W tunelu Trodal w zachodniej Norwegii ze sklepienia odpadła część skały, poważnie uszkadzając samochód prowadzony przez Polaka. Karoseria nie uległa zniszczeniu jedynie nad głową kierowcy. Na zdjęciu ilustracyjnym droga w Norwegii, bliższa lokalizacja nieoznaczona (nextvoyage / Pixabay)
Mieszkający w Norwegii 41-letni Polak cudem ocalał, gdy w tunelu na jego samochód spadł ważący tonę kamień. Kierowca był milimetry od śmierci – stwierdziła w wyemitowanym w piątek materiale norweska telewizja NRK.
Do groźnego zdarzenia doszło w czwartek w tunelu Trodal między miastami Førde a Bergen w zachodniej Norwegii. Ze sklepienia odpadła część skały, poważnie uszkadzając prowadzony przez Grzegorza Mazura samochód. Karoseria nie uległa zniszczeniu jedynie nad głową kierowcy.
Mężczyźnie nic się nie stało. „Mam nowe życie, taką nową szansę” – powiedział w reportażu Mazur. Podkreślił, że jest katolikiem i wierzy, że czuwa nad nim Anioł Stróż.
Polak, który był w drodze, aby odebrać z lotniska przylatujące z kraju dzieci, po uderzeniu zdołał jeszcze przejechać ok. 300 m i wyjechać z tunelu. „Z pewnością będę teraz więcej czasu spędzał z rodziną, a nie jak do tej pory w pracy” – zapewnił.
Skała była tak dużego rozmiaru, że jej usunięcie z tunelu zajęło służbom kilka godzin.
Źródło: PAP.
