Izba Reprezentantów Kongresu Stanów Zjednoczonych jednomyślnie, przez aklamację, przyjęła we wtorek ustawę o sprawiedliwości dla ofiar, którym nie zadośćuczyniono (ang. Justice for Uncompensated Survivors Today, JUST), dotyczącą restytucji mienia ofiar Holokaustu.
W grudniu identyczną ustawę, zarejestrowaną w oficjalnym dzienniku ustaw jako S. 447 (ustawa Senatu nr 447), przyjął jednomyślnie amerykański Senat.
Autorką senackiego projektu ustawy była senator Tammy Baldwin, przedstawicielka lewego skrzydła Partii Demokratycznej, reprezentująca w wyższej izbie amerykańskiego parlamentu stan Wisconsin.
Baldwin w ubiegłym miesiącu razem z wpływowym republikańskim senatorem Marco Rubiem była współautorką listu do premiera Morawieckiego, w którym amerykańscy senatorzy zaapelowali o „przyjęcie ustawy reprywatyzacyjnej sprawiedliwej wobec polskich Żydów, którzy przeżyli Holokaust, i ich rodzin”.
List ten podpisało 59 senatorów, większość stuosobowego amerykańskiego Senatu.
W przypadku podpisania ustawy JUST (co po angielsku znaczy „sprawiedliwie”) przez prezydenta Donalda Trumpa, co wydaje się być zwykłą formalnością, sekretarz stanu będzie zobowiązany do przedstawienia, w dorocznym raporcie Departamentu Stanu o przestrzeganiu praw człowieka w poszczególnych państwach świata albo w dorocznym raporcie o wolności religijnej na świecie, sprawozdania o realizacji ustaleń zawartych w Deklaracji Terezińskiej.
Deklaracja ta, przyjęta w 2009 r. przez 46 państw świata, na zakończenie Praskiej Konferencji ds. Mienia Ery Holokaustu, jest niezobowiązującą listą podstawowych zasad mających przyspieszyć, ułatwić i uczynić przejrzystymi procedury restytucji dzieł sztuki oraz prywatnego i komunalnego mienia przejętego siłą, skradzionego lub oddanego pod presją w czasie Holokaustu. W imieniu Polski deklaracja została przyjęta przez Władysława Bartoszewskiego, ówczesnego sekretarza stanu w kancelarii Prezesa Rady Ministrów.
Ustawa JUST była procedowana w Izbie Reprezentantów w trybie zawieszonych reguł (ang. suspended rules) przewidującym maksymalnie 40-min. debatę, głosowanie bez użycia urządzeń elektronicznych identyfikujących głosujących i wymóg uchwalenia ustawy większością co najmniej dwóch trzecich głosów. Procedura taka jest stosowana w przypadku projektów ustaw, które nie wzbudzają kontrowersji i cieszą się ponadpartyjnym poparciem.
Przyjęcie ustawy poprzedziła krótka, ok. 30-min. debata, przy niemal pustej sali, podczas której żaden z jej czworga uczestników nie zgłosił zastrzeżeń wobec tej cieszącej się ponadpartyjnym poparciem ustawy.
Symboliczny charakter ustawy
Ustawa JUST nie przewiduje żadnych sankcji dla państw-sygnatariuszy Deklaracji Terezińskiej, które nie spełniły swych obietnic dotyczących zwrotu mienia ofiar Holokaustu ich prawowitym właścicielom bądź ich spadkobiercom i dlatego ma głównie symboliczny, deklaratywny charakter.
Na ten symboliczny charakter ustawy, jeszcze przed głosowaniem w Izbie Reprezentantów, zwrócił uwagę przebywający w Nowym Jorku szef polskiej dyplomacji Jacek Czaputowicz w rozmowie z nowojorskim korespondentem PAP.
– Nie przywiązywałbym do tej ustawy zbytniej wagi, gdyż Polska nie jest w niej wymieniona ani w nazwie, ani w treści – podkreślił Jacek Czaputowicz.
