W centrum miasta, w godzinach szczytu ratownicy na motocyklach dotrą na miejsce szybciej niż „zwyczajny” ambulans, a w przypadku prowadzenia reanimacji 5 minut to naprawdę bardzo duża różnica – powiedział PAP anestezjolog, specjalista medycyny ratunkowej dr Krzysztof Chmiela.
„Jeżeli mamy zdarzenie zlokalizowane w centrum miasta, w godzinach szczytu ratownicy na motocyklach przecisną się wszędzie i w granicach 4-5 minut szybciej niż ‘zwyczajny’ ambulans. A w przypadku prowadzenia działań reanimacyjnych te 5 minut to naprawdę bardzo duża różnica” – powiedział PAP anestezjolog, specjalista medycyny ratunkowej i dyrektor medyczny Wojewódzkiej Stacji Ratownictwa Medycznego w Łodzi dr n. med. Krzysztof Chmiela.
Funkcjonowanie motocyklowych zespołów we współczesnym systemie Państwowego Ratownictwa Medycznego było głównym tematem I Ogólnopolskiej Konferencji Ratownictwa Medycznego, organizowanej przez łódzką WSRM, która rozpoczęła się we wtorek. Wzięli w niej udział uczestnicy z całego kraju, m.in. z Gdańska, Olsztyna, Bydgoszczy czy Katowic, gdzie jednoślady są wykorzystywane w codziennej pracy pogotowia. W środę część z nich doskonaliła technikę jazdy w Ośrodku Doskonalenia Techniki Jazdy TOR Łódź.
Jak wyjaśnił dr Chmiela, do czerwca ubiegłego roku motoambulanse były traktowane w systemie jako karetki specjalistyczne.
„Potem zniknęły z niego, bo uznano, że motocykle nie spełniły swojego zadania w tym wymiarze, jak oczekiwano. Ale w Ministerstwie Zdrowia trwają mocno zaawansowane prace, by od przyszłego roku znowu włączyć je do systemu jako odrębne jednostki. My w ciągu ostatnich trzech lat utrzymaliśmy te zespoły, stwarzając możliwość, by ratownik na dyżurze mógł wybrać jednoślad jako środek transportu. Jedynym przeciwwskazaniem do jego użycia jest deszczowa pogoda i kwestia bezpieczeństwa kierującego” – zaznaczył.
W łódzkiej WSRM są dwa motocykle Honda Africa Twin o pojemności 1100 cm3, stacjonujące w dwóch punktach miasta. Dyżurują od 1 maja do końca września w godz. 7-19, obsługuje je 12 ratowników medycznych. Dziennie każdy z nich wyjeżdża 7-8 razy. Wypadek karetki na dwóch kołach był jeden, na szczęście skończyło się na skaleczeniach i siniakach.
Zdaniem eksperta – a zgodzi się z nim każdy łodzianin – w Łodzi nie tylko w godzinach szczytu i nie tylko w ścisłym centrum swobodny przejazd jest bardzo utrudniony; w wielu miejscach prowadzone są trwające wiele tygodni prace drogowe. Do tego Łódź od lat prowadzi w rankingach najbardziej zakorkowanych miast.
Dlatego motocykle wykorzystywane są przez ratowników przede wszystkim w centrum, ale też na obwodnicach Łodzi – poza miastem karetki nie mają aż takich problemów z dotarciem do pacjentów.
„Chociaż kiedyś był taki przypadek w rozbieranej hali produkcyjnej, gdzie jeden z mężczyzn spadł z wysokości. Droga dojazdowa do obiektu była zdewastowana, były tam też ciasne i wąskie przestrzenie. Motocykl z całym niezbędnym sprzętem ratowniczym w kufrach dotarł do poszkodowanego jako pierwszy” – zrelacjonował dr Chmiela.
Inny przypadek, gdy użycie motocykla najprawdopodobniej uratowało życie, to zasłabnięcie mężczyzny w godzinach szczytu i do tego w najbardziej zatłoczonym punkcie Łodzi – na tzw. skrzyżowaniu marszałków (al. Piłsudskiego z al. Śmigłego Rydza).
