Rekordowo wysoko oceniamy swoje szanse na znalezienie nowego zatrudnienia: 88 proc. badanych ma nadzieję znaleźć pracę bez komplikacji. Z kolei 68 proc. ocenia, że znajdzie co najmniej tak dobre warunki, jak dotychczas – wynika z najnowszego sondażu firmy Randstad.
Z sondażu wynika, że dynamika zmian miejsca pracy lub stanowiska nieznacznie w ostatnim okresie wyhamowała. Pracodawcę w ciągu półrocza zmieniło 19 proc. respondentów (spadek o 2 pkt proc. w stosunku do poprzedniego kwartału), stanowisko – 17 proc. (spadek aż o 5 pkt proc.).
Najczęściej pracę zmieniają inżynierowie, pracownicy handlu i obsługi klienta oraz robotnicy niewykwalifikowani. Najrzadziej kadra kierownicza średniego (12 proc.) i wyższego szczebla (8 proc.) oraz mistrzowie i brygadziści (6 proc.).
W badaniu zapytano ankietowanych, dlaczego decydują się na zmianę pracodawcy. Połowa tłumaczy to wyższym wynagrodzeniem w nowej firmie, ale do 50 proc. wzrósł także (w porównaniu z poprzednim badaniem) odsetek ankietowanych, którzy dzięki tej zmianie chcą rozwijać się zawodowo. Zmalał natomiast udział respondentów, którzy wskazują na niezadowolenie z dotychczasowego pracodawcy (z 40 proc. do 36 proc.). Grupa najbardziej zdecydowanych na zmianę pracy to pracownicy handlu i obsługi klienta, w tym kasjerzy i sprzedawcy (21 proc.).
Z sondażu wynika, że rośnie odsetek respondentów, którzy odczuwają satysfakcję z wykonywanej pracy – na tle europejskich krajów Polska jest powyżej średniej. 21 proc. ankietowanych jest bardzo zadowolonych z pracy w swojej firmie, a 53 proc. – raczej zadowolonych. Częściej satysfakcję odczuwają respondenci ze wschodnich województw (81 proc. pozytywnych odpowiedzi), najrzadziej – z terenów centralnej Polski (69 proc.). Obecne zatrudnienie chwalą sobie najczęściej menadżerowie, inżynierowie oraz mistrzowie i brygadziści.
Zmniejsza się poczucie ryzyka utraty pracy
W badaniu zwrócono uwagę, że maleje poczucie ryzyka utraty obecnej pracy (spadek o 4 pkt proc. w stosunku do poprzedniego kwartału). Obecnie 8 proc. uczestników badania przejawia dużą obawę, a 17 proc. – umiarkowaną. Najczęściej utraty zatrudnienia boją się mieszkańcy wschodnich regionów (łącznie 31 proc.), najrzadziej natomiast – regionów południowych (łącznie 21 proc.).
Ryzyko najsilniej odczuwane jest wśród kasjerów, sprzedawców i pracowników obsługi, robotników niewykwalifikowanych, pracowników biurowych i administracyjnych oraz mistrzów i brygadzistów. W ogóle nie czują tak dużych obaw inżynierowie.
Łukasz Komuda, ekspert rynku pracy Fundacji Inicjatyw Społeczno-Ekonomicznych i redaktor portalu rynekpracy.org, podkreślił w komentarzu, że nastroje pracowników korespondują z twardymi danymi statystycznymi – stopa bezrobocia rejestrowanego (5,9 proc. w czerwcu 2018 roku) jest najniższa od listopada 1990 roku. „Życie zawodowe to jednak domena bardzo wrażliwa na różne czynniki, a Polacy nie żyją w modelowej rzeczywistości, w której wszyscy zarabiają średnią krajową. Niepokój mieszkańców małych miast i wsi jest dwukrotnie wyższy niż zamieszkujących miasta powyżej 200 tys. mieszkańców. A kasjerów, sprzedawców i robotników o niskich kwalifikacjach lęk przed utratą pracy dotyka dwukrotnie częściej niż inżynierów i techników” – skomentował.
Najatrakcyjniejsze świadczenia dodatkowe
Z sondażu wynika, że polscy pracownicy za najbardziej atrakcyjną formę świadczenia uważają tzw. trzynastki (40 proc.), wczasy pod gruszą, czyli dopłaty do wakacyjnych wyjazdów (17 proc.), nisko oprocentowane kredyty lub pożyczki na remont lub zakup mieszkania (7 proc.) oraz świąteczne paczki dla dzieci (6 proc.). Oprócz dodatkowych świadczeń, szczególnie w sezonie wakacyjnym, pracownicy cenią sobie urlopy. Jednak ponad połowa z nich musi planować je z wyprzedzeniem. Najczęściej jest tak w największych firmach powyżej 250 pracowników (65 proc.). 24 proc. ankietowanych spotyka się w pracy z sytuacją, gdy szef przymusowo wysyła ich na urlop, choć wcale tego nie potrzebują. Samodzielnie i swobodnie zdecydować o terminie urlopu może za to 85 proc. uczestników badania.
Monika Fedorczuk, ekspert ds. rynku pracy Konfederacji Lewiatan, zwróciła uwagę, że kodeks pracy określa, że pracownik raz w roku powinien skorzystać z urlopu trwającego co najmniej 2 tygodnie. „Wyniki badania potwierdzają, że dla większości polskich pracodawców wymóg ten jest spełniony. Z urlopu poniżej 10 dni korzysta – wg deklaracji – 11 proc. badanych, przy czym to nie przesądza o łamaniu przepisów prawa. Wykorzystanie urlopu może bowiem zależeć od długości zatrudnienia, rodzaju umowy, okoliczności losowych (np. choroba)” – tłumaczyła.
W badaniu podkreślono, że 30 proc. ankietowanych ma limit czasu trwania jednorazowego urlopu. Najczęściej wynosi on dwa tygodnie. Częściej z taką sytuacją spotykają się osoby wykonujące prace fizyczne. Zeszłorocznego urlopu nie wykorzystała ponad połowa ankietowanych, najczęściej osoby z dużych aglomeracji (60 proc.) i miast od 20 do 50 tys. mieszkańców (59 proc.). Średnio w tym roku respondenci mieli jeszcze 10 dni zaległego urlopu.
Najrzadziej cały przysługujący urlop wykorzystują inżynierowie (36 proc.), kierownicy średniego szczebla (37 proc.) i specjaliści (41 proc.). Najczęściej natomiast menedżerowie wyższego szczebla (57 proc.), robotnicy niewykwalifikowani (56 proc.) oraz kasjerzy, sprzedawcy i pracownicy obsługi klienta (53 proc.).
Sondaż został zrealizowany techniką CAWI w dniach 11-20 czerwca 2018 roku wśród osób pracujących min. 24 godz. w tygodniu, zatrudnionych na podstawie umowy o pracę, umów cywilnoprawnych oraz samozatrudnionych. W badaniu wzięło udział 1000 osób.
Źródło: PAP.