Jednocześnie minister wskazał, że „ustawa w szczegółach budzi szereg zastrzeżeń”.
– Nie wiemy, dlaczego wymienia się jedną grupę, w tym przypadku polskich Żydów, którzy byli kiedyś w Polsce, bo mieli tam majątek, i nie wiemy, dlaczego ta grupa miałaby być traktowana w sposób uprzywilejowany w stosunku do innych Polaków – powiedział minister Czaputowicz.
Takich zastrzeżeń nie ma Gideon Taylor, szef Światowej Organizacji Restytucji Mienia Żydowskiego (WJRO), który w oświadczeniu wydanym zanim jeszcze Izba Reprezentantów ogłosiła oficjalnie przegłosowanie ustawy JUST, stwierdził, że przyjęcie ustawy „jest silnym dowodem niewzruszonego poparcia Ameryki dla tych, którzy przeżyli Holokaust w ich poszukiwaniu sprawiedliwości”.
Głos Polonii
Mimo symbolicznego charakteru ustawa budzi zastrzeżenia prezesa Kongresu Polonii Amerykańskiej Franka Spuli i grupy działaczy polonijnych, którzy apelowali, aby członkowie Polonii poprzez naciski na reprezentujących ich kongresmenów starali się doprowadzić do odrzucenia ustawy. Akcja ta nie przyniosła spodziewanych rezultatów.
Największe zastrzeżenia organizatorów akcji budzi użycie w ustawie JUST i w Deklaracji Terezińskiej pojęcia własności bezspadkowej (ang. heirless property). Wskazuje się, że w ten sposób podmioty żydowskie niemające bezpośredniego związku z ofiarami Zagłady będą mogły przypisywać sobie prawo do ich mienia.
8 lat temu po podpisaniu Deklaracji Terezińskiej Władysław Bartoszewski oświadczył, że „nie może być mowy” o scedowaniu mienia ofiar Holokaustu na kogoś innego niż prawowici spadkobiercy. W przypadku braku legalnych spadkobierców polskie prawo przewiduje przejęcie mienia spadkowego przez skarb państwa.
Opinie przedstawicieli polskich władz
Rzecznik prezydenta Krzysztof Łapiński ocenił w środę, że „trzeba naszym partnerom cały czas przypominać, że Polska była ofiarą hitlerowskich Niemiec, że Polska poniosła ogromne straty materialne, gospodarcze, ludzkie”. Podkreślił, że „my na II wojnie światowej się nie dorobiliśmy i trzeba przypominać, że Polska nie powinna płacić po raz drugi za zniszczenia, które miały miejsce w czasie II wojny światowej”.
Odnosząc się do konsekwencji, jakie mogą dotknąć Polskę po przyjęciu ustawy JUST, Łapiński ocenił, że „ta ustawa potencjalnie może być w pewien sposób na tyle niebezpieczna, że roszczenia mogą być formułowane wobec Polski, dlatego cały czas trzeba podejmować różnego rodzaju akcje dyplomatyczne”. Dodał, że „sama ustawa nie oznacza wprost, że Polska ma płacić jakieś odszkodowania”.
Zdaniem wicepremiera, ministra nauki i szkolnictwa wyższego Jarosława Gowina, przebywającego z kilkudniową wizytą w Stanach Zjednoczonych, ta ustawa „niepotrzebnie może rodzić napięcia między społecznością żydowską na świecie a różnymi krajami”. – W tym także napięcia wśród polskiej opinii publicznej – powiedział w rozmowie z Polsat News.
Gowin podkreślił przy tym, że po polskiej stronie potrzebna jest powściągliwość w tej sprawie. – Jest dla mnie bardzo ważne, żebyśmy po wspólnym błędzie, jakim były reakcje i żydowskie, i polskie na ustawę o IPN, nie popełnili teraz analogicznego błędu przy tzw. JUST Act – dodał.
Wicepremier ocenił, że „na pewno interesy polskie przez tę ustawę (JUST) nie są zagrożone”.
Źródło: PAP.