Sytuacja w Parku Narodowym Czeska Szwajcaria na północnym zachodzie Czech, gdzie od niedzieli płoną lasy, zdecydowanie się poprawia, ale walka z żywiołem nadal trwa – przekazał w piątek brygadier Tomasz Traciłowski z PSP polskim dziennikarzom w Uściu nad Łabą. Jak dodał, gaszący ogień strażacy, w tym polscy, liczą na to, że spełnią się prognozy meteorologów i w nocy w parku narodowym spadnie deszcz.
Załoga polskiego śmigłowca uczestniczącego w akcji gaśniczej w piątkowe przedpołudnie w ciągu dwóch godzin wykonała 27 zrzutów wody. Zadanie polskich strażaków polega m.in. na dogaszaniu zarzewi ognia w miejscach niedostępnych dla strażaków z ziemi.
„Sytuacja zdecydowanie się poprawia. Natomiast wciąż są miejsca, gdzie ogień jest, i wciąż są miejsca, które potencjalnie mogą się rozwinąć, gdyby ten ogień nie został zgaszony” – powiedział brygadier Traciłowski polskim dziennikarzom w prowizorycznej bazie śmigłowców w Uściu nad Łabą. Jak dodał, zdarza się, że nawet po kilku zrzutach przy kolejnym nawrocie ogień nadal się pojawia.
Traciłowski podkreślił, że dużym obciążeniem jest fakt, że polski śmigłowiec ma tylko jedną załogę, która musi pracować przez 9,5 godz. w ciągu dnia. „Trzeba pamiętać o tym, że to jest praca przez cały czas na bardzo dużych przeciążeniach. Zanurzanie zbiornika, podnoszenie tego zbiornika, obniżanie lotu, skręty, gwałtowne podnoszenie, gwałtowne obniżanie – to wszystko powoduje, że naprawdę jest to bardzo, bardzo wymagające” – wskazał.
Wszyscy strażacy pracujący przy gaszeniu pożaru mają nadzieję, że sprawdzą się zapowiedzi meteorologów i na teren parku narodowego w nocy z piątku na sobotę spadnie deszcz.
„Wtedy, tak po ludzku i klasycznie, po prostu spadnie woda i ten teren, ta ściółka, ten cały materiał palny zostanie nawilżony. Jeżeli będziemy mieli duży deszcz, to jest szansa, że ta woda zarówno schłodzi, jak i przesiąknie przez to, co tam jest na dole, i spowoduje, że po prostu przestanie się palić” – powiedział Traciłowski. Zauważył jednak, że nie można się spodziewać deszczu tak silnego, by pozwolił na zakończenie akcji, stąd konieczność polewania tych samych miejsc.
Kierujący akcją gaśniczą postanowili spróbować ograniczyć teren, na którym pali się las. Strażacy oraz śmigłowce i samoloty uczestniczące w akcji mają podchodzić do centrum ognia z dwóch stron.
Rzecznik straży pożarnej z Uścia nad Łabą Lukáš Marvan powiedział, że dwa samoloty z Włoch, które po jednym dniu gaszenia ognia w Czechach w czwartek musiały wrócić do kraju z uwagi na trwające także tam pożary, zostały zastąpione przez dwie szwedzkie maszyny Air Tractor. Są one jednak w stanie zabrać tylko połowę tego ładunku wody, co włoskie candairy.
Z bazy śmigłowców gaśniczych w Uściu nad Łabą Piotr Górecki, PAP.