Aktualizacja. Naczelnik TOPR: Ratownicy odnaleźli ekwipunek poszukiwanych

Ratownicy TOPR na lądowisku w pobliżu centrali Tatrzańskiego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego w Zakopanem, 20.08.2019 r. Trwa czwarty dzień akcji ratunkowej w jaskini Wielkiej Śnieżnej, gdzie 17 sierpnia utknęło dwóch grotołazów. Służby pracują nieustannie w systemie zmianowym, próbując poszerzyć korytarz jaskini ładunkami wybuchowymi (Grzegorz Momot / PAP)

Ratownicy TOPR na lądowisku w pobliżu centrali Tatrzańskiego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego w Zakopanem, 20.08.2019 r. Trwa czwarty dzień akcji ratunkowej w jaskini Wielkiej Śnieżnej, gdzie 17 sierpnia utknęło dwóch grotołazów. Służby pracują nieustannie w systemie zmianowym, próbując poszerzyć korytarz jaskini ładunkami wybuchowymi (Grzegorz Momot / PAP)

Aktualizacja

Pierwsza grupa ratowników, która dotarła w miejsce poszukiwań w Jaskini Wielkiej Śnieżnej, odnalazła ekwipunek poszukiwanych grotołazów – poinformował PAP we wtorek naczelnik TOPR Jan Krzysztof.

– Grotołazi zostawili części ekwipunku najprawdopodobniej dlatego, że chcieli wejść do szczeliny, a z ekwipunkiem nie byłoby to możliwe. Tam są tak wąskie przejścia, że może zmieścić się tylko bardzo szczupły człowiek – powiedział.

Ekwipunek poszukiwanych grotołazów zastała w jaskini pierwsza grupa ratowników, która dotarła w rejon poszukiwań. Były tam m.in. dwie uprzęże do wspinaczki, uszkodzona wiertarka do osadzania kotew w skale i żywność.

Według naczelnika najprawdopodobniej grotołazi podczas eksploracji szczelin niechcący zablokowali odpływ wody i błyskawicznie w ciągu 20-30 min woda odcięła im możliwość powrotu.

Właśnie od miejsca, gdzie odnaleziono ekwipunek, ratownicy pirotechnicy poszerzają niezwykle ciasne przejście. Dzięki temu, że zmieniła się cyrkulacja powietrza i grota wentyluje się w sposób naturalny tam, gdzie jest prowadzone wysadzanie skał, ładunki wybuchowe mogą być odpalane częściej. Ratownicy poszerzyli już korytarz na odcinku łącznie 8 m.

Namiot ratowników TOPR i wejście do jaskini Wielkiej Śnieżnej, gdzie 17 sierpnia utknęło dwóch grotołazów, 19.08.2019 r. (Grzegorz Momot / PAP)

Namiot ratowników TOPR i wejście do jaskini Wielkiej Śnieżnej, gdzie 17 sierpnia utknęło dwóch grotołazów, 19.08.2019 r. (Grzegorz Momot / PAP)

– Wcześniej używaliśmy samych zapalników, aby detonacja nie była zbyt duża. Teraz możemy używać ładunków wybuchowych, dzięki temu urobek jest dużo większy i szybciej możemy posuwać się naprzód – dodał Krzysztof.

Praca ratowników pirotechników polega na tym, że co kawałek wiercone są w skale otwory, w których następnie umieszczany jest ładunek wybuchowy. Do ładunku podpinane są kable i z odległości ładunki są odpalane. Po kilkunastu minutach ratownicy znowu wchodzą w miejsce odstrzału i sprawdzają stężenie gazu. Następnie kilka kilogramów urobku jest transportowane na górę.

Ratownicy zbliżają się do miejsca, gdzie mogą przebywać grotołazi

Jak przekazał wcześniej naczelnik TOPR, ratownicy powoli zbliżają się do miejsca, w którym jak przewidują, mogą przebywać poszkodowani. Dodał, że ratownikom prowadzącym akcję w jaskini Wielkiej Śnieżnej udało się przesunąć o 5 m.

– W tej chwili 11 ludzi – pirotechnicy i ratownicy do pomocy wchodzą do jaskini. Na późne popołudnie planujemy wejście kolejnej grupy, kolejnych dwóch pirotechników i podobne plany mamy na następną dobę – mówił we wtorek Jan Krzysztof. Ich zadaniem jest przeprowadzenie mikrowybuchów, które poszerzą i wydłużą korytarz tak, by dotrzeć do miejsca, w którym według ratowników, mogą przebywać poszukiwani grotołazi.

Poinformował, że w tego typu akcjach używa się niewielkiej ilości materiałów wybuchowych. – Przy tego typu akcjach używa się mikroładunków, mikrozapalników. Dzisiaj dojedzie do nas dostawa kilograma ładunków wybuchowych, co wystarczy na bardzo długo – powiedział.

Lądowanie helikoptera TOPR w pobliżu jaskini Wielkiej Śnieżnej, gdzie utknęło dwóch grotołazów, 19.08.2019 r. (Grzegorz Momot / PAP)

Lądowanie helikoptera TOPR w pobliżu jaskini Wielkiej Śnieżnej, gdzie utknęło dwóch grotołazów, 19.08.2019 r. (Grzegorz Momot / PAP)

Dodał, że po wyjściu z jaskini otrzymał informację, że ratownikom udało się przesunąć o 5 m. – Dotarli do miejsca trochę wygodniejszego – takiego, w którym można się chwilami wyprostować – przekazał naczelnik TOPR.

Poinformował, że w tej chwili najwięcej czasu zajmuje transport materiału, który powstaje na skutek wybuchu. – W wielu miejscach nie ma możliwości przesunięcia nawet małego kamienia obok człowieka […]. To przejście do tego obszerniejszego fragmentu pozwala łatwiej pakować ten materiał – mówił Jan Krzysztof.

Jan Krzysztof przekazał, że jednym z problemów, z którym mierzą się ratownicy, jest zimno w jaskini. Temperatura wynosi 4 st. Celsjusza i jest bardzo wilgotno. – Pracujemy w lodówce, w pełnej wilgotności. Zobaczymy, jak ta sprawa się potoczy – powiedział. Dodał, że jeżeli kolejnym grupom „uda się zdobywać kolejne metry, to w ciągu kilkudziesięciu godzin powinni dotrzeć z drugiej strony do tego rejonu zaginięcia”.

Sześciu grotołazów weszło do Jaskini Wielkiej Śnieżnej w Tatrach w czwartek. Dwóch z nich zostało odciętych przez wodę, która zalała część korytarza w tzw. Przemkowych Partiach. Ostatni kontakt głosowy ze swoimi towarzyszami mieli w sobotę ok. godz. 2 w nocy. Ratownicy zostali powiadomieni o kłopotach grotołazów w sobotę późnym popołudniem.

Jaskinia Wielka Śnieżna to najdłuższa i najgłębsza jaskinia w Tatrach. Długość jej korytarzy wynosi niemal 24 km, choć nie wszystkie z nich zostały dokładnie zbadane. Jest to jaskinia o skomplikowanych, wąskich korytarzach i przesmykach, która posiada kilka otworów wejściowych.

Źródło: PAP.

Tagi:

Wykorzystujemy pliki cookies, by dowiedzieć się, w jaki sposób użytkownicy korzystają z naszej strony internetowej i móc usprawnić korzystanie z niej. Dalsze korzystanie z tej strony internetowej jest jednoznaczne z zaakceptowaniem polityki cookies, aktualnej polityki prywatności i aktualnych warunków użytkowania. Więcej informacji Akceptuję