BYDGOSZCZ – Wypełniona po brzegi sala i owacje na stojąco. Tak w poniedziałkowy wieczór w Operze Nova w Bydgoszczy Polacy przywitali nowojorskie Shen Yun Performing Arts. „Kunszt. Wirtuozeria, technika i naprawdę bardzo, bardzo duże wyszkolenie, ponieważ żeby w ten sposób tańczyć, trzeba też bardzo długo ćwiczyć. Mam tę wielką świadomość, ile trzeba było włożyć w to serca, miłości i olbrzymią ilość godzin pracy, żeby w ten sposób tańczyć” – ocenił Bogusław Woźniak, nauczyciel akademicki Uniwersytetu Warmińsko-Mazurskiego, który przez prawie 30 lat był tancerzem.
Z perspektywy tancerza
Artyści Shen Yun przedstawiają chiński taniec klasyczny, który stanowi jeden z najstarszych i najbardziej urozmaiconych systemów tanecznych.
Pan Bogusław, który przyjechał na występ Shen Yun z Olsztyna, podkreślił, że to, co widzowie mogą podziwiać w trakcie spektaklu, to „ciężka praca i jeszcze raz praca, bo taniec wymaga olbrzymiego poświęcenia i olbrzymiej charyzmy. Myślę, że warto było przyjechać i zobaczyć […] tancerzy, którzy tak perfekcyjnie wykonują to przedsięwzięcie”.
„Jeśli się coś robi od dziecka albo prawie od zawsze i ma się wielką przyjemność i okazję obejrzeć tak wspaniałych tancerzy, to jest to podwójnie miłe i naprawdę bardzo, bardzo sympatyczne” – powiedział.
Zespół czerpie ze źródeł pięciomilenijnej tradycyjnej kultury Chin. Prezentowany przez artystów chiński taniec klasyczny jest niebywale wymagającą formą sztuki. Udało się go zachować przez tysiące lat dzięki starożytnemu teatrowi oraz przedstawieniom ludowym i dworskim. To jeden z najwszechstronniejszych systemów tanecznych na świecie, obfitujący w liczne salta i inne techniki akrobatyczne. Tradycyjny chiński taniec wpłynął m.in. na współczesny balet i gimnastykę.
Artyści podjęli się wielkiej misji przywrócenia wspaniałej, autentycznej kultury z czasów chińskich dynastii.
W opinii Bogusława Woźniaka już „samo przesłanie jest niesamowite” i „bardzo trafione”, zwłaszcza w sytuacji kiedy za naszą granicą toczy się wojna. A z własnego doświadczenia tanecznego wie, że tańce regionalne, narodowe mogą być wyrazem wolności, demokracji, „bo też byliśmy bardzo często zniewolonym krajem”. Wyjaśnił, że dzięki poznawaniu historii zyskujemy świadomość, a Shen Yun ukazuje chińską kulturę.
Ważne dla każdego człowieka
„Taniec, muzyka są piękne i na pewno warto się zapoznać z tą kulturą. Coś, co jest i ponadczasowe, i piękne […]” – skomentował Włodzimierz Olejniczak, działający w branży elektrycznej, który na spektakl przyjechał wraz z żoną z Gdyni.
Jak zauważył, chińska kultura tradycyjna „nie powinna być na pewno zapomniana”.
W dawnych Chinach pierwiastek boski był powiązany z wszelką działalnością człowieka, od sztuki po zwykłe czynności. Był natchnieniem dla twórców, filozofów, przenikał ludzką codzienność niezależnie od pozycji społecznej. Gdy w 1949 roku do władzy doszła Komunistyczna Partia Chin, to duchowe i artystyczne dziedzictwo zostało przez nią uznane za zagrożenie dla jej ateistycznej ideologii.
Artyści Shen Yun wracają do korzeni, a z ich spektakli emanuje duchowość.
„To jest na pewno ważne dla Chińczyków i to jest ważne dla wszystkich ludzi, którzy mają jakąś duchowość. Tak że dlaczego nie, jestem jak najbardziej [za tym], żeby kultura łączyła tego typu aspekty” – stwierdził Włodzimierz Olejniczak.
Dodał, że poleca spektakl „w 100 procentach. Warto się zapoznać z obcą kulturą. Jest ona czymś, co jest na pewno różne od naszej, i docenić ją po prostu”.
„Absolutnie niesamowite”
„To jest bardzo ciekawa koncepcja, żeby w ten sposób przedstawić podróż przez 5000 lat [chińskiej kultury] z zahaczeniem o to, co się dzieje we [współczesnych] Chinach i też takim fajnym pokazaniem dobrego akcentu, co mogłoby być, a nie jest. Tak że jestem pod dużym wrażeniem rzeczywiście” – powiedział Marek Pyskło, psychiatra pochodzący z Torunia, a obecnie mieszkający na Bermudach.
Przedstawienie, które zarekomendowała mu córka mieszkająca w Chinach, gdzie spektaklu nie można zobaczyć, bo jest zakazany przez reżim, obejrzał z żoną.
„Dawno już nie widzieliśmy, jeśli chodzi o jakość tańca, czegoś takiego. To naprawdę było ciekawe, dobrze zrobione i rzeczywiście zostawiające dobre wrażenie” – ocenił.
Według pana Marka misja Shen Yun może mieć ogromną wartość dla współczesnego człowieka, „jak kultywowanie każdej kultury i każdej historii. Bo przecież w tej chwili wpadamy w obłęd świata, który praktycznie przestaje się różnić od siebie”.
„Odniesienie do kultury i do tego, jak ewoluowało wszystko przez te ileś tysięcy lat daje przepiękny przegląd tego, w jaki sposób postrzegamy [rzeczywistość]. I [pokazuje] jakie są […] realne wartości” – stwierdził pan Marek.
Ukazane zostały zarówno te ponadczasowe wartości, jak na przykład te przekazywane z pokolenia na pokolenie, jak i te „tymczasowe, wymyślone na potrzeby chwili – [tworzone] w zależności od tego, w jakim okresie rozwoju znajdowała się cywilizacja lub też od rejonów, w których to się działo na świecie. Tak że naprawdę jestem pod dużym wrażeniem” – zaznaczył.
Jak tłumaczył, nie tylko w chińskiej tradycji sztuka łączy się z duchowością. Każda sztuka „musi być uduchowiona i musi się odnieść do boskości”.
Zwrócił również uwagę na wieloletnią koegzystencję buddyzmu i konfucjanizmu, co niewątpliwie wpłynęło na chińską kulturę i „zbudowało no, unikatową rzecz”.
Zdaniem Marka Pyskło artyści Shen Yun powinni kontynuować obraną drogę opowiadania o chińskiej kulturze tradycyjnej, ponieważ jest to „absolutnie niesamowite” w ich wykonaniu.
Relacja Mirandy Tsai i Agnieszki Iwaszkiewicz.
„The Epoch Times” jest patronem medialnym Shen Yun Performing Arts. Od momentu powstania Shen Yun w 2006 roku z dumą zamieszczamy wywiady z widzami, w których opisują oni swoje wrażenia ze spektakli.