Prezydent Donald Trump ponownie nazwał w środę wirus KPCh (Komunistycznej Partii Chin), powszechnie znany jako nowy koronawirus, „chińskim wirusem”. Broniąc tego określenia, zauważył, iż choroba ta „przyszła z Chin”. Wyraził przy tym niezadowolenie z decyzji władz w Pekinie o wycofaniu akredytacji dla amerykańskich dziennikarzy.
„The Epoch Times” określa nowego koronawirusa, który wywołuje chorobę COVID-19, mianem wirusa KPCh, ponieważ ukrywanie informacji przez Komunistyczną Partię Chin i jej złe decyzje pozwoliły wirusowi rozprzestrzenić się na całe Chiny, a następnie wywołać światową pandemię.
„To nie jest rasistowskie, on (wirus) przyszedł z Chin” – oświadczył przywódca USA. „Chiny próbowały powiedzieć, ale może teraz już przestali, że powodem (koronawirusa) byli amerykańscy żołnierze. Tak nie może być, tak nie będzie. Nie jak ja będę prezydentem” – powiedział.
Wyraził przy tym opinię, iż chińskie władze intencjonalnie zwlekały z informowaniem innych państw na temat koronawirusa. Dodał, że „nie jest zadowolony” z decyzji Pekinu o wycofaniu akredytacji co najmniej 13 dziennikarzom trzech amerykańskich gazet.
„Pokonamy tego niewidzialnego wroga” – powiedział Trump o wirusie KPCh, podkreślając, że kryzys spowodował, iż można nazywać go „prezydentem czasu wojny”.
Na konferencji specjalnego zespołu do walki z epidemią w Białym Domu Trump obwieścił także obowiązujący do końca kwietnia zakaz eksmisji oraz zajmowania obciążonej nieruchomości.
Jego zastępca Mike Pence po raz kolejny apelował, by ludzie bez symptomów nie poddawali się testom na koronawirusa. Deborah Birx, globalna koordynatorka rządu USA ds. walki z AIDS, ostrzegła natomiast, iż we Francji i Włoszech COVID-19 ciężko przechodzi również wiele młodszych osób.
Podczas konferencji w Białym Domu dziennikarze siedzieli odseparowani od siebie na dystans jednego pustego krzesła.
Według ostatnich danych w Stanach Zjednoczonych wirus KPCh zaatakował ponad osiem tysięcy osób, 147 osób zmarło. Największe ogniska zakażeń w USA znajdują się w stanach Waszyngton i Nowy Jork oraz w Kalifornii. COVID-19 wykryto już we wszystkich 50 amerykańskich stanach.
Ulice amerykańskich miast są opustoszałe. W wielkich aglomeracjach ruch odbywa się płynnie, nawet w godzinach szczytu. W wielu stanach zamknięte są szkoły, urzędy, restauracje oraz bary. Znaczna część instytucji pracuje zdalnie. Coraz więcej firm zmuszonych jest do zawieszenia swojej działalności i zwalniania pracowników.
Źródło: PAP.