Specjalistom amerykańskiej agencji kosmicznej udało się naprawić błąd wpływający na dane z sondy Voyager 1 znajdującej się na krańcach Układu Słonecznego – poinformowała NASA.
Voyager 1 jest bezzałogowym próbnikiem wysłanym z Ziemi w 1977 roku. Sonda minęła Jowisza i Saturna i pomknęła w dalekie rejony Układu Słonecznego. W 2012 roku jako pierwszy statek kosmiczny utworzony przez człowieka przekroczyła heliopauzę, uznawaną za jedną z granic Układu Słonecznego. Tym samym znalazła się w przestrzeni międzygwiazdowej.
Sygnał od sondy potrzebuje ponad 20,5 godz. na dotarcie do Ziemi. W jednostkach odległości jest to dystans przekraczający 23 mld km. Potrzeba prawie dwóch dni na wysłanie polecenia do sondy i otrzymanie odpowiedzi.
Sonda nadal działa, a naukowcy odbierają z niej sygnały i dane naukowe. Jednak kilka miesięcy temu wystąpił problem. System kontroli ustawienia sondy, który utrzymuje antenę skierowaną w stronę Ziemi, zaczął wysyłać nieprawdziwe informacje o swoim stanie i podejmowanych działaniach, pomimo że wykonywał czynności poprawnie. Pozostałe systemy sondy również wydawały się nieuszkodzone, gdyż nadal zbierała dane naukowe i przesyłała je na Ziemię.
Inżynierom udało się ustalić przyczynę i rozwiązać problem. Okazało się, że system kontroli zaczął wysyłać dane telemetryczne poprzez jeden z komputerów pokładowych, o którym wiadomo, że przestał działać poprawnie wiele lat temu, i to ten komputer zaburzał informacje. Gdy to odkryto, nakazano systemowi kontroli powrót do wysyłania danych przez właściwy komputer.
Nie wiadomo na razie, dlaczego system zdecydował się na użycie popsutego komputera, ale prawdopodobnie otrzymał takie błędne polecenie od innego komputera pokładowego. Jeśli tak faktycznie jest, oznacza to, że przyczyna usterki tkwi w jakimś innym elemencie sondy kosmicznej. Inżynierowie będą nadal jej szukali, ale NASA uważa, że problem nie stanowi obecnie zagrożenia dla kontynuacji misji Voyager 1.
Sonda Voyager 1 eksploruje kosmos od 45 lat, czyli dużo dłużej, niż zakładano na początku misji. Dodatkowo komputery i systemy pokładowe są narażone na oddziaływanie wysokoenergetycznego promieniowania, na jakie nie były do tej pory narażone inne sondy, które znajdują się wewnątrz heliosfery – strefy wokół Słońca, w której dominuje ciśnienie wiatru słonecznego. Ten „bąbel” wokół Słońca częściowo chroni Układ Słoneczny przed promieniowaniem kosmicznym.
NASA sądzi, że za kilka lat sonda Voyager 1 nie będzie już w stanie generować wystarczająco dużo energii, aby zasilać jakikolwiek ze swoich instrumentów. Po 2036 roku znajdzie się poza zasięgiem odbioru sygnałów przez stacje naziemne.
Za kilkaset lat sonda prawdopodobnie dotrze do hipotetycznego Obłoku Oorta. Nie jest wycelowana w jakąś konkretną gwiazdę i za ok. 40 tysięcy lat przeleci w odległości 1,6 roku świetlnego od gwiazdy Gliese 445, odległej o 17,1 lat świetlnych od Słońca.
Źródło: PAP.