Doniesienia o handlu narządami na terenie Wietnamu ponownie budzą obawy co do nadużyć w Chinach

Granica pomiędzy Chinami (z lewej) a Wietnamem (z prawej) przebiegająca przez północnowietnamskie miasto Lào Cai, 9 maja 2014 r. Ostatnie relacje z Wietnamu mówią o porwaniach i morderstwach w celu pozyskania narządów dla zaopatrzenia chińskiego sektora transplantacyjnego, co poddaje w wątpliwość reformy tego sektora w Chinach (Hoang Dinh Nam/AFP/Getty Images)

Granica pomiędzy Chinami (z lewej) a Wietnamem (z prawej) przebiegająca przez północnowietnamskie miasto Lào Cai, 9 maja 2014 r. Ostatnie relacje z Wietnamu mówią o porwaniach i morderstwach w celu pozyskania narządów dla zaopatrzenia chińskiego sektora transplantacyjnego, co podaje w wątpliwość reformy tego sektora w Chinach (Hoang Dinh Nam/AFP/Getty Images)

Napływające ostatnio z Wietnamu doniesienia o chińskich gangach przestępczych, uprowadzających niewinne osoby w celu ograbienia ich z narządów, wzmagają istniejące już od dłuższego czasu zaniepokojenie rozpowszechnioną w Chinach działalnością przestępczą w dziedzinie transplantacji organów.

Według dokumentów pozyskanych przez „The Epoch Times” wietnamska milicja w prowincji położonej przy granicy z Chinami wydała w lipcu 2016 roku obwieszczenie ostrzegające ludność przed chińskimi handlarzami ludzkim towarem, którzy podobno porywali bezbronnych Wietnamczyków w celu szmuglowania ich narządów.

W październiku wietnamska telewizja państwowa wyemitowała program dokumentalny prezentujący wyniki dochodzenia w sprawie nielegalnej działalności Chin w zakresie zaopatrzenia w narządy, częściowo wymierzonej w Wietnamczyków.

Te nowe doniesienia o przestępstwach w dziedzinie transplantacji organów, popełnionych wobec obywateli kraju sąsiadującego z Chinami, pojawiają się w okresie, kiedy chiński system transplantacji narządów jest poddawany coraz dokładniejszej obserwacji. W ubiegłym roku prowadzący dochodzenie w tej sprawie opublikowali obszerne kompendium na temat nadużyć wobec więźniów sumienia, a papież Franciszek nie spotkał się z delegatami na niedawnym szczycie w Watykanie poświęconym sprawom handlu organami i turystyki transplantacyjnej (w oryginalnej wersji artykułu w tym miejscu informowano, że papież odmówił wzięcia udziału w konferencji, jednakże ta wiadomość, jak się później okazało, nie została oficjalnie potwierdzona przez Watykan – przyp. tłumacza), po tym jak obecność przedstawicieli władz chińskich na tym szczycie stała się skandalem w prasie.

Uprowadzenia za granicę

27 lipca 2016 roku lokalny komisariat milicji w północnowietnamskiej prowincji Lào Cai położonej przy granicy z Chinami zaalarmował ludność o serii porwań, których koniec był makabryczny.

Według dokumentu wysłanego do komisariatu milicji w dystrykcie Si Ma Cai (w oryginalnej wersji tekstu Si Mai Ca – przyp. tłumacza) „szesnaście ofiar zostało porwanych i ograbionych z narządów (wątrób, nerek, serc, oczu…) w prowincji Hà Giang w pobliżu granicy Wietnamu i Chin”. „W wyniku śledztwa zidentyfikowano, że porywaczami byli Chińczycy”.

Dokument stwierdza, że porywacze działali w grupach od trzech do pięciu osób i używali samochodów z nielegalnymi rejestracjami. Wybierali „rodziny, w których było więcej starszych osób, dzieci oraz uczniów szkół, którzy mieli dodatkowe zajęcia pozaszkolne”, takie jak karmienie nienadzorowanego bydła lub praca na roli.

