Według chińskich organów zarządzania kryzysowego ok. 50 mln Chińczyków zostało dotkniętych jakąś formą katastrofy naturalnej w pierwszej połowie 2020 roku. Katastrofalne powodzie w południowych Chinach dotykają prawie 34 mln ludzi. Co więcej, chiński hydrolog Wang Weiluo zakwestionował zapewnienia KPCh o bezpieczeństwie Zapory Trzech Przełomów, ostrzegając, że w każdej chwili konstrukcja gigantycznej tamy może nie wytrzymać naporu wody, w konsekwencji czego zagraża jej zawalenie. Tymczasem chiński reżim wydaje się cenzurować dane na temat zapory.

Dookoła wszędzie woda

Monsunowe deszcze w tym sezonie przybrały w Chinach bardzo intensywną postać. Od czerwca spowodowały, że ok. 300 rzek przekroczyło stan ostrzegawczy, dziesiątki miast wydało komunikaty alarmowe. Zalane zostały domy, ulice, zatopione samochody, dobytek, pola.

Powodzie dotknęły co najmniej 27 z 31 prowincji i regionów Chin. Chińskie Narodowe Centrum Meteorologiczne ostrzegło 14 lipca, że ulewne deszcze jeszcze się nie kończą.

Na skutek wzmożonych opadów mocno ucierpiała m.in. centralna prowincja Hubei, w tym Wuhan, które było epicentrum pandemii wirusa KPCh. Jak zakomunikowały lokalne władze, bezprecedensowe ilości opadów sparaliżowały setki dróg, zalały pięć głównych jezior w regionie i spowodowały przepełnienie niemal 1100 zbiorników.

„Przyjdź i zobacz ocean w Wuhan” – to słowa jednego z mieszkańców, wypowiedziane w krótkim wideo pokazującym ulicę, na której woda była po kolana.

12 lipca mieszkańcy Wuhan wzmacniali brzegi rzeki workami z piaskiem. W niektórych rejonach Jangcy osiągnęła ponad 28 m, czyli przewyższyła średnią wysokość gruntu w mieście o ponad 4,5 m.

Ulewy, porywisty wiatr i pioruny nawiedziły 6 lipca Szanghaj. Jak opowiadali mieszkańcy, na dachu centrum handlowego nagromadziła się deszczówka i zaczęła się wylewać, a ze studzienek tryskała woda.

Od nadmiaru deszczu zaczął przeciekać dach Shanghai Tower, najwyższego drapacza chmur w Chinach.

W Chongqing w środkowych Chinach mętna woda wylewała się z okna na trzecim piętrze budynku mieszkalnego, tworząc sztuczny wodospad.

Od 4 do 7 lipca opady na północnym zachodzie prowincji Hunan, na południu prowincji Anhui i na północy prowincji Jiangxi osiągnęły od 300 do 500 mm. Z oficjalnych danych wynika z kolei, że w Huanggang, mieście położonym w prowincji Hubei, opady osiągały nawet 800 mm.

Skalę obfitości ulew może zilustrować fakt, że w jednym z powiatów w Jiangxi całkowite opady w ciągu 24 godzin od 7 do 8 lipca (ok. 538 mm) były jak dotąd równe rocznym opadom w Pekinie. Inne miasta w Jiangxi również odnotowały największe opady w swojej historii.

12 lipca państwowe media CCTV poinformowały, że z ponad 2528 km linii brzegowych rzek i jezior w prowincji Jiangxi stan alarmowy został przekroczony na odcinku niemal 2240 km.

Rzeki Rao, Xin, Xiu i Chang wystąpiły z brzegów, a poziom wody w największym chińskim jeziorze Poyang rósł w niespotykanym tempie, przez kilka dni codziennie o ponad 53 cm. Jezioro również przekroczyło już stan alarmowy.

Zatopione ulice i zalane budynki po przerwaniu tamy na skutek powodzi, Jiujiang, Chiny, 13.07.2020 r.<br /> (STR/AFP via Getty Images)

Zatopione ulice i zalane budynki po przerwaniu tamy na skutek powodzi, Jiujiang, Chiny, 13.07.2020 r.
(STR/AFP via Getty Images)

W miejscowościach Mianchuan i Jiangxinzhou w prefekturze Jiujiang lokalne władze wydały 12 lipca następujące zarządzenie: „Seniorzy, dzieci i chorzy mieszkańcy muszą dziś opuścić swoje domy. […] Pozostali muszą być w każdej chwili przygotowani do wyjazdu”.

Ludzie w wielu regionach Chin tracą cały dobytek, źródło utrzymania, obawiają się o dalszą przyszłość swoich rodzin.

