Nawet 1,5 miliona transplantacji organów mogło mieć miejsce w Chinach, poczynając od roku 2000, organów głównie zabranych więźniom sumienia praktykującym Falun Gong – podaje raport.
WASZYNGTON: Chirurdzy transplantacyjni w Chinach są dosłownie zalewani ludzkimi organami. Niektórzy narzekają na pracę na 24-godzinnych zmianach, podczas których wykonują operację za operacją. Inni na wszelki wypadek upewniają się, że mają dostępne świeżo pobrane organy na zapas. Niektóre szpitale mogą zdobyć organy w zaledwie parę godzin, a inne twierdzą, że mają dwa, trzy lub cztery organy zapasowe na wypadek odrzucenia pierwszego przeszczepionego organu.
To wszystko od ponad dziesięciu lat ma miejsce w Chinach, w kraju, w którym nie ma systemu dobrowolnego dawstwa narządów i gdzie straconych więźniów liczy się tylko w tysiącach – co jest właśnie oficjalnie podawanym przez Chiny źródłem organów do przeszczepów. W rozmowach telefonicznych lekarze chińscy mówią, że prawdziwe źródło organów jest tajemnicą państwową. Jednocześnie praktykujący Falun Gong znikają bez śladu w dużej liczbie, a wielu praktykujących stwierdza, że badano im krew podczas pobytu w areszcie.
Bezprecedensowy raport opracowany przez niewielki zespół niestrudzonych badaczy i opublikowany 22 czerwca dokumentuje ze zdumiewającymi szczegółami cały ekosystem obejmujący setki chińskich szpitali i ośrodków transplantacyjnych, które w Chinach funkcjonują bez rozgłosu od roku 2000.
Może cię zainteresować: ‘Slow Motion Genocide’ Subject of New Report on Organ Harvesting in China
Według raportu wszystkie te ośrodki łącznie miały zdolność przeprowadzenia od 1,5 do 2,5 miliona transplantacji w ciągu ostatnich 16 lat. Autorzy podejrzewają, że faktyczna liczba waha się od 60 000 do 100 000 transplantacji rocznie, poczynając od roku 2000.
„Ostateczny wniosek ze zaktualizowanego raportu, a tak naprawdę z całej naszej uprzedniej pracy jest taki, że Chiny są zaangażowane w proces zabijania niewinnych ludzi na masową skalę” – powiedział David Matas, współautor raportu w dniu publicznej prezentacji tego dokumentu w National Press Club w Waszyngtonie, tj. 22 czerwca.
Studium zatytułowane „Krwawe żniwo/Rzeź: Aktualizacja” opiera się na poprzedniej pracy autorów na ten sam temat. Praca ta, wydana wkrótce po uchwaleniu przez amerykańską Izbę Reprezentantów aktu prawnego będącego oficjalnym potępieniem grabieży organów w Chinach, stawia bulwersujące pytanie: Czy w Chinach ma miejsce medyczne ludobójstwo na masową skalę?
Wielki zysk
Szpital Ogólny Chińskiej Armii Ludowo-Wyzwoleńczej, którego głównym zadaniem jest zapewnienie opieki zdrowotnej wyższym urzędnikom partii komunistycznej i wojska, jest jednym z najbardziej zaawansowanych i najlepiej wyposażonych szpitali w Chinach. Liczba transplantacji organów w nim wykonywanych jest tajemnicą wojskową – ale we wczesnych latach 2000 większość zysków oddziału klinicznego tego szpitala (Szpitala nr 309) pochodziła głównie z transplantacji.
„W ostatnich latach centrum transplantacji było najbardziej rentowną jednostką opieki zdrowotnej, przynoszącą dochód brutto w wysokości 30 mln juanów w roku 2006, który wzrósł do 230 mln w roku 2010. Jest to wzrost niemalże ośmiokrotny w zaledwie 5 lat” – stwierdza strona internetowa szpitala. To skok z 4,5 mln dolarów do 34 mln dolarów.
Może cię zainteresować: At Congressional Hearing, China’s Organ Harvesting Seen Through Rose-Colored Glasses
Szpital Ogólny Chińskiej Armii Ludowo-Wyzwoleńczej nie był jedyną instytucją opieki zdrowotnej, która odkryła ten lukratywny biznes. Szpital Daping w Chongqing przy Trzecim Wojskowym Uniwersytecie Medycznym także był w stanie zwiększyć swoje dochody z 36 mln juanów w końcu lat 90., kiedy to dopiero zaczynał przeprowadzać operacje przeszczepów, do prawie 1 mld w 2009 roku, co stanowi 25-krotny wzrost.
