„Sarniogórskie Stonehenge”, jak mówią leśnicy, zostało odkryte w latach 90. XX wieku na terenie Regionalnej Dyrekcji Lasów Państwowych w Olsztynie. Leśnicy z Nadleśnictwa Lidzbark zdecydowali się wyeksponować miejsca, gdzie znajdują się kamienne kręgi. Nie było to łatwe zadanie. – Najpierw trzeba było paleniska odkopać spod warstwy ziemi, odsłonić ich obrzeża oraz solidnie umyć wodą, żeby widoczne były główne elementy ich konstrukcji. Przeznaczenie palenisk, które pochodzą z okresu międzywojennego XX w., nie jest do końca wyjaśnione – powiedział w rozmowie z PAP rzecznik RDLP w Olsztynie Adam Pietrzak.
Kręgi zostały odkryte przez Jerzego Groblewskiego, pracownika Leśnictwa Sarnia Góra, na początku lat 90. – Trafiłem na te kręgi w 1993 roku, nie były one jakoś specjalnie schowane pod ziemią. Niektóre cegły z kręgów były widoczne na powierzchni. Kręgi wzbudziły moje zainteresowanie, ponieważ to są duże obiekty: jeden ma średnicę od 2 do 2,5 metra, drugi jest większy, bo średnica liczy od 3,5 do 4 m. Odkrycie trzymałem trochę w tajemnicy, nie rozgłaszałem tego, ale jednocześnie wypytywałem swoich starszych kolegów leśników o pochodzenie kręgów oraz ich możliwe przeznaczenie. Słyszałem wówczas różne teorie – powiedział PAP Jerzy Groblewski.
Groblewski twierdzi, że oprócz wykształcenia leśniczego ma także geograficzne. Interesuje się także historią i archeologią, i przez lata próbował rozwikłać zagadkę kamiennych kręgów.
– Po latach mogę z dużym prawdopodobieństwem stwierdzić, że są to kamienne paleniska służące do wytopu rudy darniowej. Ruda darniowa to skała osadowa z niewielką ilością związków żelaza. Znajduje się w zakolach rzek, przy źródliskach. Ówcześni mieszkańcy znajdowali ją pod darnią, pozyskaną skałę wytapiali dla żelaza na kamiennych paleniskach. Ponieważ temperatura, w której wypala się do płynnej postaci żelazo, czyli 1,5 tys. st. C, nie była możliwa do osiągnięcia na paleniskach, to rudę wypalano w niższych temperaturach. Uzyskiwano wówczas postać gąbczastą żelaza, która była zanieczyszczona, zmieszana z popiołami oraz słabej jakości – wyjaśnił Groblewski.
Po pozyskaniu rudy ówcześni hutnicy przykrywali stanowiska darnią, by ruda darniowa mogła się odnowić.
Specjaliści przeanalizowali tezę o wypalaniu rudy darniowej, bowiem wokół palenisk znaleziono wiele rdzawych kretowisk. Jednakże niewielka zawartość żelaza w próbkach lokalnej rudy darniowej, a dokładniej – piasków żelazistych, oraz kontekst archeologiczno-historyczny nie potwierdzają tej teorii.
Obecnie stwierdzono, że miejsca te najprawdopodobniej służyły do wstępnego obsuszania rudy darniowej. Zwłaszcza że jedno z nich znajduje się w lesie w bezpośrednim sąsiedztwie linii kolejowej.
Na stronie internetowej Lasów Państwowych widnieje informacja, że z jednej strony wielka ilość prac ziemnych na tym terenie przy budowie dróg wojskowych w pasie nadgranicznym wymagała zapewne użycia koni. Wymagały one podkucia, co z kolei wskazuje na potrzebę wydobycia żelaza z dostępnej rudy darniowej. Z drugiej strony – drugie miejsce z dużo większym paleniskiem znajduje się w środku kompleksu leśnego, gdzie nie ma linii kolejowej, więc przeznaczenie tych palenisk wciąż budzi liczne wątpliwości.
Leśnicy z Nadleśnictwa Lidzbark zapraszają chętnych do dzielenia się informacjami na temat okolicznych miejsc wypalania rudy darniowej, a także do dyskusji na temat pochodzenia tych miejsc oraz ich wykorzystania. Jednocześnie apelują o uszanowanie znalezisk, ponieważ stanowią one świadectwo pracy mieszkańców tamtejszych okolic.
K.O., źródło: PAP.