„W ciągu jednej nocy trzy tysiące ton herbaty zamieniło się w śmieci, po tym jak zatopiła je powódź” – mówił właściciel zakładu produkującego herbatę w powiecie She w prowincji Anhui. Z kolei w „Beijing News” powiedział, że martwi się, iż nie będzie w stanie zapłacić ponad 1000 rolnikom, którzy dostarczyli mu liście herbaty.

Jak mówił mieszkaniec wioski Yiguan w prefekturze Tongling we wschodniej prowincji Anhui, 13 lipca wraz z innymi mieszkańcami został zmuszony do opuszczenia rodzinnej miejscowości, ulokowanej w pobliżu małej grobli. W jego opinii władze zrezygnowały z ratowania mniejszych wałów ochronnych, aby ocalić większe.

Ponad 12 tys. osób opuściło swoje domy w Tongling, a większość z nich nie ma dokąd pójść i czeka w tymczasowych schroniskach, gdzie nie ma wody pitnej, środków odstraszających komary, płaszczy przeciwdeszczowych, latarek i namiotów – opisywał mężczyzna.

Dodał, że władze nie zapewniły im wystarczającej ilości jedzenia. Społeczność martwi się, że ich mienie zostanie zatopione.

W prowincji Anhui z powodu powodzi zdecydowano się przełożyć krajowy egzamin wstępny do college’u, po tym jak tylko jedna czwarta z 2000 zarejestrowanych studentów zdołała przybyć na miejsce. Część z nich przypłynęła łodziami.

Poza niebezpieczeństwem utraty życia, stratami ekonomicznymi, wyniszczeniem plonów, które może zakończyć się głodem, powódź niesie ze sobą zagrożenie epidemiologiczne, przed czym ostrzega WHO.

Zatopione ulice i budynki po ulewnym deszczu spowodowały powódź w Yangshuo w regionie Guangxi na południu Chin, 7.06.2020 r. (STR/AFP via Getty Images)

Zatopione ulice i budynki po ulewnym deszczu spowodowały powódź w Yangshuo w regionie Guangxi na południu Chin, 7.06.2020 r. (STR/AFP via Getty Images)

Tykająca bomba wodna

Silne opady wciąż trwają. W ocenie ekspertów tak duże ciśnienie wody może doprowadzić do pęknięcia Zapory Trzech Przełomów, jednej z największych tam na świecie, zbudowanej na rzece Jangcy w prowincji Hubei. Jej zniszczenie zagraża bezpieczeństwu setek milionów mieszkańców.

Pan Liu, mieszkaniec powiatu Qijiang w Chongqing, uważa, że jeśli Zapora Trzech Przełomów nie wytrzyma naporu wody, to obszar położony w dolnym odcinku rzeki Jangcy, jeden z najbardziej żyznych i zaludnionych regionów kraju, będzie miał poważne problemy.

Budowa tamy od początku wzbudzała wiele kontrowersji wśród społeczeństwa. Projekt pochłonął 25,4 mld dolarów. Kojarzy się z korupcją oraz ingerencją w środowisko naturalne. Przedsięwzięcie wymogło przesiedlenie ponad 1,2 mln ludzi, ponieważ 129 pobliskich miast zostało zalanych.

Władze przedstawiały tamę jako rozwiązanie ujarzmiające podatną na powodzie Jangcy oraz sposób na generowanie czystej energii.

Zapora Trzech Przełomów, gigantyczny projekt hydroenergetyczny na rzece Jangcy, zrzuca wody powodziowe w Yichang, prowincja Hubei w środkowych Chinach, 29.06.2020 r.<br/>(STR/AFP via Getty Images)

Zapora Trzech Przełomów, gigantyczny projekt hydroenergetyczny na rzece Jangcy, zrzuca wody powodziowe w Yichang, prowincja Hubei w środkowych Chinach, 29.06.2020 r.
(STR/AFP via Getty Images)

Wang Weiluo, chiński hydrolog, który obecnie mieszka w Niemczech, powiedział, że to, czy Zapora Trzech Przełomów spełniła rolę w zapobieganiu powodziom, czy też „chińskie władze od początku oszukiwały chińską opinię publiczną – to na przestrzeni lat stało się dla ludzi jasne”.

Informacje o stanie tamy, jak i spuszczaniu z niej wody, w większości są cenzurowane, a pracownikom Sichuan Bureau of Geological Exploration and Exploitation of Mineral Resources, zabrania się rozmawiać o tym z zagranicznymi mediami.

Władze KPCh nie chwalą się wadliwą konstrukcją ogromnej zapory i naruszeniem jej struktury. Po pojawieniu się w zeszłym roku zdjęć satelitarnych ukazujących skrzywienie tamy firma obsługująca Zaporę Trzech Przełomów początkowo zaprzeczyła, jakoby obrazy oddawały rzeczywistą sytuację.

