Chińska restauracja w Vancouver zainstalowała kamery, które przekazują obraz do systemu oceny punktowej obywateli działającego w Chinach. Przed taką sytuacją ostrzegał już kanadyjski wywiad. Takie rozwiązania mają zostać zakazane w UE.
„Chiński system nadzoru, tzw. kredytu społecznego, jest rozszerzany na inne kraje i właśnie zupełnie otwarcie działa w zachodniej Kanadzie” – napisał kilka dni temu w korespondencji z Vancouver wydawany w Indiach „The Sunday Guardian”.
Menedżer „Haidilao Hot Pot” Ryan Pan potwierdził w rozmowie z dziennikarzami, że w restauracji jest 60 kamer, tak jak zażądała chińska korporacja Haidilao. Obraz przesyłany jest do Chin, a celem – według menedżera – jest „karanie” pracowników, którzy nie przestrzegają korporacyjnych standardów i „obserwowanie”. Haidilao ma ponad 900 restauracji na całym świecie, w Europie jest obecne w Wielkiej Brytanii.
Chiny rozwijają projekt tzw. społecznego kredytu od 2014 roku, który służy do inwigilacji obywateli i firm. Za np. chwalenie partii komunistycznej podwyższa się ocenę danej osoby, za niezapłacenie rachunku czy choćby utrzymywanie znajomości z kimś gorzej punktowanym system udziela kary, utrudniając np. dostęp do szpitala – przypomina „The Sunday Guardian”. Gazeta twierdzi, iż restauracja Haidilao, która zatrudnia także czasowych pracowników z Chin, obeszła miejskie przepisy, instalując kamery tak, że w danych miasta nie ma informacji o wydaniu zgody.
W środę Komisja Europejska przedstawiła plan regulacji, które zabronią w UE używania sztucznej inteligencji do oceny punktowej obywateli przez rządy. Systemy, które uznaje się za wyraźne zagrożenie dla bezpieczeństwa, źródeł utrzymania i praw obywateli, mają zostać zakazane.
W Kanadzie trwają właśnie prace nad zmianą przepisów dotyczących przetwarzania danych. Dziennikarze z Vancouver zapytali biuro komisarza ds. prywatności Kolumbii Brytyjskiej, czy nie złamano lokalnych przepisów. Odpowiedziano im, że istotną częścią prawa prowincji jest świadome wyrażanie zgody na przetwarzanie danych. Z kolei ministerstwo ds. usług dla obywateli oświadczyło, że firmy powinny podporządkować się prawu.
PAP zwróciła się z pytaniem do federalnego komisarza ds. prywatności. Doradca ds. komunikacji Vito Pilieci wskazał na podobieństwo przepisów Kolumbii Brytyjskiej do federalnych, ale – jak dodał – „w związku z tym, że nie analizowaliśmy tego konkretnego przypadku, nie możemy go komentować”. Przypomniał, że „opublikowano wytyczne dla firm w sprawie jawnego i niejawnego używania kamer nadzoru”.
Jednocześnie Pilieci podkreślił, że federalny komisarz ds. prywatności wzywał już wielokrotnie do aktualizacji przepisów. „Rząd federalny niedawno wniósł projekt ustawy, która wprowadzi prawo o ochronie prywatności konsumenta, zastępujące legislacje o prywatności w sektorze prywatnym” – dodał. Komisarz ds. prywatności Daniel Therrien w wystąpieniu pod koniec marca stwierdził, że prawo „wymaga niezwłocznej aktualizacji”, ale – w jego opinii – rządowy projekt osłabia zamiast wzmacniać kontrolę konsumenta nad przetwarzaniem danych. „Nadchodzące miesiące będą krytyczne dla ochrony prywatności w Kanadzie” – mówił Therrien.
Kanadyjski wywiad CSIS już w maju 2018 roku ostrzegał, że wielkie bazy danych pozwalają chińskiej partii komunistycznej (Komunistycznej Partii Chin, KPCh – przyp. redakcji) „poszerzać już szeroką kontrolę nad życiem chińskich obywateli”. „Rozwijany system kredytu społecznego umożliwi szerokie zbieranie danych, pozwalających zmierzyć indywidualną lojalność wobec państwa. Dane mogą być zbierane także o firmach i osobach za granicą, co oznacza wyzwanie dla krajów, które nie życzą sobie być częścią chińskiego systemu społecznej kontroli” – napisano w raporcie „Nowe określanie bezpieczeństwa. Chiny w czasach strategicznej rywalizacji”.
W maju 2020 roku z inwestycji w Toronto wycofała się Sidewalk Labs, spółka z grupy Google, która w 2017 roku zaproponowała budowę „inteligentnego miasteczka”. Projekt zakładał wykorzystanie mieszkańców, gości i przechodniów jako źródła danych. Skala gromadzonych danych, choć miały być przechowywane w Kanadzie, była jedną z kontrowersji, wątpliwości budziło też umożliwienie Google przejęcia zarządzania nad organizmem miejskim. W Kanadzie zmieniło się podejście do wielkich firmy cyfrowych, m.in. z powodu afery Cambridge Analytica i Facebooka. Jednak oficjalnie przyczyną rezygnacji z projektu była pandemia COVID-19 i spadek cen na rynku nieruchomości.
SecDev, kanadyjska firma zajmująca się cyberbezpieczeństwem, podsumowała w najnowszym raporcie że „inteligentne” miasto „to coraz częściej eufemizm dla inwigilacji”. Do 2025 roku, jak szacuje SecDev, na świecie może być 75 mld urządzeń nadzoru.
Z Toronto Anna Lach, PAP.