Naucz się rozpoznawać konia trojańskiego cenzury

Na międzynarodowym lotnisku w Hongkongu mężczyzna mija reklamę platformy mediów społecznościowych WeChat, która należy do chińskiej firmy Tencent, 21.08.2017 r. (RICHARD A. BROOKS/AFP/Getty Images)

Na międzynarodowym lotnisku w Hongkongu mężczyzna mija reklamę platformy mediów społecznościowych WeChat, która należy do chińskiej firmy Tencent, 21.08.2017 r. (RICHARD A. BROOKS/AFP/Getty Images)

Analiza wiadomości

Najbardziej zwodniczą formą cenzury jest ta, która skrywa się pod płaszczykiem dobrych intencji.

Od dawna stanowi ona ulubione narzędzie Komunistycznej Partii Chin (KPCh) i jest obecnie wykorzystywana do cenzurowania gier wideo.

Chińska firma Tencent Holdings Ltd. wydała 8 maja br. nową grę „Game for Peace” na chińskiej platformie Weibo. Tego samego dnia, z tego samego sklepu z aplikacjami, KPCh usunęła popularną grę „Player Unknown Battleground”, która bardzo przypominała „Game for Peace”.

Tencent jest współwłaścicielem „Player Unknown Battlegrounds”, popularnej gry typu battle royale – podobnie jest z „Fortnight”, dobrze znaną grą z tego samego gatunku – ale gra nadal w większości stanowi własność firmy PUBG Corp., która podlega Blurhole, południowokoreańskiej firmie produkującej gry wideo. Innymi słowy, po nawiązaniu przez chińską firmę współpracy z firmą z Korei Południowej w celu wydania ich gry w Chinach, KPCh zablokowała tę grę dokładnie w tym samym dniu, w którym chińska firma wydała swój klon gry „Player Unknown Battleground”.

Jednakże tym, co jest jeszcze ciekawsze od stosowania regulacji państwowych do prowadzenia wojny handlowej, jest sposób zakamuflowania tego ruchu tak, że wygląda to na akt moralnej cenzury.

Państwowa Administracja Prasy, Publikacji, Radia, Filmu i Telewizji chińskiego reżimu stwierdziła w 2017 roku, że gatunek „battle royale”: „poważnie odbiega od podstawowych wartości socjalizmu w Chinach”.

Regulatorzy z KPCh rozpoczęli w zeszłym miesiącu nowy program licencjonowania gier, który zabrania treści uważanych za szkodliwe dla młodzieży, wliczając w to sceny, w których pojawiają się krew, hazard, martwe ciała i związki między nieletnimi. Większość przyzwoitych ludzi prawdopodobnie zgodzi się z tym programem.

Jednak te nowe wymogi cenzury zawierają również dwa inne, zaskakujące zakazy, które dotyczą gier zawierających elementy religijne oraz gier odnoszących się do Chin sprzed okresu rządów KPCh.

Ta metoda cenzury łączy moralne formy cenzury – takie jak przeciwstawianie się przemocy – z innymi formami cenzury, aby ochraniać prześladowania religijne prowadzone przez sprawujący władzę reżim i ukrywać zniszczenie tradycyjnego dziedzictwa narodowego Chin.

KPCh jest opresyjnym reżimem, który brutalnie prześladuje chrześcijan, praktykujących Falun Gong, tybetańskich buddystów i ujgurskich muzułmanów. Dopuszcza się nadużyć takich jak niszczenie kościołów i świątyń, tortury, osadzanie w obozach koncentracyjnych i zarabianie na grabieży organów od żywych ludzi. Za pomocą kilku kampanii politycznych, w tym rewolucji kulturalnej, KPCh zrobiła wszystko, co w jej mocy, aby zniszczyć tradycyjne wartości i dziedzictwo narodowe Chin.

Przy metodzie cenzury użytej w grach wideo wykorzystano interesującą taktykę. Między zasady cenzury, z jakimi zgadza się wielu ludzi, wtłoczono strategie polityczne reżimu, które podtrzymują prześladowania Chińczyków. Jeśli ktoś chciałby kwestionować politykę cenzury, to za pomocą tej taktyki obrońcy KPCh mogą łatwo odpowiedzieć: „Aha, więc chcesz, żeby młodzież oglądała martwe ciała? Chcesz, żeby młodzież patrzyła na rozlew krwi i małżeństwa między nieletnimi?”.

Jednak te części zasad nie stanowią problemu. Punktem spornym są te zasady, które wymagają ocenzurowania elementów nawiązujących do tradycyjnego dziedzictwa Chin lub które popierają nadużycia reżimu.

Nie tylko KPCh wykorzystuje tego rodzaju cenzurę – w stylu konia trojańskiego. Na Zachodzie używana jest ona jako mniej zdefiniowana forma cenzury politycznej. Widzieliśmy ją ostatnio, gdy na Instagramie i Facebooku zakazano publikacji postów na temat m.in. Alexa Jonesa, Milo Yiannopoulosa, Paula Josepha Watsona i innych, z powodu rozpowszechniania rzekomych dezinformacji oraz ekstremizmu.

Starsze źródła informacji, w tym „The Atlantic”, poparły ten ruch cenzury i nazwały owych ludzi „skrajnie prawicowymi ekstremistami”. Co dziwniejsze, nawet Louisa Farrakhana określiły mianem skrajnie prawicowego ekstremisty, mimo że Farrakhan przewodzi Narodowi Islamu (ruchowi separatystyczno-religijnemu – przyp. redakcji) i od wielu lat jest ikoną lewicy.

Te grupy, podobnie jak chiński reżim z jego cenzurą „Modelowych Chin”, często rozpoczynają kampanie cenzuralne od publicznego podążania za celami, z jakimi zgadza się wielu ludzi. Po wprowadzeniu tej strategii mogą wykorzystać ją w dyskretny sposób i każdego, kto zakwestionuje ich politykę, posądzą o zgadzanie się z osobami publicznymi lub pewnymi kwestiami, które początkowo zostały obrane za cel ataku.

Jednak, jak to zawsze ma miejsce w przypadku cenzury socjalistycznej, w całej tej sprawie nie chodzi o dobro jednostki, ale raczej o polityczną agendę cenzury.

To gra na klasycznym narzędziu socjalistycznej dezinformacji: Zapakuj kłamstwo w wiarygodne opakowanie. A jeśli ktoś kwestionuje kłamstwo, wskaż na wiarygodność opakowania, zastosuj ataki osobiste i użyj elementów, które są prawdziwe, do zamknięcia rozmowy – w ten sposób uchronisz kłamstwo i prawdziwy motyw przed ujawnieniem.

Tekst oryginalny ukazał się w anglojęzycznej edycji „The Epoch Times” dnia 2019-05-12, link do artykułu: https://www.theepochtimes.com/learn-to-spot-trojan-horse-censorship_2921053.html

Tagi:

Wykorzystujemy pliki cookies, by dowiedzieć się, w jaki sposób użytkownicy korzystają z naszej strony internetowej i móc usprawnić korzystanie z niej. Dalsze korzystanie z tej strony internetowej jest jednoznaczne z zaakceptowaniem polityki cookies, aktualnej polityki prywatności i aktualnych warunków użytkowania. Więcej informacji Akceptuję