Zawieszenie lotów między Ukrainą i Białorusią silnie wpływa na zwykłych Białorusinów, którzy do tej pory mogli szybko uciec na Ukrainę przed więzieniem – mówi PAP Palina Brodik, koordynatorka inicjatywy Free Belarus Centre w Kijowie.
Inicjatywa Free Belarus Centre powstała we wrześniu ubiegłego roku, by pomagać Białorusinom, przyjeżdżającym na Ukrainę w związku z prześladowaniami politycznymi. Świadczy między innymi pomoc prawną, psychologiczną i humanitarną (na przykład zapewnia tymczasowe miejsce zamieszkania, wyżywienie, pomoc rzeczową i medyczną). Organizacja współpracuje z białoruską diasporą, która zbiera pieniądze na wsparcie dla migrantów politycznych w formie crowdfundingu.
Brodik opowiada PAP, że sytuacje osób, które przyjeżdżają na Ukrainę z Białorusi, są bardzo różne. „To praktycznie przedstawiciele wszystkich warstw społeczeństwa: uczniowie, studenci, emeryci, od pracowników IT do hydraulików; każdy mógł paść ofiarą represji” – podkreśla.
Wyjeżdżają więc zarówno wysoko wykwalifikowani specjaliści, np. ze sfery IT, którzy otwierają na Ukrainie swoje firmy, kontynuują pracę zdalnie albo znajdują zatrudnienie, jak i osoby, które nie mogą znaleźć szybko pracy, nie mają możliwości pracy zdalnej i doświadczają trudności finansowych. „Pomagamy im z tymczasowym miejscem zamieszkania na pierwsze tygodnie, na przykład w hostelu czy w formie co-livingu” – informuje.
„To wiele tragicznych historii. Podczas gdy wcześniej – po wyborach w 2006 roku czy w 2010 roku – chodziło o doświadczonych aktywistów, to tym razem jest to ogromna liczba zwykłych ludzi. Nie doświadczyli wcześniej siedzenia w areszcie, prześladowań politycznych. […] Teraz, kiedy znaleźli się w takiej sytuacji, dla wielu jest to bardzo traumatyczne” – wskazuje.
Wyjeżdżają na przykład rodziny z dziećmi. „Mieliśmy kilka przypadków rodzin z trojgiem dzieci, w tym kilkuletnimi. Często osoby te po raz pierwszy są za granicą, nie wiedzą, co robić. Ludzie są bardzo zestresowani, a wiele z nich ma depresję” – opowiada PAP Brodik.
„Na początku wszyscy byli rozentuzjazmowani, podekscytowani, była euforia, nadzieja, że szybko zwyciężymy, później okazało się, że to długi proces i w ludziach zaczął narastać depresyjny stan” – dodaje.
Zwraca uwagę, że niektórzy wyjeżdżający z Białorusi mają też obrażenia ciała. „Jest na przykład nastolatek pobity w sierpniu, który do dziś cierpi na powikłania po tamtym pobiciu. Jego młodsza siostra ma natomiast ataki paniki” – mówi.
„Każdy z nas zna historie swoich bliskich o aresztach, wyrokach kilkuletniego więzienia, zajęciach kont. Przyjeżdżali biznesmeni, którzy mieli tam [na Białorusi] kwitnący biznes i w jednej chwili stracili wszystko. Po przyjeździe tutaj nie mieli nawet pieniędzy na paliwo” – zaznacza.
Według jej zbiorczych informacji od sierpnia do wiosny z Białorusi na Ukrainę przybyło ponad 160 tys. osób, ale część z nich – jak podkreśla Brodik – w związku z biurokratycznymi trudnościami na Ukrainie wyjechała do innego kraju, w tym do Polski i Litwy, gdzie, jak oceniła, łatwiej jest im otrzymać humanitarną wizę i podjąć pracę. Na Ukrainie zaś bardzo trudno jest im dostać pozwolenie na pracę – wskazuje.
Rozmówczyni PAP, proszona o komentarz do zawieszenia przez Ukrainę lotów z Białorusią, podkreśliła, że decyzja ta już silnie wpływa na Białorusinów. „Po pierwsze, Ukraina, oprócz Rosji, to jedyny [sąsiedni] kraj, niewymagający wiz od Białorusinów i to ułatwiało przekraczanie granic osobom, które musiały pilnie opuścić kraj, uciekając przed więzieniem. Takich osób jest dużo” – wskazuje.
„Więc z jednej strony, oczywiście, to silny sygnał dla białoruskich władz, że podobne działania nie będą tolerowane, z drugiej strony Ukraina jest w innej sytuacji niż UE: pełni w tym przypadku m.in. misję humanitarną – była taką w pewnym sensie wyspą bezpieczeństwa, dokąd można była szybko uciec, a teraz niestety takiej możliwości nie ma” – zwraca uwagę Brodik.
Ludzie muszą lecieć albo przez kraje trzecie albo przekraczać granicę lądową, co jest praktycznie niemożliwe – dodaje. W jej ocenie ze strony ukraińskiej logiczniejszym byłoby ograniczenie tranzytu, a nie połączeń bezpośrednich.
Pytana o to, jak według niej będzie dalej rozwijać się sytuacja na Białorusi, oceniła, że na razie nie widać żadnych przesłanek jej polepszenia. „[Alaksandr] Łukaszenka się nie wycofa, będzie dalej dokręcać kurki. […] Widzimy, że już jest w pułapce Rosji, bo zależy od niej finansowo i nie ma jak otrzymać pomocy z innej strony. Sytuacja gospodarcza w kraju będzie się pogarszać, a on będzie coraz dalej przesuwać się w stronę wschodniego sąsiada. Pozostaje tylko naciskanie z zewnątrz w sensie gospodarczym i politycznym. Protesty w kraju niczego nie zmienią, bo po pierwsze, [Łukaszenka] nie będzie na nie reagować, a po drugie będą momentalnie zdławione” – ocenia. Głównym zadaniem Łukaszenki jest pozostanie u władzy i zrobi on wszystko, by ją utrzymać – kwituje.
Z Kijowa Natalia Dziurdzińska, PAP.