Nawet Huang Jiefu, chiński rzecznik do spraw transplantacji organów, oświadczył w 2005 roku w swojej wypowiedzi dla prestiżowego magazynu biznesowego „Caijing”: „Pojawił się trend traktowania przez szpitale transplantacji organów jako sposobu na zarabianie pieniędzy”.
W jaki sposób dokonano tak znaczących osiągnieć w tak krótkim czasie w całych Chinach, w kraju, gdzie nie ma systemu dobrowolnego dawstwa organów, gdzie liczba więźniów skazanych na śmierć spada i gdzie czas oczekiwania na organ do przeszczepu mierzy się w tygodniach, dniach lub nawet godzinach? To jest właśnie przedmiotem tego 680-stronicowego (łącznie z cytatami) raportu.
W raporcie stwierdzono na podstawie analizy zeznań demaskatorów oraz chińskich dokumentów medycznych, że część dawców mogła nawet nie być martwa w czasie pobierania od nich organów.
„To jest wyjątkowo trudny temat do zbadania” – powiedział po zapoznaniu się z tym studium Li Huige, profesor w centrum medycznym Uniwersytetu Jana Gutenberga w Moguncji w Niemczech i członek komitetu doradczego organizacji „Doctors Against Forced Organ Harvesting” (polska nazwa organizacji: „Lekarze przeciwko Grabieży Organów” – przyp. tłum).
Raport zawiera zestawienie materiałów dowodowych ze wszystkich znanych centrów transplantacji w Chinach w liczbie ponad 700. Zawarte są w nim szczegółowe dane dotyczące liczby łóżek, stopnia ich obłożenia, personelu chirurgicznego, programów szkoleniowych, nowej infrastruktury, czasu oczekiwania na organ przez biorcę, podawanych przez szpitale liczb transplantacji, stosowania leków przeciwko odrzucaniu przeszczepów i wiele innych. Autorzy na podstawie tych danych oszacowali całkowitą liczbę dokonanych transplantacji. Osiągnęła ona ponad milion.
Ten wniosek jest jednak tylko częścią opowieści.
„To jest gigantyczny system. Każdy szpital ma bardzo dużo lekarzy, pielęgniarek i chirurgów. To samo w sobie nie jest problemem. Chiny to wielki kraj” – powiedział dr Li w wywiadzie telefonicznym. „Ale skąd pochodzą te organy?”.
Ciała w niewoli
Organy do przeszczepów nie mogą być pobrane z martwych ciał i po prostu przechowywane aż do momentu, gdy są potrzebne. Muszą być pobrane tuż przed śmiercią lub niedługo po śmierci, a następnie szybko wszczepione biorcy. Te często rygorystyczne wymagania czasowe i logistyka związana z tym procesem sprawiają, że dopasowanie organów w większości państw jest złożoną dziedziną. Stąd długie listy oczekujących na dawcę i całe zespoły ludzi zajmujących się jedynie namawianiem członków rodzin ofiar wypadków, by te zgodziły się na pobranie narządów.
Jednak wiele wskazuje na to, że w Chinach dawcy są więźniami oczekującymi na biorców.
Może cię zainteresować: Removal of Organ Harvesting Mastermind Cues Real Change in China
Szpital Changzheng w Szanghaju, jeden z większych centrów medycznych Chińskiej Armii Ludowo-Wyzwoleńczej, poinformował o przeprowadzeniu 120 „przeszczepów wątroby w nagłych przypadkach” według stanu na kwiecień 2006 roku.
Ten termin odnosi się do sytuacji, kiedy pacjent w stanie zagrażającym jego życiu zostaje przyjęty do szpitala bądź oddziału transplantologicznego i jednocześnie dopasowanie organu następuje w przeciągu zaledwie godzin lub dni. Jest to bardzo rzadki przypadek w innych krajach.
Jednakże szpital Changzheng opublikował pracę w „Journal of Clinical Surgery” – chińskim czasopiśmie medycznym – w której przedstawia swoje sukcesy w dziedzinie „nagłych transplantacji”. „Najkrótszy czas oczekiwania na przeszczep liczony od momentu przyjęcia pacjenta do szpitala wyniósł cztery godziny” – stwierdzono w tym artykule.
Pomiędzy 22 a 30 kwietnia 2005 roku szpital przeprowadził 16 transplantacji wątroby i 15 transplantacji nerek.
