Także Białoruś zapłaci wysoką cenę, jeśli pozwoli na inwazję Ukrainy ze swego terytorium – powiedział we wtorek rzecznik Departamentu Stanu Ned Price w odpowiedzi na pytanie PAP. Jeśli rosyjskie wojska zostaną na Białorusi na stałe, NATO może dokonać rewizji dyslokacji swych sił w regionie.
Pytany przez PAP podczas konferencji prasowej o kwestię rosyjskich wojsk na Białorusi, Price stwierdził, że napływ rosyjskich sił – oficjalnie w związku z ćwiczeniami wojskowymi – „podważa status Białorusi jako niepodległego kraju” i jest „afrontem dla białoruskiej suwerenności”.
W ostatnich dniach jasno zakomunikowaliśmy Białorusi, że jeśli pozwoli na użycie swojego terytorium do inwazji Ukrainy, „spotka się z szybką i zdecydowaną odpowiedzią ze strony Stanów Zjednoczonych oraz naszych sojuszników i partnerów” – powiedział Price.
„Jeśli stanie się tak, że rosyjskie wojska na stałe pozostaną na terytorium (Białorusi – przyp. PAP), NATO może być zmuszone, by dokonać rewizji dyslokacji sił w regionie” – dodał.
Rzecznik resortu nie odpowiedział wprost na pytanie PAP, czy Stany Zjednoczone zamierzają wysłać dodatkowe siły do krajów wschodniej flanki NATO niezależnie od decyzji Sojuszu ws. aktywowania Sił Odpowiedzi NATO, w skład których ma wejść także amerykański kontyngent. Gotowość takiego wzmocnienia obecności USA deklarował w poniedziałek rzecznik Pentagonu.
Podczas konferencji Price odniósł się też m.in. do wypowiedzi chorwackiego prezydenta Zorana Milanovicia, który zapowiedział wycofanie chorwackiego kontyngentu z sił NATO, jeśli dojdzie do wojny na Ukrainie. Rzecznik zaznaczył, że ważniejsze od poszczególnych wypowiedzi w mediach jest fakt, że Chorwacja wraz z innymi państwami NATO i UE podpisała się pod stanowiskiem Rady Europejskiej, że Rosję spotkają dotkliwe konsekwencje w razie inwazji. Price podkreślił, że NATO jest zjednoczone i blisko konsultuje się z sojusznikami.
Przedstawiciel resortu dodał, że konsultowana z sojusznikami jest również treść pisemnej odpowiedzi na rosyjskie żądania tzw. gwarancji bezpieczeństwa. Zapowiedział, że USA zawrze w nich nie tylko odpowiedzi na rosyjskie propozycje, ale także własne sugestie dotyczące obszarów, gdzie możliwa jest współpraca z Rosją. Według nieoficjalnych informacji PAP, do wysłania odpowiedzi ma dojść w środę.
Rzecznik z zadowoleniem przyjął również zapowiedź piątkowej rozmowy między prezydentem Francji Emmanuelem Macronem i Władimirem Putinem. Ocenił, że USA pozytywnie podchodzą do każdej inicjatywy, która mogłaby doprowadzić do deeskalacji i zasugerował, że oba kraje konsultowały się w tej sprawie.
Odnosząc się do wypowiedzi ukraińskiego prezydenta Wołodymyra Zełenskiego, który w orędziu telewizyjnym stwierdził, że Ukraińcy mogą spać spokojnie i że nie ma bezpośredniego zagrożenia inwazją ze strony Rosji, Price stwierdził, że „teraz nie ma czasu na panikę, teraz jest czas na przygotowania”. Podkreślił jednocześnie, że zagrożenie inwazją jest realne.
Z Waszyngtonu Oskar Górzyński, PAP.