Później jednak przyznała w mediach społecznościowych, że tama przesunęła się o ok. 2,7 cm, co jak wyjaśniła, mieści się w granicach normy.

Wang Weiluo zwraca uwagę, że między ludźmi w górnym i dolnym biegu rzeki zachodzi konflikt interesów, bowiem w trakcie ulew ci pierwsi chcą spuszczać wodę z tamy, a ci drudzy nie są w stanie poradzić sobie z dodatkowymi powodziami.

12 lipca dr Huang Guanhong, syn słynnego hydrologa Huanga Wanli, powiedział w telewizji NTD, że jeśli woda z zapory nie zostanie spuszczona, to Chongqin, leżące w górnym biegu rzeki, zostanie zalane. Jeśli jednak dojdzie do usunięcia nadmiaru wody z tamy, Wuhan, znajdujące się w dolnym biegu Jangcy, ulegnie podtopieniu, co dzieje się obecnie.

Wang Weiluo twierdzi, że prędkość wody spuszczanej z tamy jest 25 razy większa, a zatem potencjalnie może powodować więcej zniszczeń niż naturalna powódź. Specjalista ostrzega, że ludzie zasiedlający tereny w dole rzeki powinni we własnym zakresie przygotować się do natychmiastowej ewakuacji.

„Komunistyczna Partia Chin nigdy nie weźmie za to odpowiedzialności. […] Każda śmierć jest tylko liczbą” [dla reżimu] – powiedział ekspert.

Pan Chen z prowincji Syczuan obawia się, że w przyszłości niewłaściwe zarządzanie ze strony reżimu może doprowadzić do jeszcze większych katastrof w Chinach. „Władze sprawiły, że ta [zapora] jest projektem pokazowym” – ocenił w rozmowie dla NTD. „Po katastrofalnych skutkach zwykli ludzie zawsze ponoszą koszty” – podsumował.

Katastrofalne lawiny błotne

Nad ranem 8 lipca ulewny deszcz spowodował, że lawiny błotne zalały cztery wioski w prowincji Guizhou na południu Chin. Jak zawiadomiły lokalne władze, w ciągu zaledwie kilku minut w jednym tylko miasteczku Ganlong w prefekturze miejskiej Tongren 133 domy uległy zniszczeniu, a 507 osób pozostało bez dachu nad głową.

Jednak mieszkańcy twierdzą, że zniszczenia były znacznie większe.

Jeden z mieszkańców wioski Shiban niedaleko Ganlong powiedział, że jego miejscowość została prawie całkowicie pogrzebana, jedynie trzy–cztery domy jeszcze stoją. W wywiadzie powiedział, że ratownicy wydobyli z błota wiele ciał.

Do Ganlong, najdalej położonego od centrum Tongren, ratownicy dotarli o 10 rano, ponad pięć godzin po wystąpieniu lawin błotnych.

Mężczyzna dodał, że wielu mieszkańców wsi zabrała powódź, która zalała ponad tysiące akrów ziemi, a główna droga łącząca miejscowość z miastem została również zdewastowana.

Miejscowi przekazali, że władze nie pozwalają im się zbliżyć do miejsca katastrofy i nie udzielają im żadnych informacji.

Ludzie z pobliskich miejscowości obawiają się, że lawiny błotne mogą nawiedzić także ich wioski.

Właściciel sklepu w sąsiedniej miejscowości Ganlong Shangjie powiedział, że do wiosek przybyło ponad tysiąc ratowników, ale nie podali szczegółów na temat katastrofy.

Jak mówił, na znajdującym się nieopodal wzgórzu, zwanym Fenghuang Ling, zaczęły pojawiać się pęknięcia. Część jego sąsiadów przeprowadziła się do krewnych, mieszkających daleko od wioski.

Mieszkaniec Mushu, miejscowości oddalonej o nieco ponad trzy kilometry od Shiban, powiedział, że Shiban zostało zamknięte. „Urzędnicy nie pozwalają nikomu wejść do wioski. Nie wolno nam wyjmować naszych telefonów nawet z daleka” – mówił.

Pracownica Ganlong Clinic, najbliższego centrum medycznego w Shiban, potwierdziła w rozmowie z „The Epoch Times”, że większość personelu medycznego pomaga w miejscu katastrofy. Przekazała też, że ranni wysyłani są do innych szpitali, ale odmówiła podania dalszych informacji.

Lecące z nieba kule gradowe

W mieście w prowincji Guizhou, gdzie także doszło do intensywnych opadów deszczu, odnotowano 2 lipca dwa małe trzęsienia ziemi.

