Archeolodzy podwodni z Instytutu Archeologii Uniwersytetu Warszawskiego wydobyli do tej pory ok. 200 cennych przedmiotów, w tym broni, zatopionych w jeziorze w miejscowości Lubanowo w województwie zachodniopomorskim. Niektóre z nich wrzucone przez Germanów pochodzą sprzed niemal 2 tys. lat. Co ciekawe, znaleziono też artefakty militarne zatopione przez Słowian w średniowieczu. Ponadto na dno zbiornika, który zostały potraktowany w 1945 roku jako śmietnisko, wrzucono niewybuchy z okresu II wojny światowej.
Odkrycia na dnie jeziora
Naukowcy prowadzą w Lubanowie badania od 2015 roku. Poszukiwacze militariów, którzy z jeziora wydobywają przedmioty z czasów II wojny światowej, zawiadomili archeologów o znajdujących się tam zabytkach sprzed 2 tys. lat.
Dr hab. Bartosz Kontny z IA UW, kierownik badań, relacjonuje: – Do tej pory wydobyliśmy z jeziora ok. 200 zabytków. Są to przede wszystkim cenne wyroby metalowe, w tym ozdoby z brązu i mosiądzu, wykonane w pierwszych wiekach naszej ery przez Germanów. Wielkim zaskoczeniem było dla nas tegoroczne znalezisko w postaci kilkunastu zabytków z czasów średniowiecza.
Słowianie też zatapiali broń w jeziorze
Dotychczas środowisko archeologiczne sądziło, że zatapianie metalowych przedmiotów, znane dotąd z okresu do V w., głównie z terenu Skandynawii, należy łączyć przede wszystkim z Germanami. – Tymczasem do jeziora w dzisiejszym Lubanowie ofiary w postaci cennych przedmiotów metalowych i broni wrzucali również Słowianie w okresie średniowiecza. W tym roku wydobyliśmy m.in. topory, kłódkę czy kołatkę. Na podstawie sposobu wykonania szacujemy, że powstały między XI a XV w. – tłumaczy naukowiec.
W ocenie dra hab. Bartosza Kontnego odkrycie jest zaskakujące ze względu na to, że topienie przedmiotów w jeziorach było rytuałem pogańskim, którego jak uważano do tej pory, zaprzestano wraz z nadejściem chrześcijaństwa. Jednak jak pokazuje znalezisko, nie do końca tak było. Zdaniem archeologa znalezione średniowieczne zabytki nie były zgubami, bo znajdowały się z dala od linii brzegowej, na głębokości 2-4 m.
Jak podaje Kontny, artefakty z okresu wpływów rzymskich, datowane na blisko 2 tys. lat, odnajdywane są trochę bliżej linii brzegowej, na głębokości maksymalnie 2 m.
Warto zauważyć, że sposób zatapiania przedmiotów był inny. Germanie gięli i niszczyli broń przed wrzuceniem do jeziora. Na zabytkach z okresu średniowiecza nie odnotowano śladów intencjonalnego psucia.
Dlaczego akurat w tym jeziorze zatapiano od tysięcy lat przedmioty?
– Wyróżnia je głębokość. Dziś to prawie 20 m, a pierwotnie może nawet 40 m. Być może głębia fascynowała ludzi. Zresztą do dzisiaj wśród miejscowej ludności krążą legendy o zatopionej w jego odmętach… cegielni – tłumaczy badacz.
W pobliżu jeziora znajdują się grodziska średniowieczne. Jednak teren ten wciąż wymaga prac archeologicznych, gdyż do tej pory nie został dokładnie zbadany. – Tylko w ten sposób dowiemy się, kim byli ludzie, którzy odprawiali rytuały w jeziorze – przekonuje naukowiec. Według dra hab. Kontnego nie powinniśmy się spodziewać w okolicy zbyt wielu osad z czasów rzymskich, ponieważ strefa sacrum, jaką stanowiło jezioro, z reguły była usytuowana z dala od siedzib ludzi.
W tym roku prace archeologiczne odbywały się w lipcu. W poszukiwaniach wykorzystano wykrywacze metali. Badania utrudnia coraz gorsza przejrzystość wody, co w ocenie naukowców jest konsekwencją rosnącego zanieczyszczenia jeziora. Obecnie widoczność sięga maksymalnie 1,5 m, ale zdarza się znacznie mniejsza.
A.I., źródło: PAP.