Jedna osoba zginęła, pięć zostało rannych w wypadku autobusu, do którego doszło w niedzielę po godz. 23 na podkarpackim odcinku autostrady A4, w pobliżu Miejsca Obsługi Podróżnych Kaszyce. Pojazdem podróżowało w sumie 10 osób, wszystkie narodowości ukraińskiej.
Jak poinformował PAP w nocy rzecznik podkarpackich strażaków Marcin Betleja, na miejscu wypadku pracowało w sumie 19 jednostek straży pożarnej, z powiatów m.in. jarosławskiego, rzeszowskiego i mieleckiego.
„Autokarem podróżowało 10 osób, w tym dwóch kierowców. Wszyscy to obywatele Ukrainy. Jedna osoba zginęła na miejscu, cztery ranne osoby zostały zabrane do szpitali. Pięcioro podróżnych nie wymaga, jak na razie, hospitalizacji” – zaznaczył Betleja.
Autostrada w kierunku przejścia granicznego z Ukrainą w Korczowej była zablokowana. Policja na węźle autostradowym Jarosław Wschód kierowała kierowców na objazdy.
Dyżurny Punktu Informacji Drogowej GDDKiA poinformował, że autobus uderzył w bariery na końcu pasa zjazdowego na MOP Kaszyce, a następnie przewrócił się do rowu.
W poniedziałek wojewoda podkarpacki Ewa Leniart złożyła „wyrazy współczucia rodzinie osoby, która poniosła śmierć w wyniku wypadku autokaru w dniu wczorajszym na terenie Podkarpacia”. Podziękowała także służbom za sprawną akcję ratowniczą.
Jak powiedziała, w wypadku zginęła jedna osoba a pięć przewieziono do szpitali w Przemyślu, Przeworsku i Jarosławiu. „Ich stan jest poważny” – poinformowała. Dla czterech osób, które najmniej ucierpiały w zdarzeniu, znaleziono miejsce w bursie międzyszkolnej w Jarosławiu.
W tym samym miejscu do wypadku doszło na początku marca br. Wówczas przewrócił się ukraiński autobus, którym podróżowało 57 osób, pięć zginęło na miejscu. Jak mówiła wojewoda: „W sposób automatyczny nasuwa się kwestia bezpieczeństwa na tym odcinku autostrady”.
Przeprowadzone po pierwszym wypadku postępowanie Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad oraz policji wykazało, że „oznakowanie w tym miejscu autostrady jest prawidłowe”.
Obecny na konferencji prasowej przedstawiciel podkarpackiego oddziału GDDKiA zwrócił uwagę, że zniszczenia będące wynikiem poprzedniego wypadku zostały naprawione. W chwili wypadku nawierzchnia drogi nie była także śliska.
Służby drogowe rozważają możliwość dodatkowego oznakowania miejsca wypadku, a także zastosowanie „innych rozwiązań technicznych, które zapobiegałyby takim zdarzeniom w przyszłości”.
Źródło: PAP.