Po spotkaniu May–Juncker nadal brak konsensusu w sprawie brexitu

Brytyjska premier Theresa May i przewodniczący Komisji Europejskiej Jean-Claude Juncker podczas briefingu prasowego po spotkaniu w Komisji UE w Brukseli, 4.12.2017 r. (Olivier Hoslet/PAP/EPA)

Brytyjska premier Theresa May i przewodniczący Komisji Europejskiej Jean-Claude Juncker podczas briefingu prasowego po spotkaniu w Komisji UE w Brukseli, 4.12.2017 r. (Olivier Hoslet/PAP/EPA)

Przewodniczący Komisji Europejskiej Jean-Claude Juncker powiadomił wczoraj na wspólnej konferencji prasowej z brytyjską premier Theresą May, że wciąż nie udało się wypracować porozumienia dotyczącego wyjścia Wielkiej Brytanii z Unii Europejskiej. Najwięcej trudności sprawia kwestia „rachunku rozwodowego”. Czy istnieje szansa na pomyślne zakończenie negocjacji przed planowanym w połowie grudnia szczytem liderów Unii Europejskiej?

W poniedziałek Theresa May spotkała się z Jeanem-Claude’em Junckerem w Brukseli, aby negocjować warunki opuszczenia przez Wielką Brytanię Unii Europejskiej.

Szef Komisji Europejskiej po rozmowach oświadczył: – Pomimo naszych wysiłków i znacznych postępów (…) osiągnięcie całkowitego porozumienia okazało się dziś niemożliwe.

Jednocześnie nadmienił, że Bruksela wyraża gotowość do kontynuowania negocjacji: – To nie jest porażka, to początek ostatniej rundy i jestem przekonany, że osiągniemy porozumienie w tym tygodniu.

Przewodniczący KE zaznaczył, że dyskusja była prowadzona w bardzo konstruktywny sposób i że premier May jest „twardą i niełatwą negocjatorką”.

Dodał: – Broni punktu widzenia Wielkiej Brytanii z całą energią, a ja robię to samo w imieniu Unii Europejskiej. (…) Jestem przekonany, że jesteśmy w stanie osiągnąć wystarczające postępy w rozmowach przed szczytem europejskim, który odbędzie się 15 grudnia.

Szefowa rządu brytyjskiego podzieliła zdanie Junckera co do konstruktywności rozmów: – Negocjowaliśmy twardo i poczyniliśmy znaczne postępy w wielu sprawach. W kilku kwestiach pozostały różnice, co wymaga dalszych negocjacji i konsultacji – powiedziała.

W poniedziałek po południu Theresa May spotkała się również z Donaldem Tuskiem, przewodniczący Rady Europejskiej, który przez wzgląd na znaczenie tej wizyty dla interesów Unii Europejskiej odwołał w ostatnim momencie swój wyjazd do Izraela i Autonomii Palestyńskiej.

Tusk, który jeszcze w weekend przypomniał, że May ma do poniedziałku czas na przedstawienie swojej ostatecznej propozycji odnośnie warunków brexitu, po rozmowie z brytyjską premier zamieścił na Twitterze wpis: „Byłem gotowy przedstawić projekt wytycznych autorstwa „27” (…) w sprawie negocjacji dotyczących okresu przejściowego i przyszłości. Jednak Wielka Brytania i Komisja Europejska poprosiły o więcej czasu. Terminy są napięte, ale porozumienie na grudniowym szczycie europejskim jest ciągle możliwe”.

Czego domaga się Unia Europejska w negocjacjach?

Strona unijna oczekuje, by władze Wielkiej Brytanii uznały Trybunał Sprawiedliwości UE za instancję odwoławczą, rozwiązującą ewentualne sporne sprawy dotyczące unijnych obywateli w Wielkiej Brytanii. Postulat ten wynika z obawy Brukseli przed możliwością zmiany brytyjskiego prawa po brexicie, które mogłoby okazać się niekorzystne dla osób z UE. Zwłaszcza gdyby sądy w Wielkiej Brytanii, po opuszczeniu Wspólnoty, nie do końca respektowały warunki umowy o brexicie.

Ważnym punktem negocjacji jest kwestia granicy lądowej, która po wyjściu Wielkiej Brytanii z UE będzie oddzielała Irlandię Północną i pozostającą we Wspólnocie Europejskiej Irlandię.

Władze w Londynie i liderzy północnoirlandzkiej Demokratycznej Partii Unionistycznej (DUP) uważają, że nie powinno się dopuścić do ponownego wprowadzenia tzw. twardej granicy między Irlandią i Irlandią Północną, ale jednocześnie są za wyjściem z unii celnej i opuszczeniem wspólnego rynku. To w konsekwencji uniemożliwia zachowanie granicy w niezmienionej formie.

Najbardziej drażliwym aspektem rozmów politycznych pomiędzy UE a Wyspami Brytyjskimi są zobowiązania finansowe Zjednoczonego Królestwa wobec Wspólnoty Europejskiej.

Jak relacjonuje PAP, we wtorkowym „Daily Telegraph”, wydawanym w Wielkiej Brytanii, pojawiła się wiadomość, że brytyjscy i unijni negocjatorzy doszli do wstępnego porozumienia w sprawie tzw. „rachunku za brexit”, co mogłoby zaowocować przełomem w grudniowych rozmowach. Nie ma jednak żadnego oficjalnego potwierdzenia tej informacji.

Według źródeł tej gazety ostateczna suma dla UE jest jeszcze otwarta i będzie oscylować od 45 do 55 mld euro, w zależności od metodologii przyjętej przez każdą ze stron.

„Rachunek rozwodowy”, jaki Wielka Brytania musi zapłacić UE, stanowi pryncypialną przeszkodę w zakończeniu pierwszego etapu negocjacji. Do tej pory obie strony starały się nie podawać oficjalnie żadnych konkretnych sum. Na podstawie rozmów z politykami można było jednak wydedukować, że Brytyjczycy szacują je w granicach 20 mld euro, natomiast strona unijna wylicza je na 60 mld (o takiej sumie wspominał m.in. przewodniczący Parlamentu Europejskiego Antonio Tajani).

Jeśli dojdzie do konsensusu odnośnie praw obywatelskich, granicy irlandzkiej i rachunku, unijna „27” będzie mogła opowiedzieć się za przejściem do drugiego etapu negocjacji dotyczących brexitu.

5 grudnia ambasadorowie 27 państw Wspólnoty Europejskiej rozpoczną pracę nad wstępnymi konkluzjami zaplanowanego na 14-15 grudnia szczytu Rady Europejskiej.

A.I., źródło: PAP.

 

Tagi:

Wykorzystujemy pliki cookies, by dowiedzieć się, w jaki sposób użytkownicy korzystają z naszej strony internetowej i móc usprawnić korzystanie z niej. Dalsze korzystanie z tej strony internetowej jest jednoznaczne z zaakceptowaniem polityki cookies, aktualnej polityki prywatności i aktualnych warunków użytkowania. Więcej informacji Akceptuję