Przez krótki okres trwała dezorientacja odnośnie tego, czy dokument milicji wietnamskiej jest prawdziwy – milicja wietnamska wycofała go 18 sierpnia, po tym jak zaczął się on błyskawicznie rozpowszechniać na portalach społecznościowych.

Jednak tydzień wcześniej 10 sierpnia Hoang Tien Binh naczelnik komisariatu milicji w Si Ma Cai potwierdził wietnamskiej edycji „The Epoch Times”, że dokument policyjny jest prawdziwy. „Obwieszczenie to ma na celu szerokie i poważne uświadamianie społeczności” – powiedział Hoang.

Państwowa stacja telewizyjna Vietnam Television (VTV), która pierwsza o tym doniosła, także stwierdziła, że otrzymała potwierdzenie autentyczności dokumentu z komisariatu milicji.

W październiku VTV wyemitowała dwa programy na temat dochodzeń w sprawie handlu ludzkim towarem mającym związki z grabieżą organów w Chinach. Dziennikarze VTV podawali się za osoby zainteresowane kupnem narządów i potajemnie rejestrowali swoje próby pokątnego nabycia narządów od chińskich lub wietnamskich pośredników.

pierwszym programie chiński pośrednik w handlu organami powiedział dziennikarzom, że wietnamskie kobiety padające ofiarą handlu ludźmi do Chin są najpierw zmuszane do prostytucji, a następnie sprzedawane jako żony. Natomiast wietnamskie dzieci i mężczyźni są sprzedawani do „narządowych obozów koncentracyjnych”. W reportażu VTV nie podano jak długo taka działalność mogłaby być uprawiana.

drugim programie reporterzy podążali śladem dziennikarzy poszukujących nerki w Guangdong, prowincji w południowych Chinach, która – według VTV – „uważana jest za stolicę rynku handlu narządami”.

Handlarz narządami najpierw objaśnił dziennikarzom procedurę zapewnienia „zdrowych i dobrej jakości” narządów, po czym podał cenę za nerkę i pokazał im wideo przedstawiające proces pobierania organu. Później ten handlarz wskazał im chińskiego chirurga, który wykonywałby transplantację, identyfikując go wśród wiszących portretów personelu na ścianie dużego szpitala w mieście Fóshān w prowincji Guangdong.

Definiowanie normy

Dr Nancy Ascher, prezes Stowarzyszenia Transplantologicznego – światowej instytucji transplantologicznej – napisała w e-mailu, że handel narządami pomiędzy Wietnamem a Chinami jest działalnością kryminalną i musi zostać poddany śledztwu.

„Sprawcy muszą być postawieni przed sądem” – zaznaczyła w e-mailu będącym odpowiedzią na wykaz zarzutów. „Osoby z personelu medycznego zaangażowane w tak nikczemne działania powinny także zostać oddane w ręce wymiaru sprawiedliwości w zakresie odpowiadającym ich udziałowi w tych działaniach”.

Ascher stwierdziła, że „kryminaliści ci prawdopodobnie działają poza systemem prawnym, który został obecnie ustanowiony w Chinach” – nawiązując tym samym do oficjalnych twierdzeń władz chińskich mówiących, że od stycznia 2015 roku zaprzestano wykorzystywania organów pochodzących od więźniów.

W ciągu ostatnich kilku lat władze chińskie mówiły, że tworzą system dobrowolnego dawstwa organów, podobny do tego na Zachodzie.

Podczas niedawnego międzynarodowego szczytu w Watykanie poświęconego kwestii handlu narządami czołowi chińscy chirurdzy mieli szansę wyjaśnienia, w jaki sposób zreformowano te nieetyczne praktyki mające miejsce w ich kraju. Powiedzieli oni uczestnikom – ponad 100 ekspertom w dziedzinie etyki transplantacji organów – że więźniowie na pewno nie są już więcej wykorzystywani jako źródło organów w Chinach, z wyjątkiem sytuacji kiedy uznaje się, że „naruszyli oni prawo”.

