We wtorek po południu na rzece Pisa w Piszu doszło do tragedii: załoga żaglówki zahaczyła o linię wysokiego napięcia, w wyniku czego dwie osoby z łodzi wpadły do wody. Na pomoc poszkodowanym żeglarzom rzucił się przechodzący opodal 14-latek. Niestety, prawdopodobnie w wyniku porażenia prądem, chłopiec utonął.
Oficer prasowa policji w Piszu Anna Szypczyńska powiedziała PAP, że do tragedii doszło we wtorek po południu na rzece Pisie w Piszu. „Żaglówka, którą płynęło sześć osób zahaczyła o linię wysokiego napięcia. W efekcie doszło do porażenia prądem dwóch osób, które w ciężkim stanie trafiły do szpitala” – powiedziała PAP Szypczyńska.
Dyżurny MOPR powiedział PAP, że w miejscu, w którym doszło do tragedii, linie wysokiego napięcia były oznakowane znakami na brzegu, na samych liniach wisiały kule. Załoga jachtu, na którym doszło do wypadku, pokonała już dwie linie, maszt łodzi zahaczył o trzecią, ostatnią z kolei.
Poparzony prądem żeglarz wypadł za burtę. Wypadek widział 14-latek z gminy Pisz, który prawdopodobnie wracał z bliskimi z plaży. „Chłopak ruszył na pomoc, niestety, sam utonął” – powiedziała PAP Szypczyńska. Dyżurny MOPR dodał, że prawdopodobnie chłopiec został porażony prądem.
Ciało 14-latka po poszukiwaniach odnaleźli strażacy, obecni na miejscu medycy od razu stwierdzili jego zgon. Ratownicy podzielili się na zespoły, by znaleźć chłopca, teren oprócz strażaków przeczesywali ratownicy MOPR i policjanci. W tym miejscu rzeka Pisa ma od 2 do 5 m głębokości.
Prokurator rejonowy w Piszu Rafał Kulągowski poinformował PAP, że w środę po południu odbędzie się sekcja zwłok 14-latka. „Chcemy poznać przyczynę śmierci chłopca. Na razie uważamy, że gdy był w wodzie, został porażony prądem, ale czy na pewno tak było, da odpowiedź sekcja” – powiedział prokurator Kulągowski. Dodał, że w środę będą wykonywane czynności na jachcie, który zahaczył o linię wysokiego napięcia, a na rzece, gdzie doszło do wypadku, będą pracować energetycy, by mieć pewność, że linie nie stwarzają niebezpieczeństwa dla innych.
Od wielu lat na Mazurach nie było wypadku, w którym jacht zahaczył o linię wysokiego napięcia. Przed laty takie wypadki się zdarzały, ale energetycy zmodernizowali wiele linii, zawiesili na nich kule dla lepszej widoczności, wszystkie linie są oznakowane znakami na szlaku żeglownym.
Źródło: PAP.