Organizowane na przełomie starego i nowego roku biegi długodystansowe w portugalskich miastach, choć nie należą do nowych zjawisk, to przyciągają tysiące uczestników bardziej lub mniej formalnych grup, których przybyło podczas pandemii COVID-19. Ich celem jest bieganie ulicami po zmroku.
W największych portugalskich aglomeracjach biegają już w grupach tysiące osób. Wiele z nich to osoby mające deficyt życia społecznego, które większą część dnia spędzają przed komputerem, w samotności.
„Zdalna praca, która upowszechniła się w Portugalii w okresie pandemii COVID-19 i wciąż utrzymywana jest w wielu instytucjach, również publicznych, zachęca do treningu, który podejmowany w grupie odradza więzi międzyludzkie” – powiedział PAP trener wychowania fizycznego z Lizbony Hélder Monteiro.
Wskazał, że dla wielu miesiącami „zamkniętych” z powodu restrykcji przeciwepidemicznych osób wyjście na powietrze po pracy to była doskonała okazja do „powrotu do społeczeństwa” i pozbycie się stresu. Zaznaczył, że osoby te chcą kontaktu z rzeczywistym światem, dlatego stronią od sal gimnastycznych i „wszelkiego rodzaju czterech kątów”.
„Życie w dobie pandemii zmieniło drastycznie nasze zwyczaje, pogarszając relacje międzyludzkie oraz stan zdrowia psychicznego. Bieganie w grupie niesie ze sobą poczucie wspólnoty, dotlenia oraz poprawia formę” – dodał portugalski szkoleniowiec.
Trenujący w jednej z grup „wieczorno-nocnych biegaczy” Manuel Sena przyznaje, że późna pora treningów nie koliduje z pracą i pozwala spotkać się na wspólnym bieganiu daleko od miejsca zamieszkania.
„W większości miejsc Lizbony po godzinie 19.00 nie obowiązuje płatne parkowanie, więc za pośrednictwem sieci społecznościowych skrzykujemy się na bieganie nawet w centralnych miejscach stolicy, dojeżdżając tam autami” – powiedział PAP Sena i dodał, że jego spontanicznie zawiązana podczas pandemii grupa biegaczy w obowiązkowym ekwipunku dla każdego członka ma kamizelkę odblaskową oraz latarkę umieszczaną na głowie.
Przypomniał, że w ostatnich latach w Lizbonie oraz Porto nie brakowało oryginalnych inicjatyw służących bieganiu po mieście w zorganizowanych grupach. Niektóre z nich w porozumieniu z władzami metra organizowały nawet treningi nocą w tunelach pomiędzy stacjami. Akcje te, jak zaznaczył, były jednak sporadyczne.
„Rozważam wzięcie udziału w zaplanowanym na 7 stycznia na lizbońskiej starówce 10-kilometrowym biegu, aby sprawdzić kondycję. Mam nadzieję, że w tym organizowanym o poranku wydarzeniu weźmie udział wielu naszych znajomych z grup ‘nocnego biegania’” – powiedział portugalski pasjonat sportu.
Dodał, że udział w rywalizacji sportowej nie stanowi jednak dla niego i jego towarzyszy głównej zachęty do biegania po mieście.
„Dzięki włączeniu się w inicjatywę wieczornego trenowania udało mi się już stracić nadwagę. Przypuszczam, że wielu moich towarzyszy biegania będzie chciało pozbyć się niepotrzebnych kilogramów, które zyskali przy świątecznym stole” – dodał Sena.
Z Lizbony Marcin Zatyka, PAP.