„Karetka dojechała szybko, bo w ciągu 5 minut, ale gdy pacjent miał już przywróconą akcję serca. Bo wcześniej dotarł do niego ratownik na motocyklu, zrobił EKG, stwierdził migotanie komór, wykonał defibrylację. Ambulans mógł od razu zabrać chorego do szpitala. I znowu trzeba powiedzieć, że każda z tych minut była bezcenna dla ratowania życia” – podkreślił lekarz.
Do kufra motocykla mieści się naprawdę dużo sprzętu: jest wyposażony w automatyczny defibrylator, urządzenie do pomiaru ciśnienia, saturacji, zestaw do intubacji, niezbędne leki. Ratownik może wykonać EKG i dzięki teletransmisji przekazać wynik do najbliższego ośrodka kardiologii inwazyjnej, gdzie lekarze będą już przygotowani na przyjęcie pacjenta z zawałem.
„Nie ma obawy co do przechowywania leków, bo motocykl stacjonuje na co dzień w bazie, a specyfiki wymagające niskiej temperatury są w lodóweczce – używam zdrobnienia, bo są to naprawdę malutkie urządzenia. Standardy przechowywania leków i gospodarki lekowej są identyczne jak dla klasycznych zespołów ratownictwa” – zapewnił dr Chmiela.
W łódzkiej WSRM motokaretki są uważane za bardzo istotny element systemu ratownictwa. Jeżeli do wypadku dociera jako pierwszy ratownik na motorze, udziela pierwszej pomocy – zabezpiecza drogi oddechowe, podaje leki przeciwbólowe, tamuje krwawienie, unieruchamia złamania. Jednocześnie powiadamia dyspozytornię o potrzebie przysłania ambulansu, który przewiezie pacjenta w pozycji leżącej, bo on sam oczywiście nie ma takiej możliwości. Motocykl na sygnale można też wykorzystać do pilotowania karetki, np. zablokowania ruchu na skrzyżowaniu, co zwiększa bezpieczeństwo przewozu.
„Od trzech lat używamy motoambulansów, a ludzi nadal zaskakuje nasz przyjazd. Gdy jedziemy ulicą, też widzimy, że wzbudzamy zainteresowanie, przechodnie oglądają się za nami” – powiedział PAP ratownik medyczny Emil Rosiak z WSRM w Łodzi.
Jak przyznał, pojedynczemu ratownikowi o wiele łatwiej jest zaangażować w pomoc świadków zdarzenia.
„Mieliśmy przypadki zatrzymania krążenia u pacjenta na ulicy – ratownik po dotarciu na motocyklu na miejsce przystępował do resuscytacji, korzystając z pomocy świadka, bo w pojedynkę byłoby mu znacznie trudniej. Obsługujemy też wypadki komunikacyjne – z założenia wiadomo, że poszkodowanych będzie tam więcej, ale motocyklista przez kilka minut, zanim dojedzie tradycyjna karetka, może już rozpocząć działania ratownicze” – wyjaśnił.
Tak było w ubiegłym roku, gdy w Łodzi doszło do zderzenia tramwajów i poszkodowanych, którzy trafili potem do szpitala, było wielu. Odezwały się głosy krytyki, że ratownik na motoambulansie dotarł na miejsce jako pierwszy. Ale w zespołach motocyklowych jest zestaw do triażu i ratownik motocyklista może w pierwszych chwilach dokonać wstępnego podziału pacjentów według stopnia obrażeń, zabezpieczając tych w stanie zagrożenia życia. Można dzięki temu zyskać cenne minuty i sekundy do czasu przybycia ambulansu.
„W warunkach miejskich motocykl sprawdza się bardzo dobrze, z łatwością lawiruje w korkach i dociera tam, gdzie karetka miałaby problem – chociaż kierowcy ułatwiają nam przejazd, jednak samochód ma większe gabaryty niż jednoślad i nie wszędzie się wciśnie. Zawsze staramy się przypominać w mediach społecznościowych, że sezon motocyklowy w pogotowiu się rozpoczyna i takie pojazdy na sygnale mogą pojawić się od 1 maja w ruchu ulicznym” – dodał ratownik.
Autorka: Agnieszka Grzelak-Michałowska, PAP.