Tangshan, znajdujący się na wschód od Pekinu, 12 lipca doświadczył trzęsienia ziemi o sile 5,1 st. w skali Richtera. Wstrząsy uszkodziły budynki wykonane z materiałów niskiej jakości. Tego dnia również w powiatach Luchun w prowincji Yunnan, Zoige w prowincji Syczuan i Wushan w Chongqing również zarejestrowano trzęsienia o sile odpowiednio 4,4 st., 4,0 st. i 3,0 st. w skali Richtera.

Przez miasta w północnej części kraju, m.in. w Pekinie i Baoding leżącym w sąsiedniej prowincji Hebei, w dniach 1 i 5 lipca przeszły gradobicia, pokrywając ziemię kulami gradowymi. Ponadto pod koniec czerwca w stolicy ChRL gradobicie trwało siedem godzin. Podczas tego zjawiska spadł na ziemię grad wielkości jaj, przypominający kształtem strukturę wirusa KPCh, powszechnie znanego jako nowy koronawirus, który wywołał globalną pandemię.

Zdjęcia kulek lodu z charakterystycznymi wypustkami, zrobione przez mieszkańców Pekinu, obiegły media społecznościowe. Silny grad dużych rozmiarów zniszczył m.in. samochody, a w Baoding zdewastował uprawy.

Inwazja żarłocznych owadów

Jeszcze zanim powodzie zalały pola rolne, w wielu prowincjach plony zostały zniszczone przez roje szarańczy.

Jak relacjonują mieszkańcy obszarów rolniczych w południowej części Chin, w ciągu 10 dni szarańcza zdążyła zniszczyć pola kukurydzy i zbóż, a także drzewa pomarańczowe i wierzby, które posadzono wzdłuż brzegów rzek, aby zapobiec powodziom. Owady nie zostawiły nawet liści – mówił miejscowy rolnik.

W czerwcu mieszkańcy prowincji Hunan zabarykadowali się szczelnie w domach, ponieważ na zewnątrz roiło się od szarańczy.

Pomimo głosów zaniepokojenia sytuacją i potencjalnym nadejściem kryzysu żywnościowego, Yuan Longping chiński ekspert ds. rolnictwa, zaprzeczał tym opiniom.

Urzędnicy z miejscowości Chengdu w prowincji Syczuan wydali jednak obwieszczenie zachęcające rolników do przekształcania sadów owocowych w pola ryżowe, co może wskazywać, że brakuje tego rodzaju żywności.

Choroby

W chińskim Regionie Autonomicznym Mongolia Wewnętrzna zdiagnozowano przypadek dżumy dymieniczej, bardzo zakaźnej choroby nazywanej w średniowieczu „czarną śmiercią”.

W Pekinie i innych częściach Chin odrodził się wirus KPCh. Pojawiły się również doniesienia o nowym szczepie świńskiej grypy, który w ocenie chińskich naukowców ma „potencjał pandemiczny”.

Afrykański pomór świń po raz pierwszy wybuchł wśród chińskiej populacji świń w sierpniu 2018 roku. Obecnie wirus wystąpił w dziewięciu chińskich prowincjach, w tym w Hubei, Yunnan i Jiangsu. Jak wynika z badania z 29 czerwca opublikowanego w amerykańskim czasopiśmie „Proceedings of the National Academy of Sciences”, chińscy naukowcy zidentyfikowali również wirusa świńskiej grypy o nazwie G4, który może przenosić się między ludźmi.

Wirus wyewoluował ze szczepu H1N1, który spowodował globalną pandemię grypy w 2009 roku i został wykryty u ponad 30 000 świń w 10 prowincjach w ostatnich latach.

Chociaż można spodziewać się, że oficjalne dane dotyczące klęsk żywiołowych i plag w Chinach są najprawdopodobniej zaniżone przez KPCh, obraz wyłaniający się z filmów dostępnych w sieci wydaje się zatrważający.

Opracowała Agnieszka Iwaszkiewicz na podstawie relacji Evy Fu, Nicole Hao, Joshuy Philippa oraz materiałów NTD TV.
———

Podpisz petycję w sprawie przeprowadzenia śledztwa, potępienia i odrzucenia Komunistycznej Partii Chin na stronie RejectCCP.com. Dostępna wersja w języku polskim.

Tagi:

Wykorzystujemy pliki cookies, by dowiedzieć się, w jaki sposób użytkownicy korzystają z naszej strony internetowej i móc usprawnić korzystanie z niej. Dalsze korzystanie z tej strony internetowej jest jednoznaczne z zaakceptowaniem polityki cookies, aktualnej polityki prywatności i aktualnych warunków użytkowania. Więcej informacji Akceptuję