Pierwszy Szpital przy Uniwersytecie Zhejiang opublikował podobne studium, dokumentujące, że pomiędzy początkiem roku 2000 a końcem roku 2004 46 pacjentów otrzymało „przeszczep wątroby w trybie nagłym”. Oznacza to, że we wszystkich tych przypadkach dawcy zostali dopasowani do biorców w ciągu zaledwie 72 godzin.
Nawet oficjalny rejestr przeszczepów wątroby w Chinach, w zestawie slajdów prezentujących roczne sprawozdanie w tym zakresie za 2006 rok, porównuje liczbę „wybiórczo zsynchronizowanych” operacji przeszczepów z liczbą „transplantacji w nagłych przypadkach”. Liczba normalnych transplantacji w ciągu roku wyniosła 3181, a 1150 transplantacji, czyli ponad jedną czwartą, przeprowadzono w sytuacjach wymagających nagłego dopasowania organu.
Te zjawiska są wyjątkowo trudne lub wręcz niemożliwe do wytłumaczenia na podstawie jedynie oficjalnych wypowiedzi i mogą one stanowić dowody „prima facie” (oparte na domniemaniu faktycznym) skłaniające do wniosku, że istnieje przetrzymywana w niewoli populacja dawców oczekująca w gotowości na pobranie od nich organów.
„To wywołuje u mnie skrajne emocje” – mówi Wendy Rogers, australijska bioetyk z Uniwersytetu Macquarie, której bliska przyjaciółka na skutek zapalenia i niewydolności wątroby potrzebowała przeszczepu tego organu w ciągu trzech dni, by przeżyć.
Może cię zainteresować: Bringing a Former Chinese Dictator to Justice
„Miała nadzwyczajne szczęście, że otrzymała organ w takim czasie” – powiedziała dr Rogers.
„Ale żeby wykonać 46 takich operacji z rzędu? Trudno sobie wyobrazić inne wiarygodne wyjaśnienie tego niż zabijanie na żądanie”.
W raporcie stwierdzono na podstawie analizy zeznań demaskatorów oraz chińskich dokumentów medycznych, że część dawców mogła nawet nie być martwa w czasie pobierania od nich organów. Do zeznań tych należą: zeznanie byłego oficera policji paramilitarnej, który powiedział, że był świadkiem grabieży organu przeprowadzonej na żywym człowieku bez znieczulenia oraz podobne zeznanie byłego pracownika służby zdrowia w Jinan.
Przeznaczeni do likwidacji
Autorzy nowego raportu, opierając się na wcześniejszych dowodach i nowych ustaleniach, argumentują, że główną grupą w Chinach, która może być właśnie w taki sposób traktowana, są więźniowie sumienia, wśród których przeważają praktykujący Falun Gong.
Falun Gong jest tradycyjną dyscypliną pochodzącą ze szkoły buddy, która stała się bardzo popularna w Chinach w latach 90. Polega ona na uprawianiu pięciu ćwiczeń medytacyjnych i życiu w zgodzie z zasadami prawdy, życzliwości i cierpliwości. Państwo milcząco popierało Falun Gong, do momentu gdy w roku 1999 oficjalny sondaż wykazał, że liczba praktykujących sięgnęła 70 mln osób – czyli więcej niż liczba członków partii komunistycznej.
W lipcu 1999 roku ówczesny przywódca reżimu Jiang Zemin rozpętał ogólnokrajową kampanię mającą na celu wyeliminowanie tej praktyki. Początkowo napotkał na opór wśród wysokich szczebli, jednak szybko przekształcił tę kampanię przeciwko Falun Gong w metodę konsolidacji władzy wewnątrz partii, awansując swoich popleczników i odsuwając na bok opornych.
Wydaje się, że grabież organów jako sposób na likwidację praktykujących Falun Gong została zapoczątkowana w następnym roku.
Dowody na to, że ten proceder ma miejsce, są dostępne od dziesięciu lat, jednak po raz pierwszy szacowana liczba zgonów jest tak przerażająca, sama liczba dowodów tak przytłaczająca, a główna rola państwa w uprawomocnianiu tego procederu tak oczywista.
David Kilgour, David Matas i Ethan Gutmann, trzej autorzy raportu, już wcześniej publikowali raporty na ten temat, teraz jednakże po raz pierwszy połączyli swoje siły. Nawet oni sami byli zaskoczeni wynikami swoich badań.
