W sobotę po południu doszło do spektakularnej walki dwóch dorodnych jeleni w Zakopanem, na ul. Jagiellońskiej. Według przyrodników taki spektakl jest rzadkością, nawet w terenach leśnych.
„Widok walczących jeleni na środku ruchliwej ulicy to jest dość duże zaskoczenie. Teraz jest czas rykowiska, które niebawem się skończy. Byki w tym czasie starają się odstraszać potencjalnych rywali, ale rzadko zdarza się, żeby dochodziło do walki, nawet w warunkach naturalnych, a to, że walczą w środku miasta na ulicy, to w ogóle sytuacja abstrakcyjna” – podkreślił przyrodnik z Tatrzańskiego Parku Narodowego, dr nauk leśnych Tomasz Skrzydłowski.
Jak wyjaśnił przyrodnik, do pojedynków jeleni dochodzi rzadko, dlatego że jest to bardzo wyczerpujące, a poza tym niebezpieczne. Niejeden byk nawet stracił życie przy takich walkach.
„Jelenie z impetem nacierają na siebie porożami. Te osobniki, które toczyły pojedynek na ul. Jagiellońskiej, to niezbyt pokaźne osobniki, ale z pięknymi wieńcami, czyli porożami. Byk, który taki pojedynek wygra, przystępuje do rozrodu z całą chmarą łań na danym terenie – tak jest w naturze, ale tu sytuacja jest inna, bowiem po Zakopanem owszem chodzą łanie, ale nie są to wielkie stada, takie jak w terenach leśnych” – zaznaczył dr Skrzydłowski.
Jego zdaniem takie zachowanie jeleni w tym miejscu to instynkt, który podczas spotkania dwóch byków nakazał im walczyć. Od kilku już lat po terenie Zakopanego, nawet w samym centrum miasta, chodzą łanie (samice jelenia). Widok byków, czyli samców jeleni jest tu jednak rzadkością.
Jak zwrócił uwagę przyrodnik, to sytuacja, która miała miejsce po raz pierwszy w mieście pod Giewontem. Spektakularna walka jeleni zgromadziła tłum gapiów i zatrzymała ruch samochodowy na ul. Jagiellońskiej.
Stado łań z młodymi to już stały krajobraz Równi Krupowej położonej niedaleko Krupówek. Choć mieszkańcy przyzwyczaili się do pasących się tu dzikich zwierząt, to dla turystów wielka atrakcja. Tatrzański Park Narodowy apeluje, aby nie podchodzić do napotkanych dzikich zwierząt, a zwłaszcza by ich nie dokarmiać.
Źródło: PAP.