Kilkanaście krajów członkowskich Unii Europejskiej, w tym Polska, zdecydowało się na wyproszenie rosyjskich dyplomatów w odpowiedzi na próbę otrucia Siergieja Skripala w brytyjskim mieście Salisbury. Polska uznała za persona non grata czterech rosyjskich dyplomatów. Pozostałe kraje, które jak dotąd poinformowały o wydaleniu rosyjskich dyplomatów, to: Wielka Brytania (odchodząca z UE), Niemcy, Francja, Włochy, Holandia, Dania, Szwecja, Finlandia, Łotwa, Litwa, Estonia, Czechy, Rumunia, Chorwacja, Węgry, Hiszpania, Irlandia i Belgia.
Wielka Brytania podziękowała za współpracę 23 dyplomatom rosyjskim; Polska, Niemcy i Francja – czterem; Czechy i Litwa – trzem; Dania, Holandia, Hiszpania i Włochy – dwóm; Łotwa, Estonia, Rumunia, Finlandia, Chorwacja, Szwecja, Irlandia i Belgia – jednemu dyplomacie.
Do grona państw wypraszających rosyjskich dyplomatów dołączyły Stany Zjednoczone – w poniedziałek prezydent Donald Trump zdecydował o wyrzuceniu 60 rosyjskich dyplomatów oraz zamknięciu rosyjskiego konsulatu generalnego w Seattle. Kanada wyprosiła czterech rosyjskich dyplomatów, natomiast Ukraina zapowiedziała, że wyrzuci 13. We wtorek Reuters podał, że Australia wyprosi dwóch rosyjskich dyplomatów. Dwóm dyplomatom rosyjskim podziękuje za współpracę Albania, jednemu Norwegia i Macedonia.
Bezprecedensowa sytuacja
Od czasu ataku bronią chemiczną 4 marca br. w Salisbury Siergiej Skripal, były oficer rosyjskiego wywiadu wojskowego GRU, który przeszedł na stronę Londynu, oraz towarzysząca mu córka Julia znajdują się w szpitalu w stanie krytycznym. Według premier Wielkiej Brytanii Theresy May winę za ten atak ponosi Rosja.
– To jest największe wydalenie rosyjskich dyplomatów w historii Stanów Zjednoczonych, to największe wydalenie (rosyjskich dyplomatów) w historii Sojuszu Transatlantyckiego – powiedział Wess Mitchell, asystent sekretarza stanu ds. Europy i Eurazji, w wywiadzie dla telewizji Fox News.
Rosja zaprzecza doniesieniom o swoim udziale w ataku i stwierdza, że będzie współpracować w dochodzeniu, jeśli rząd Wielkiej Brytanii udostępni próbki użytej broni chemicznej. Z kolei eksperci od broni chemicznej twierdzą, że Rosja nie ma prawa do tychże próbek.
– Rosja nie ma prawa mieć dostępu do tych próbek. Podejrzewam, ale mogę się mylić, że Wielka Brytania nie chciałaby ryzykować badania próbek przez Rosję i usłyszeć, że nic tam nie znaleźli lub że znaleźli coś zupełnie innego – powiedział EuroNews profesor Alastair Hay, specjalista od broni chemicznej z Uniwersytetu Leeds.
Rzecznik Kremla Dmitrij Pieskow oznajmił w poniedziałek, że Kreml ubolewa z powodu podjętych decyzji (o wydaleniu rosyjskich dyplomatów), i zapowiedział, że Rosja „tak jak i wcześniej, będzie się kierować zasadą wzajemności”.
M.J., źródło: PAP.