„Czy jako dziecko kiedykolwiek podniosłeś duży kamień, by sprawdzić, czy znajduje się pod nim życie – mrówki i inne insekty? To jest właśnie uczucie, jakie towarzyszyło pracy nad tym raportem” – powiedział Gutmann, dziennikarz, którego książka na ten temat pod tytułem „Rzeź” (angielski tytuł: „The Slaughter” – przyp. tłum.) została opublikowana w 2014 roku.
Może cię zainteresować: Wywiad z Davidem Kilgourem – współautorem nowego raportu na temat grabieży organów w Chinach
Kilgour jest byłym kanadyjskim parlamentarzystą, a Matas znanym prawnikiem broniącym praw człowieka. W 2009 roku obydwaj opublikowali książkę na temat grabieży organów w Chinach pt. „Krwawe żniwo” (angielski tytuł: „Bloody Harvest” – przyp. tłum.), która była uaktualnieniem wydanego w lipcu 2006 roku przełomowego raportu o tym samym tytule.
W ostatnich latach badacze zajmujący się śledzeniem nadużyć w transplantacji organów w Chinach odnieśli wrażenie, że skala grabieży organów uległa znacznemu zmniejszeniu albo że przynajmniej praktykujący Falun Gong i inni więźniowie sumienia nie są już dłużej ofiarami tego procederu.
Jednak autorzy tego raportu odkryli, że tak nie jest. „Zbudowali wielkiego molocha” – powiedział Gutmann. „Mamy tu do czynienia z gigantycznym kołem zamachowym, którego nie są w stanie zatrzymać. Nie wydaje mi się, żeby stała za tym chęć zysku. Uważam, że jest tu ideologia, masowy mord oraz chęć zatuszowania tej straszliwej zbrodni, gdzie jedynym sposobem, by ją ukryć, jest nieustanne zabijanie ludzi, którzy o niej wiedzą”.
Trzonem raportu i zarazem jego najobszerniejszą sekcją jest wyczerpujący opis każdego ze szpitali w Chinach, o którym wiadomo, że przeprowadza transplantacje. Na 712 szpitali, które zostały zidentyfikowane, 164 indywidualnie i szczegółowo przedstawiono w raporcie.
Centra grabieży
Przykładowo Szpitalowi Ogólnemu w Nanjing przy Dowództwie Wojskowym w Nanjing poświęcono dwie strony. W raporcie poddana jest analizie owocna kariera Li Leishi, który jest twórcą centrum badawczego nerek w tym szpitalu; istnieje nawet specjalny dokument wydany przez partię komunistyczną, który wprowadza obowiązek studiowania „modelu” stworzonego przez Li Leishi. Li był wyróżniony przez reżim za zbudowanie jednego z najszybciej rozwijających się centrów transplantacji nerek w kraju.
W wywiadzie z 2008 roku 82-letni wówczas Li powiedział, że w przeszłości zazwyczaj przeprowadzał 120 transplantacji nerek rocznie, ale teraz wykonuje jedynie 70. Stwierdzono, że inny chirurg naczelny przeprowadzał „setki transplantacji nerek rocznie” w roku 2001. Raport podaje, że przy 11 naczelnych chirurgach i sześciu zastępcach, zajmujących się przeszczepami nerek, całkowita liczba transplantacji w tym szpitalu mogła wynieść nawet około 1000 rocznie.
Może cię zainteresować: Chiński przemysł grabieży organów o wiele większy, niż podejrzewano – mówią kanadyjscy śledczy
Zdumiewające liczby transplantacji, jak te powyżej, przewijają się przez cały raport.
W szpitalu ogólnym w Fuzhou, także przy dowództwie wojskowym w Nanjing, dr Tan Jianming osobiście kierował 4200 transplantacjami nerek, według stanu na rok 2014, jak to jest opisane w jego biografii na stronie internetowej Chińskiego Stowarzyszenia Lekarzy Medycyny.
Szpital Xinqiao, przy Trzecim Wojskowym Uniwersytecie Medycznym w południowo-zachodnim Chongquing, podaje, że przeprowadzono w nim 2590 przeszczepów nerek do roku 2002, łącznie z przypadkiem wykonania 24 operacji w jednym dniu.
Zhu Jiye, dyrektor Instytutu Transplantacji Organów Uniwersytetu Pekińskiego, powiedział w 2013 roku: „Był taki rok, kiedy w naszym szpitalu przeprowadzono 4000 transplantacji wątroby i nerek”.
