Okres przedświąteczny był zawsze przewidywalny, zrytualizowany, ale ten rok jest inny i trudno nam poczuć „magię Świąt” – mówi PAP socjolog dr Barbara Lewicka. Dodaje, że wiele osób „ucieka” do centrów handlowych, w których dekoracje i „nieśmiertelne” świąteczne hity dają iluzję, że jest jak zwykle.
Dr Barbara Lewicka z Instytutu Socjologii Uniwersytetu Śląskiego podkreśliła w rozmowie z PAP, że z powodu pandemii i wprowadzonych w związku z nią obostrzeń zbliżające się święta Bożego Narodzenia i okres przed nimi są zupełnie inne niż do tej pory. „Musimy się jakoś odnaleźć w tej nowej sytuacji. Jesteśmy już z nią w jakimś sensie zaznajomieni, bo Wielkanoc także odbyła się w rygorze sanitarnym” – dodała.
Zgodnie z obowiązującymi obostrzeniami w tym roku nie będzie można organizować większych spotkań świątecznych – na Wigilię możemy zaprosić maksymalnie pięć dodatkowych osób. Zdaniem Lewickiej, trudno przewidzieć, w jakim zakresie Polacy dostosują się do wprowadzonych ograniczeń.
„Wydaje się, że duża grupa osób dostosuje się do tych wymogów sanitarnych i spotkania odbędą się w mniejszym gronie, część osób pozostanie w swoich miejscach zamieszkania i zdaje się, że będzie mniejszy ruch, chociażby na drogach. Także na podróże zagraniczne zdecyduje się zapewne mniej osób” – oceniła Lewicka. Jednocześnie – jak wskazywała – z pewnością znajdzie się grupa osób dążących „raczej do podtrzymania własnych tradycji niż podporządkowania się tegorocznym normom”.
Podkreśliła, że przewidywania odnośnie do tegorocznych Świąt są o tyle trudne, że cały rok 2020 jest „dziwny i nieprzewidywalny”. „Jest taki bardzo popularny świąteczny film ‘Love Actually’, którego akcja zaczyna się pięć tygodni przed Świętami. I właściwie wszyscy dotychczas wiedzieli, czego w tym okresie pięciu tygodni do Świąt można się spodziewać. Ale ten rok jest inny i prawda jest taka, że w każdej chwili możemy znaleźć się w zupełnie zaskakującej sytuacji” – powiedziała. Zwróciła w tym kontekście uwagę, że np. w Niemczech sytuacja epidemiologiczna pogorszyła się na tyle, że został wprowadzony pełny lockdown.
W Polsce – jak poinformował minister zdrowia Adam Niedzielski – od 28 grudnia do 17 stycznia 2021 roku będzie obowiązywała kwarantanna narodowa. Oznacza to dodatkowe obostrzenia, m.in. zamknięcie hoteli, ograniczenie w działaniu galerii handlowych i czasowy zakaz przemieszczania się w nocy z 31 grudnia na 1 stycznia.
Lewicka wskazywała, że z jednej strony pojawiła się perspektywa szczepień na koronawirusa (wirusa KPCh – przyp. redakcji), a z drugiej – mamy przykłady wprowadzania lockdownu. „To powoduje, że emocje są rozchwiane, wiele osób jest rozdartych między nadzieją na szybkie zakończenie pandemii a groźbą np. zmutowania wirusa i ponownego pogorszenia sytuacji” – wskazywała.
Nawiązując do dużego ruchu w otwartych niedawno ponownie galeriach handlowych, Lewicka wskazywała, że wiele osób wizytą w takim miejscu odreagowuje trudny czas, gdy nie było zbyt wielu możliwości wyjścia z domu. Ekspertka argumentowała również, że od czasu rozpoczęcia pandemii więcej ludzi niż kiedyś pracuje w domach, a dodatkowo pogoda nie sprzyja spędzaniu czasu na zewnątrz.
„Centra handlowe mogą dawać poczucie pewnej iluzji, że jest normalnie. Mamy dekoracje świąteczne, kolędy i ‘nieśmiertelne’ świąteczne hity. Być może również dlatego wiele osób tam ucieka, by spróbować poczuć tę ‘magię świąt’” – powiedziała.
Autorka: Sylwia Dąbkowska-Pożyczka, PAP.
„The Epoch Times” określa nowego koronawirusa, który wywołuje chorobę COVID-19, mianem wirusa KPCh, ponieważ ukrywanie informacji przez Komunistyczną Partię Chin i jej złe decyzje pozwoliły wirusowi rozprzestrzenić się na całe Chiny, a następnie wywołać światową pandemię.