Lekarze ze szpitala uniwersyteckiego w Rzeszowie organizują pomoc dla pacjentów we Lwowie

Zdjęcie ilustracyjne. Ukraińcy uciekający z rozdartych wojną miast na wschodzie kraju czekają na lwowskim dworcu kolejowym na dalszą podróż, Lwów w Ukrainie, 24.03.2022 r. (Charlotte Cuthbertson / The Epoch Times)

Zdjęcie ilustracyjne. Ukraińcy uciekający z rozdartych wojną miast na wschodzie kraju czekają na lwowskim dworcu kolejowym na dalszą podróż, Lwów w Ukrainie, 24.03.2022 r. (Charlotte Cuthbertson / The Epoch Times)

Lekarze ze szpitala uniwersyteckiego w Rzeszowie organizują pomoc dla ukraińskich pacjentów. Potrzebują pół miliona złotych na sprzęt do diagnostyki i zabiegów endoskopowych, który chcą wysłać do lwowskiego szpitala.

„Chcemy porwać serca ludzkie, bo to nie jest tak, że pokój dany jest na zawsze. Widzimy, co się dzieje, i oby tak się nie stało, ale my też możemy znaleźć się w takiej sytuacji, w jakiej są oni i my też możemy potrzebować tej pomocy” – podkreślają lekarze z Rzeszowa.

Urządzeń do diagnostyki i wykonywania małoinwazyjnych operacji endoskopowych potrzebuje Lwowski Regionalny Szpital Kliniczny. Miesiąc temu byli tam dwaj rzeszowscy lekarze gastroenterolodzy-endoskopiści: doktor Łukasz Krupa oraz doktor Robert Staroń z Uniwersyteckiego Szpitala Klinicznego w Rzeszowie (USK). Operowali i przy okazji szkolili ukraińskich lekarzy. Obserwowało ich 700 medyków.

„Żyją i pracują w kraju ogarniętym wojną, w takich warunkach trudno jest cokolwiek planować, a oni i tak próbują. Mają niezwykle dużo entuzjazmu i woli działania. Myślą o rozwoju, chcą pomagać pacjentom, ale dramatycznie brakuje im sprzętu” – opowiada doktor Łukasz Krupa, kierownik Centralnej Pracowni Endoskopowej w USK.

„My pracujemy na ‘mercedesach’, oni mają stary sprzęt, który wygląda jak z odzysku. To są dobrzy specjaliści, ale żeby mogli robić nowe zabiegi, potrzebują lepszych urządzeń” – dodał doktor Robert Staroń, kierownik Kliniki Gastroenterologii i Hepatologii z Pododdziałem Chorób Wewnętrznych w USK.

Rzeszowscy lekarze deklarują, że dalej mogą szkolić ukraińskich kolegów. Zresztą robili to już wcześniej, organizując dla nich warsztaty, podczas których mogli przyglądać się, jak pracują. W szpitalu uniwersyteckim wykonują jedne z najbardziej skomplikowanych procedur gastroentorologicznych.

„Kilkukrotnie daliśmy im rybę, a teraz chcemy dać im wędkę, żeby sobie sami tę rybę złowili. Jeśli będą mieli swój sprzęt, będą mogli się zająć swoimi pacjentami” – powiedział doktor Krupa.

„Przypomniały się nam nasze początki”

Lekarze z lwowskiego szpitala potrzebują aparatu łączącego endoskop i ultrasonograf, czyli tzw. EUS, przyda się im również duodenoskop.

EUS wygląda jak zwykły gastroskop. To elastyczna, giętka rurka zakończona głowicą ultrasonograficzną, dzięki której można zrobić badanie USG. „Wkładamy przez przełyk do przewodu pokarmowego i na ekranie, z bliskiej odległości, możemy zobaczyć, co się dzieje w przełyku, żołądku, dwunastnicy i przylegających do nich narządach. Dzięki głowicy znajdującej się blisko badanych narządów możemy więcej zobaczyć i w wysokiej rozdzielności, ale też np. pobrać biopsję z chorej tkanki i przekazać materiał do dalszych badań” – tłumaczy doktor Staroń.

EUS używany jest przede wszystkim do diagnostyki nowotworów trzustki i dróg żółciowych. Ale to narzędzie daje również możliwość wykonania małoinwazyjnych zabiegów. „Mogę nie tylko zobaczyć, co się dzieje w środku, ale również połączyć przewód wewnątrzwątrobowy z żołądkiem, skleić żylaki na żołądku, zrobić operacje naczyniowe, zdrenować ropień czy drogi żółciowe” – dodał doktor Krupa.

Na to wszystko potrzeba pół miliona złotych. Sprzęt może pracować niemal bez przerwy przez kilka lat.

Lwowski szpital pamięta czasy jednego z najwybitniejszych polskich chirurgów Ludwika Rydygiera, który żył na przełomie XIX i XX w. „Budynek jest imponujący, architektonicznie piękny, z dawnych czasów pozostały jeszcze malowidła, ale ząb czasu zrobił swoje. Byliśmy w sali wykładowej, gdzie jeszcze uczył Rydygier, teraz mają tam zajęcia studenci” – opowiadał doktor Staroń.

Rzeszowscy lekarze pojechali do Ukrainy na zaproszenie doktora Nazara Buli, który jest kierownikiem Pracowni Endoskopowej w lwowskim szpitalu. „Sam prywatnym samochodem jeździł po całej Europie, był m.in. w Niemczech i Szwajcarii i zapraszał lekarzy do udziału w konferencji. Ileż w nim determinacji i zaangażowania. Przypomniały się nam nasze początki, my też zaczynaliśmy od zera. Teraz jest czas, żebyśmy oddali to, co dostaliśmy 10 lat temu” – mówią lekarze.

W zbiórce pieniędzy będzie im pomagać Fundacja „Folkowisko”, która od trzech lat angażuje się w pomoc humanitarną dla Ukrainy.

Autorka: Agnieszka Lipska, PAP.

Tagi:

Wykorzystujemy pliki cookies, by dowiedzieć się, w jaki sposób użytkownicy korzystają z naszej strony internetowej i móc usprawnić korzystanie z niej. Dalsze korzystanie z tej strony internetowej jest jednoznaczne z zaakceptowaniem polityki cookies, aktualnej polityki prywatności i aktualnych warunków użytkowania. Więcej informacji Akceptuję