Huang Jiefu, ówczesny chiński wiceminister zdrowia, uczestniczy w spotkaniu w New Delhi w Indiach, 28 lipca 2006 r. (Raveendran/AFP/Getty Images)

Huang Jiefu, ówczesny chiński wiceminister zdrowia, uczestniczy w spotkaniu w New Delhi w Indiach, 28 lipca 2006 r. (Raveendran/AFP/Getty Images)

Jednak te stwierdzenia głównie pochodzące od chińskiego rzecznika do spraw transplantacji dr. Huanga Jiefu były podane w wątpliwość przez badaczy, którzy zwrócili uwagę na to, że tak naprawdę wcale nie zakazano tej praktyki.

Większość kontrowersji wokół transplantacji organów w Chinach dotyczy nie kwestii pobierania organów od straconych więźniów, ale doniesień o tym, że władze chińskie systematycznie grabią narządy więźniom sumienia, głównie osobom praktykującym Falun Gong – prześladowaną tam dyscyplinę duchową. Ilość transplantacji narządów w Chinach zaczęła gwałtownie wzrastać sześć miesięcy po tym, jak rozpoczęto prześladowania Falun Gong w 1999 roku.

Przykładowo bliski współpracownik Huanga, wybitny chirurg wątroby dr Zheng Shusen jest szefem grupy zadaniowej do zwalczania Falun Gong w prowincji Zhejiang. Jest to tytuł, który nosi on publicznie. Zheng znajduje się tuż za Huangiem pod względem prestiżu i władzy w chińskim systemie transplantacji organów. To zdumiewające połączenie funkcji w tych dwóch skądinąd niezwiązanych ze sobą dziedzinach nie zostało nigdy wyjaśnione przez władze chińskie.

Niektórzy badacze uważają, że te szerzące się nadużycia w transplantacji organów w Chinach obecnie rozprzestrzeniają się jak rak.

„Na ogół naruszanie praw człowieka szerzy się, jeśli nie zostanie powstrzymane” – napisał w e-mailu David Matas, kanadyjski prawnik, który prowadzi dochodzenie w sprawie nadużyć w transplantologii w Chinach od ponad dziesięciu lat. „Zabijanie praktykujących Falun Gong dla ich narządów doprowadziło do stworzenia w Chinach państwowej machiny śmierci, która najwyraźniej jest teraz używana na arenie międzynarodowej przeciwko Wietnamczykom”.

Dla Matasa odpowiedź na pytanie, czy te przestępstwa ujawnione przez wietnamską telewizję i milicję, są rzeczywiście normą w Chinach, czy tylko lokalnym odchyleniem od normy, które będzie bezzwłocznie ukarane, jest frustrująco oczywista.

„Jak wiele dowodów na to, jak wielu osobom i z jak wielu krajów zagrabiono narządy w Chinach, musimy jeszcze zebrać – pyta Matas – zanim przestępstwa transplantacji organów w Chinach przyciągną należną im uwagę świata?”.

Tekst oryginalny ukazał się w anglojęzycznej edycji „The Epoch Times” dnia 2017-03-06, link do artykułu: https://www.theepochtimes.com/organ-trafficking-claims-from-vietnam-renew-questions-about-abuses-in-china_2230142.html

Tagi:

Wykorzystujemy pliki cookies, by dowiedzieć się, w jaki sposób użytkownicy korzystają z naszej strony internetowej i móc usprawnić korzystanie z niej. Dalsze korzystanie z tej strony internetowej jest jednoznaczne z zaakceptowaniem polityki cookies, aktualnej polityki prywatności i aktualnych warunków użytkowania. Więcej informacji Akceptuję