W czerwcu 2004 roku w „Dzienniku Medycznym” Sił Zbrojnych Ludowej Policji Chińskiej opublikowano pracę, w której znajduje się poręczna tabela podająca, że w Pekińskim Szpitalu Przyjaźni oraz Szpitalu Nanfang w Guangzhou do końca 2000 roku przeprowadzono ponad 2000 transplantacji nerek. W trzech innych szpitalach zarejestrowano łącznie ponad 1000 takich operacji do końca tego samego roku. Większość z nich musiała być wykonana w okresie tylko około jednego roku, biorąc pod uwagę, że do końca lat 90. transplantacje w Chinach były luksusową medyczną rzadkością.
Szpital za szpitalem, strona po stronie podawane są tego rodzaju liczby. Pochodzą z oficjalnych chińskich publikacji, takich jak przemówienia, wewnętrzne biuletyny, strony internetowe szpitali, medyczne czasopisma, doniesienia mediów i wiele innych źródeł.
Dopiero od roku 2000 wszystkie szpitale bez wyjątku zaczęły przedstawiać tak imponujące dane liczbowe. Doniesienia o intensywnym rozwoju infrastruktury i programach szkolenia chirurgów również zaczęły się wtedy ukazywać – niedługo po rozpoczęciu prześladowań Falun Gong.
Państwowa machina do zabijania
Oficjalne stanowisko reżimu chińskiego wobec źródeł narządów do przeszczepów zmieniało się z czasem. Kiedy w roku 2001 pojawił się pierwszy uciekinier z Chin twierdzący, że reżim wykorzystywał więźniów skazanych na śmierć jako źródło organów, oficjalny rzecznik zaprzeczył temu, mówiąc, że Chiny polegają w tym względzie głównie na dobrowolnych dawcach.
W roku 2005 wysocy urzędnicy dawali do zrozumienia, że jednak więźniowie skazani na karę śmierci byli wykorzystywani jako dawcy. Gdy w 2006 roku zarzut grabieży organów od praktykujących Falun Gong został podany do publicznej wiadomości, chińscy wysocy urzędnicy usilnie twierdzili, że głównym źródłem narządów do przeszczepów byli więźniowie oczekujący na egzekucję, którzy zgodzili się na oddanie swoich organów po śmierci.
Może cię zainteresować: Interview With Ethan Gutmann, Co-author of New China Organ Harvesting Report
Jednak przerażająca konkluzja, która powoli wyłaniała się z badań opublikowanych w raporcie obejmującym ponad 2000 przypisów, jest taka, że cały ten przemysł został stworzony prawie w jeden dzień, zaraz jak tylko dostępne się stało obfite źródło narządów.
Wskazuje na to olbrzymie zaangażowanie w ten przemysł państwa zarówno na centralnym, jak i na lokalnych szczeblach. Poczynając od lat 90., chińska służba zdrowia została w dużym stopniu sprywatyzowana i państwo pokrywało jedynie wydatki na infrastrukturę, natomiast szpitale musiały się same finansować.
W centrum transplantacji wątroby w Szpitalu Renji dało się zaobserwować skokowy wzrost liczby łóżek przeznaczonych do transplantacji: od 13 pod koniec 2004 roku, do 23 zaledwie w dwa tygodnie później, aż do 90 w 2007 roku i 110 w 2014 roku.
W 2006 roku w Pierwszym Głównym Szpitalu w Tianjin dobudowano cały 17-piętrowy budynek z 500 łóżkami, przeznaczony jedynie do transplantacji organów. Było dużo więcej takich przypadków; sam raport zawiera wiele fotografii tych często imponujących budynków.
Transplantacja organów szybko stała się zyskownym biznesem, a centralne i lokalne władze wspierały zarówno badania i rozwój, jak i budowę nowych olbrzymich centrów transplantologicznych, a także finansowały programy szkoleniowe dla chirurgów, wraz z wysyłaniem setek chirurgów transplantologów na zagraniczne staże.
Cały przemysł chińskich leków przeciwko odrzucaniu przeszczepów stał się dostępny online, a szpitale chińskie zaczęły rozwijać własne rozwiązania w zakresie roztworów konserwujących – substancji chemicznych, w których narządy są przechowywane podczas transportu od dawcy do biorcy.
