Lider PSL Władysław Kosiniak-Kamysz ocenił, że sytuacja w pogotowiu ratunkowym jest tragiczna. Ratownicy są wyczerpani, po pacjentów wysyłane są helikoptery i wojsko; czas na pilne zwołanie Rady Dialogu Społecznego i natychmiastowe rozmowy resortu zdrowia z ratownikami – stwierdził.
„TRAGEDIA w pogotowiu ratunkowym! Ratownicy są wyczerpani fizycznie i psychicznie, po pacjentów wysyłane są helikoptery i wojsko. Czas na pilne zwołanie Rady Dialogu Społecznego i natychmiastowe rozmowy MZ z ratownikami. Rządzie, do roboty” – napisał w piątek na Twitterze Kosiniak-Kamysz.
Wojewoda mazowiecki Konstanty Radziwiłł zwrócił się do MON z prośbą o oddelegowanie żołnierzy z kwalifikacjami ratownika medycznego lub pielęgniarki do zapewnienia obsady w 40 zespołach ratownictwa medycznego od 2 do 16 września. To pokłosie trwającego protestu w pogotowiu ratunkowym.
W piątek do pacjentów na Mazowszu nie wyjechały 43 na 202 zakontraktowane zespoły, z czego w samej Warszawie 38 z 80. W informacji podkreślono, że to Wojewódzka Stacja Pogotowia Ratunkowego i Transportu Sanitarnego „Meditrans” SP ZOZ w Warszawie jest dysponentem zespołów i że jest zobowiązana do udzielania świadczeń zgodnie z umową.
Także w piątek w ścisłym centrum Warszawy, na pl. Konstytucji lądował śmigłowiec Lotniczego Pogotowia Ratunkowego. W stolicy od trzech dni trwa protest ratowników medycznych, przez co więcej zdarzeń obsługują właśnie załogi powietrznych karetek. Jak podaje TVN24, rzeczniczka LPR przekazała, że porównywalną liczbę interwencji podejmowały w trakcie trzeciej fali pandemii.
Ratownicy medyczni od dawna walczą o wyższe wynagrodzenia, nie zgadzają się też na wyjątkowo trudne warunki pracy. Od 1 września rozpoczęli ogólnopolski protest. Część z nich nie przyszła do pracy lub wzięła minimalną liczbę godzin podczas dyżurów. Ratownicy zapowiadają, że 11 września chcą wziąć udział w dużej manifestacji pracowników ochrony zdrowia, która ma odbyć się w stolicy.
Autorka: Wiktoria Nicałek, PAP.