Mieszkańcy Stronia Śląskiego: Krajobraz jak po wojnie lub tajfunie, zmieciona ul. Nadbrzeżna

Miasto Stronie Śląskie, woj. dolnośląskie, po powodzi, 20.09.2024 r. (Maciej Kulczyński / PAP)

Miasto Stronie Śląskie, woj. dolnośląskie, po powodzi, 20.09.2024 r. (Maciej Kulczyński / PAP)

Krajobraz jak po wojnie lub tajfunie – tak straty po powodzi w Stroniu Śląskim (województwo dolnośląskie) opisują w rozmowach z PAP mieszkańcy miasteczka. Ulica Nadbrzeżna po pęknięciu tamy została zmieciona z powierzchni ziemi. „Tu był komisariat policji” – mówią i pokazują wielką dziurę w ziemi.

Ulica Nadbrzeżna obok rzeki Morawki pokazuje najlepiej skalę zniszczeń, do których doszło w Stroniu Śląskim w wyniku powodzi. Nie ma praktycznie budynku, który by nie ucierpiał, a wiele zostało zrównanych z ziemią. Fetor jest trudny do zniesienia, ale mieszkańcy cały czas robią wszystko, aby i do tej części miejscowości wróciło życie. Nikt nie wie jednak, ile czasu zajmie odbudowa.

„Pierwsze uderzenie, gdy poszła fala, to wszystko poszło na nasze Stronie. Wszystko poniszczyło. Dużo domów jest poniszczonych, zburzonych. Tragicznie tu jest. Tutaj było najsilniejsze uderzenie, bo najbliżej tamy” – powiedziała mieszkanka Stronia pani Elżbieta.

Miasto Stronie Śląskie po powodzi, 20.09.2024 r. (Maciej Kulczyński / PAP)

Miasto Stronie Śląskie po powodzi, 20.09.2024 r. (Maciej Kulczyński / PAP)

Powódź w 1997 roku też dotknęła miasto, ale mieszkańcy mówią, że nie w takim stopniu. „Teraz woda poniszczyła bardzo dużo. To tragedia dla wielu ludzi. Przecież oni nic nie mają” – dodała.

Pytana o to, co jest w tej chwili najbardziej potrzebne, wymieniała agregaty prądotwórcze, maszyny do osuszania mieszkań.

„Wszystko jest dowożone. Pomoc jest. Gumiaki, rękawiczki, kilofy, łopaty. To wszystko jest potrzebne teraz. Ludzie tutaj powoli wracają. Nie mam pojęcia, ile zajmie odbudowa, ale na pewno bardzo długo” – powiedziała kobieta.

Pani Iwona w rozmowie z PAP oceniła, że „krajobraz jest jak po wojnie”. „Przyjechaliśmy tutaj po krótkim urlopie z tatą. Przyjechała po pięciu latach siostra, która mieszka w Nowym Jorku. Wracaliśmy z wypoczynku nad morzem i dowiedzieliśmy się, że tama pęka. Już wtedy wiedzieliśmy, jaka będzie skala tej tragedii” – wskazała.

Kolejne trzy dni z rodziną przeczekała we Wrocławiu. „Od wczoraj tu jesteśmy. Pomagałyśmy w przedszkolu. Pomagamy, udostępniamy zrzutki, wpłacamy pieniądze. Błagam moich wszystkich znajomych o pomoc – z Wrocławia, z Zakopanego. Jest bardzo źle” – oceniła. „Brakuje słów. W tej chwili podziękujemy za każdą złotówkę. Jest strasznie przykro, gdy się to widzi. Wszyscy tutaj potrzebują pomocy” – podsumowała.

Rzeczniczka kłodzkiej policji podinsp. Wioletta Martuszewska powiedziała PAP, że budynek, w którym znajdował się komisariat policji przy. ul. Mickiewicza, został doszczętnie zniszczony. „To był murowany budynek. Nic z niego nie zostało” – dodała. Mieszkańcy pokazywali to miejsce reporterom PAP, w tym momencie to jedno wielkie gruzowisko.

Autorzy: Tomasz Więcławski, Piotr Doczekalski, PAP.

Tagi:

Wykorzystujemy pliki cookies, by dowiedzieć się, w jaki sposób użytkownicy korzystają z naszej strony internetowej i móc usprawnić korzystanie z niej. Dalsze korzystanie z tej strony internetowej jest jednoznaczne z zaakceptowaniem polityki cookies, aktualnej polityki prywatności i aktualnych warunków użytkowania. Więcej informacji Akceptuję