Centrum transplantologiczne przy Chińskim Uniwersytecie Medycznym w Shenyang stwierdziło na swojej stronie internetowej: „Za możliwość wykonania tak wielkiej liczby transplantacji organów każdego roku i za udzielone nam poparcie powinniśmy być wdzięczni rządowi. W szczególności Najwyższy Sąd Ludowy, Najwyższa Prokuratura Ludowa, system Bezpieczeństwa Publicznego, system sądownictwa, Ministerstwo Zdrowia, Ministerstwo Spraw Obywatelskich wspólnie ustanowiły prawa stymulujące rządowe poparcie i ochronę systemu zaopatrzenia w narządy. To jest coś jedynego w swoim rodzaju na świecie”.
Autorzy raportu odmówili podania liczby zgonów. Jest możliwe, że w pewnych przypadkach wiele organów pochodziło od jednej ofiary, ale aż do 2013 roku Chiny miały jedynie doraźny i ograniczony do lokalnego obszaru system dopasowywania narządów. Chińscy chirurdzy podnosili fakt trwonienia organów w wielkim stopniu przez chiński przemysł transplantologiczny, w przypadku gdy tylko jeden organ jest pobierany od jednego dawcy. Zatem jeśli przeprowadzano od 60 000 do 100 000 operacji przeszczepów rocznie, to liczba zabitych w celu grabieży organów w Chinach może sięgać nawet do 1,5 miliona.
Jak podał raport o stanie medycyny chińskiej (przyp. tł. – angielska nazwa „China Medicine Report”) w podsumowaniu sytuacji przemysłu transplantologicznego opublikowanym w końcu 2004 roku: „Chiny nie mają obecnie interaktywnego systemu rejestracji organów, czasami tylko jedna nerka jest pobierana od jednego dawcy, a wiele innych organów jest zwyczajnie marnowane”.
Może cię zainteresować: Raport śledczy: Pierwszy Centralny w Tiencinie – szpital zbudowany do mordowania
Matas powiedział na konferencji prasowej 22 czerwca: „Przypadki pobierania wielu organów od jednej osoby także mają miejsce, ale występują one w statystycznie nieznaczącej ilości”.
Według Lan Liugena, zastępcy dyrektora chirurgii w Szpitalu nr 303 Chińskiej Armii Ludowo-Wyzwoleńczej w prowincji Guangxi, w roku 2013 były jedynie dwa szpitale w Chinach, które potrafiły pozyskać wiele organów od jednego dawcy i przeprowadzić ich transplantację. „Takie operacje są najlepszym wykorzystaniem zasobów dawcy” – powiedział. „Obecnie jedynie w krajach takich jak Stany Zjednoczone, Niemcy i Japonia chirurdzy potrafią przeszczepiać wiele organów od tego samego dawcy jednocześnie”.
Autorzy publikują wyniki swoich badań w czasie, kiedy atmosfera wokół tej kwestii zdaje się dojrzewać do zmiany. Dziennikarze coraz chętniej sięgają po ten temat, powstaje wiele zdobywających nagrody filmów dokumentalnych na ten temat; a liczba lekarzy transplantologów i etyków, analizujących system transplantologiczny Chin i jednocześnie nim przerażonych, wzrasta.
Niedawno Izba Reprezentantów Stanów Zjednoczonych uchwaliła rezolucję, w której wyrażono zaniepokojenie chińskimi praktykami transplantologicznymi. Członkowie Izby określali je jako „makabryczne” i „odrażające”.
Może cię zainteresować:
China’s Former Security Chief Implicated in Organ Harvesting
Interview With David Matas, Co-author of New China Organ Harvesting Report
Powstały w 2015 roku film dokumentalny zatytułowany „Trudne do uwierzenia” (angielski tytuł: „Hard to Believe” – przyp. tłum.), który teraz jest nadawany przez PBS (publiczna sieć telewizyjna w USA – przyp. tłum.), bada, jak kwestia grabieży organów w Chinach została odebrana przez środowisko dziennikarskie i medyczne. Waga tego, co miało miejsce w Chinach przez ostatnie 15 lat, dopiero teraz zaczyna docierać do ogółu. (Z autorem niniejszego artykułu został przeprowadzony wywiad na potrzeby powyższego filmu).
Rogers, australijska bioetyk, odkryła, że wiele osób ma problem z uwierzeniem w to, co się dzieje w Chinach.
„Musiałam to szczegółowo wytłumaczyć niemieckiej przyjaciółce, która jest bioetykiem i zajmuje się wieloma trudnymi międzynarodowymi zagadnieniami”. Rogers powiedziała: „Ona po prostu nie była w stanie mi uwierzyć i spytała: Dlaczego ja do tej pory nie wiedziałam o tym?”.
Tytuł artykułu został zmieniony, aby lepiej odzwierciedlał wnioski z raportu.